Zorka ostatnio przeżywa ciężkie chwile, prawdopodobnie związane z kryzysem egzystencjonalnym.
Z jednej strony sytuacja jest taka sama - ja nie próbuję jej głaskać, poruszam się po domu lekko i cicho niczym listek na wietrze, tylko parę razy dziennie zagaduję, a czasami daję przysmaczki. Z Zorki strony natomiast obserwujemy ostatnio zachowania, których nijak nie da się wytłumaczyć.
Otóż Zorka:
- prawie całkiem przestała się chować w szafie i w kanapie
- przesiaduje na parapecie i nawet RAZ WYSZŁA NA BALKON
- śpi spokojnie na legowisku KIEDY JESTEŚMY W TYM SAMYM POKOJU
- przyłapałam ją jak SPAŁA Z ODSŁONIĘTYM BRZUCHEM (nie zwinięta, nie chlebkująca, a odwinięta jak papierek po cukierku!!)
- w zeszłym tygodniu NIE UCIEKŁA Z KANAPY jak przechodziłam obok
- dwa dni temu ZMRUŻYŁA POWOLI OCZY JAK DO NIEJ MRUGAŁAM!!
No i tu już myślałam, że tego za wiele, chyba musimy jechać do weta bo ktos nam kota podmienił, albo kocię ma kryzys osobowościowy, stan psychotyczny, cokolwiek. Na co Zorka wczoraj przyszła do mnie na kanapę.
Tak, przyszła na kanapę.
Kot, który do tej pory obserwował mnie z drugiego pomieszczenia, bo tak się bała, że się ruszę.
No dobra, do mnie i do Kori, a wcześniej pół godziny chodziła i jojczyła, że jak to tak, że ona też chce ale nie może!! Nie może bo jej przeszkadzam!! Jeżu człowiek czemu nie widzisz, że chcę wejść na kanapę!!!
Ale przyszła i to się liczy. A następnym razem może będzie nawet miała mniej przerażenia w oczach
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Zorci podobnie jak innym podopiecznym fundacji równiez byłoby bardzo, bardzo miło, gdyby ktoś chciałby ją objąć opieką wirtualną, jeśli nie może dać domu na zawsze.
Zorcia bierze regularnie lek encortolon, który niby sam w sobie nie jest szczególnie drogi, ale generuje dodatkowe koszty - koteczkę trzeba co max. 3 miesiące dokładnie przebadać, łącznie ze sprawdzeniem wyników z krwi. Poza tym, cały czas musimy wspierać Zorci odporność oraz wątrobę preparatem Hepatiale Forte. A jeśli koteczka się zestresuje i wycofa, to musimy powracać do podawania pasty delikatnie uspokajającej... Wszystko to nie są za duże rzeczy, ale jednak jakieś są. I przy ponad 100 podobiecznych Fundacji, nawet jesli połowa musiałaby otrzymywac taką opiekę jak Zorcia, to koszty rosną niebotycznie. Trzymamy kciuki, żeby znalazł się ktoś, komu Zorcia wpadnie w oko
Zorka znów obrażona, bo sezon weselny, więc często mnie nie ma, ale no kurde jakoś ciągle wracam :/
i śmiem jej zajmować łożko
w odwecie za tę niechęc opowiem Wam więc, co Zorka robi co jakiś czas, a co uważam, za odrobinę wstydliwe. Otóż, gdy tylko w mieszkaniu pojawi się pewna jedna rzecz, mała na nią czatuje. Dosłownie czatuje. Ta rzecz nie pojawia się zbyt często, bo jest aktualnie za droga, a mi się nie chce jej robić. Już wiecie co to jest?...
Masło.
Zorka czatuje na masło.
(Ale tylko klasyczne, prawdziwe masło 82%+ tłuszczu i bez żadnych dodatków!)
Potrafi je wyczuć w minutę od pojawienia się w domu. Rozgrzebie każde opakowanie, otworzy sobie maselniczkę, otworzy sobie pojemnik (a przynajmniej będzie drapała do oporu) i chwała boru, że nie ma przecistwanych kciuków, bo jestem przekonana, że by otwierała i słoiki.
Zdarzyło się, że zamknęłam masło w lodówce, to próbowała otworzyć łapą drzwi. I to wszystko, ŻEBY POLIZAĆ MASŁO.
Przy czym to nie jest tak, że ja jej czegoś zabraniam albo daje mało jedzenia, bo to małe kocię je więcej od swojej 2x większej koleżanki rezydentki i jeszcze po niej dojada. Zorka po prostu kocha masło.
