Maleńki szaraczek
Maleńki szaraczek
Proszę o pomoc dla maleńkiego koteczka, który jest ranny, osłabiony i zapewne trafi do schroniska. Złapała go dziewczyna, która ma w domu 3 psy i trzy koty. Obecnie trzyma go w klatce ale kocie jest ranne i wymaga pomocy weterynaryjnej. Wiem, że nie jest Wam obojętny los takiego malucha, dlatego proszę o pomoc.
Renik, ale u nas nie ma miejsca nawet na pół kota
Sama mam ich w tej chwili 12
Czy ta dziewczyna nie mogłaby choćby tymczasowo objąć go opieką? I tak jest w lepszej sytuacji niż na przykład ja... A zdecydowanie los tego kociaka nie jest mi obojętny 



"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Jeśli dziewczyna jest w stanie pojechać z maluszkiem do weterynarza http://www.klinikawet.pl/content/kontakt-i-dojazd , to opłacimy leczenie.
Ale nie mamy żadnego miejsca w dt
Proszę o kontakt na maila fundacyjnego fundacja@kocipazur.org
Ale nie mamy żadnego miejsca w dt

Proszę o kontakt na maila fundacyjnego fundacja@kocipazur.org
Dokładnie...Morri pisze:Renik, ale u nas nie ma miejsca nawet na pół kotaSama mam ich w tej chwili 12
Czy ta dziewczyna nie mogłaby choćby tymczasowo objąć go opieką? I tak jest w lepszej sytuacji niż na przykład ja... A zdecydowanie los tego kociaka nie jest mi obojętny
W naszych domach jest po kilka, a nawet kilkanaście kotów...
W tym momencie możemy tylko finansowo pomóc i ewentualnie jakimiś radami

Witam. Jakoś powoli wracam do żywych więc śpieszę napisać, że dziewczyna pojechała z Małą (bo okazała się koteczką) do weterynarza ale z fundacji Animals. Malutka ma złamaną tylną nożkę i ropną ranę. Wet twierdzi, że albo ją chwycił jakiś zwierz albo sama wkręciła w coś łapkę. W każdym razie był to ostatni gwizdek, żeby jej pomóc, bo Mała była już bardzo słabiutka, odwodniona, ze złamaną łapką i ropną raną. Obecnie jest w klatce u tej dziewczyny, chociaż też tam wesoło nie jest bo dziewczyna jest w trakcie leczenia boreliozy i nie powinna mieć kontaktu z tego typu ranami. Ale Mała się powoli oswaja i już ktoś się nią zainteresował do adopcji. Dziewczyna mówi, że pomyśli o adopcji za jakieś dwa tygodnie, jak Mała bęzie całkiem zdrowa. No, to zdałam relację.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Nóżka uratowana, chociaż wet sugerował amputację. Nie dość że złamana to jeszcze z wielkim ropniem. Albo chwyciła ją kuna lub inne dzikie zwierzę albo włożyła w coś i próbowała na siłę wyciągnąć. Jednak prawdopodobnie jest,że to pierwsze bo ślady wskazują na ugryzienie. Puki co jest u tej dziewczyny, jednak ona rozgląda się za domem do adopcji, bo nóżka już nigdy nie będzie w pełni sprawna a nasze domy są dla kotów wychodzących, a przy tej niepełnosprawnej nóżce byłoby bardzo dla niej niebezpiecznie. Mała musi mieć dom niewychodzący. Apetyt dopisuje, ładnie kuwetkuje. Rozrabia na całego jak jest wypuszczona z klatki (bo gdy nie ma nikogo w domu to jest trzymana w klatce po fretce). Dziewczyna mówi, że jeszcze 2-3 tygodnie i będzie można ją adoptować. Może, dziewczyny byście nam trochę pomogły?
A tak zupełnie przy okazji mam pytanie. Pamiętacie Guzika (przyjaciółkę Siwego)? Od wczoraj nie chce mi jeść. Rano troszkę podchrupała suchego a później uciekała od miski. Nie widzę żeby miała katar lub żeby jej coś dolegało. Wiecie, że to jest dzikusek i nie pozwala się dotknąć więc mam problem. Śpi w budce ze styropianu, ocieplonej i ogrzewanej poduszka elektryczną i w zasadzie mało z niej wychodzi. Obawiam się, żeby to nie były nerki. Kotka jest młoda i jak do tej pory była pełna werwy. Co mam robić? Może macie jakiś pomysł.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Tak, wiem, bo już łapałam kota na taką klatkę. Tylko, że ja mam sześć kotów wychodzących i dwa dzikuski (w tym tego Guziczka). Wszystkie bardzo ciekawskie, koniecznie muszą zajrzeć do miski bo pewnie daję coś lepszego innemu kotu. Jak zostawię to nie wiem który się złapie. Guzik to nie będzie, bo nawet nie wącha co jest w misce. Patrzy na mnie z odległości 2-3 metrów, a jak się zbliżam to ucieka. Chrupnęła dzisiaj kilka chrupek (może 3) i odeszła. Pół saszetki pogniotłam widelcem, polałam śmietanką i już nachyliła się i kilka razy liznęłą. Niestety podszedł Murzyn i ona odeszła. Nie widać po niej żeby jej coś dolegało. Sierść ma błyszczącą, nie jest wychudzona, tylko tyle że nie przychodzi jak wołam na jedzenie i samego jedzenia nie rusza. Nie wiem co mam zrobić.