Fauna
Moderatorzy: crestwood, Migotka
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Fauna nie bierze lekow od kilku dni, czekam wiec, czy zacznie się drapac. ..
Jeśli przez 3 tygodnie nie będzie, wchodzimy z jakimś dodatkiem do diety
Coś czuć, że zima,bo ta kotka, niechetna do przytulaskow, wskoczyła na kanapę, dała się przykryć kocykiem i czekała na glaskanko...
Niestety nawet z nalglebszego snu wyprowadza ja kroki kogokolwiek di kuchni mm
Jeśli przez 3 tygodnie nie będzie, wchodzimy z jakimś dodatkiem do diety

Coś czuć, że zima,bo ta kotka, niechetna do przytulaskow, wskoczyła na kanapę, dała się przykryć kocykiem i czekała na glaskanko...

Niestety nawet z nalglebszego snu wyprowadza ja kroki kogokolwiek di kuchni mm

jutro wizyta u weta i ostateczna kontrola, a potem... a potem, kto wie, może takie coś dwuwyrazowe na "d" i na "s"... 

A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Hej!
Poniżej wiadomość od Pani Ani i kilka zdjęć Fauny, a teraz... Pysi !
Witam serdecznie!
Trochę to trwało ale chciałam zrobić aktualne zdjęcia. Przesyłam pakiet - w kolejności chronologicznej.
Kiciunia, jak sądzę, ma się bardzo dobrze. Przemianowałam ją na "Pysia" i chyba już o tym wie (przy najmniej jak wołam na jedzenie;-). Schudła, chociaż coś czuję, że taka trochę klusia zostanie. Trzymamy się ustalonej diety, teraz nawet tego w całości nie zje a nawet trochę wybrzydza. Już wiem, jakie jest jej ulubione mięsko. Głodna na pewno nie chodzi, odrobinki wędlin, kiełbasek czy rybek są wzgardzane, chyba że szynka zostanie skradziona z kanapki - wtedy cały plaster znika od ręki! ;-)
Trochę leniuszek jest, mam wrażenie, że ja więcej biegam z wędką, niż ona za nią. Oswoiła się jeszcze bardziej, teraz można drapać za uszkami, pod gardełkiem a nawet pomiziać brzuszek. Jedynie od czasu (choć co raz rzadziej) ugryzie. Nabrała odwagi i wchodzi do łazienki, zapewne dlatego, że tam jest drugi dywanik. Ma swoje kocyki, które ugniata po kociemu, wyleguje się na balkonie albo na swoich poduszkach. Przeżyła już ze trzy weekendy sama - z happy endem. Ma automatyczny dozownik do karmy i zapasową kuwetkę.
Tak jak już zostało stwierdzone: kochana i grzeczna koteczka. Nadal nie skacze po meblach i w ogóle nie rusza kwiatków. Mamy już swoje zwyczaje, codziennie jest sporo powodów do mruczenia. Kiedy pracuję na komputerze - wprasza się na kolana. Reaguje na kocimiętkę, co mnie bardzo cieszy. Nie dość, że od czasu do czasu dostaje spryskaną zabawkę, to na kocimiętkę wchodzi do transportera. Oczywiście byłyśmy na szczepieniach, odrobaczaniach itd. Jest zdrowa a futerko ma w dotyku jak jedwab :-)
W jednym zdaniu: zastanawiam się, jak do tej pory mogłam obyć się bez kota. I jedyna odpowiedź, jak przychodzi mi na myśl: wiać musiałam wyczekać na Pysiunię :-)
Pozdrawiam serdecznie,"
Poniżej wiadomość od Pani Ani i kilka zdjęć Fauny, a teraz... Pysi !

Witam serdecznie!
Trochę to trwało ale chciałam zrobić aktualne zdjęcia. Przesyłam pakiet - w kolejności chronologicznej.
Kiciunia, jak sądzę, ma się bardzo dobrze. Przemianowałam ją na "Pysia" i chyba już o tym wie (przy najmniej jak wołam na jedzenie;-). Schudła, chociaż coś czuję, że taka trochę klusia zostanie. Trzymamy się ustalonej diety, teraz nawet tego w całości nie zje a nawet trochę wybrzydza. Już wiem, jakie jest jej ulubione mięsko. Głodna na pewno nie chodzi, odrobinki wędlin, kiełbasek czy rybek są wzgardzane, chyba że szynka zostanie skradziona z kanapki - wtedy cały plaster znika od ręki! ;-)
Trochę leniuszek jest, mam wrażenie, że ja więcej biegam z wędką, niż ona za nią. Oswoiła się jeszcze bardziej, teraz można drapać za uszkami, pod gardełkiem a nawet pomiziać brzuszek. Jedynie od czasu (choć co raz rzadziej) ugryzie. Nabrała odwagi i wchodzi do łazienki, zapewne dlatego, że tam jest drugi dywanik. Ma swoje kocyki, które ugniata po kociemu, wyleguje się na balkonie albo na swoich poduszkach. Przeżyła już ze trzy weekendy sama - z happy endem. Ma automatyczny dozownik do karmy i zapasową kuwetkę.
Tak jak już zostało stwierdzone: kochana i grzeczna koteczka. Nadal nie skacze po meblach i w ogóle nie rusza kwiatków. Mamy już swoje zwyczaje, codziennie jest sporo powodów do mruczenia. Kiedy pracuję na komputerze - wprasza się na kolana. Reaguje na kocimiętkę, co mnie bardzo cieszy. Nie dość, że od czasu do czasu dostaje spryskaną zabawkę, to na kocimiętkę wchodzi do transportera. Oczywiście byłyśmy na szczepieniach, odrobaczaniach itd. Jest zdrowa a futerko ma w dotyku jak jedwab :-)
W jednym zdaniu: zastanawiam się, jak do tej pory mogłam obyć się bez kota. I jedyna odpowiedź, jak przychodzi mi na myśl: wiać musiałam wyczekać na Pysiunię :-)
Pozdrawiam serdecznie,"