Zorken, ach Zorken. Co Ty mi kocie robisz... powiem Wam, że pierwszy raz trafiam na kota, który pała do mnie taką niechęcią aż zaczęłam się z tego śmiać.
Najbardziej mnie bawi, jak wracam do domu, i ona tak wstaje z ze snu, szybciutko, pełna nadziei, i wybiega z ogonkiem w górze i ten ogonek taki radosny, a potem patrzy kto przyszedł... a to JA. I ogonek momentalnie w dół, a Zorka ze zniechęconą miną idzie pod kuchnię czekać na szamę.
Musze przy tym nadmienić, że jedna rzecz mi się udała - zmniejszyć dystans. Teraz już mogę czasem przejść koło niej i nie ucieka, a wczoraj nawet wskoczyła na blat za mną, jak kroiłam mięso! (tak, wiem, że to przez to mięso, ale dajcie mi się nacieszyć!)
Tak czy siak, najważniejszy news jest taki, że postanowiłam przestać szanować przejmować jej przestrzenią osobistą. Niestety uszanowanie jej niechęci do mnie nie przyniosło pożądanych efektów i nie zbliżyłyśmy się do siebie. Zaczynamy więc ponowną socjalizację i głaskanie "na siłę". Oczywiście najpierw piórkiem, ale bez wymówek!
A poniżej nasze próby zabaw, te miny są wymowne...
Zorro dostała ostatnio pochwałę od pani doktor - że piękne futerko, że puchata jak nigdy, że pyszczek taki już nie "wysuszony", że łapki bielsze niż kiedyś... po czym Zorken naprychała na panią, a ta tylko dodała, że "... ale charakterek taki sam"
Aktualnie Zorki głownymi zajęciemi sa:
1) pilnowanie chorej kociej koleżanki Kori (niestety padają jej nerki), tzn. przesiadywanie tak blisko i tak namolnie jak się da, najlepiej pyszczkiem w pyszczek, ale unikając dostania łapą w twarz, jak się Kori zirytuje
2) unikanie miejsc, w których próbowałam ją dotykać, bo jak to mówią zły dotyk boli całe życie.... I tak się ganiamy po mieszkaniu, najfajniej było jak wchodziła do szafy i budki drapaka, wtedy to się głaskałyśmy wędką! o jak się głaskałyśmy... nawet mruczenie i baranki zaliczyłam! ale nie potrwało to długo, do szafy i do budki już nie wchodzi. Podobnie jak nie siada pod kanapą przy krawędziach, bo sobie też myślałam, że a, sięgnę ją! No i sięgnełam raz, spiżdżała w tempie błyskawicy. No i tak się ganiamy na tym padole...
Potem przesunęłam jej karton trochę w głąb, niech coś ma z tego życia, niech chociaż ten swój karton...
Tak sobie myślę, czy by nie zareklamować jej jako takiego koto-dziada. Co o tym myślicie?
Bo wiecie, ona tak siada blisko czasem i patrzy się na mnie i ja widze, że ja jej przeszkadzam. Wiecie, jak taki dziaduch co przychodzisz pomóc, próbujesz zagadać miło, a ten tylko krzyczy, że nie tak, że idź sobie, ale tak naprawdę to potrzebuje Ciebie i tej pomocy. No to taka Zorka 100%.
Dajesz jeść? super, ale może szybciej??
Zabawka? No ok, tylko mi ją zostaw, sama się lepiej pobawię!
Głaskanie? Nie, nie, nie! a może jednak tak? ale trochę... ale super, oessuuu <salwa mruczenia>. Ale o nie, to Ty głaszczesz, to JUŻ NIE CHCĘ!!
No i zareklamowałabym ją jako takiego koto dziada, mruka takiego, takiego typowego stereotypowe kota, co kochany być może, ale mu się wcale nie chce i go to nie obchodzi. Może ktoś jednak by ogrzał to dziadowe serduszko, jak w amerykańskim filmie...
Ciężki czas (jeszcze nie do końca) za nami, 3 tygodnie temu pożegnaliśmy koleżankę Zorki, rezydentkę Korinkę. I nikt mi nie wmówi, że koty nie przeżywają utraty swoich przyjaciół, nie mają swojej żałoby...
Po Zorce od razu było widać, że wie o co chodzi, wie co się stało i przeżywa zapewne nie pierwsze odejście przyjaciela... ale to nie zmienia faktu, że po prostu ją to smuci.
Przestała się bawić, wróciła do swoich kryjówek i częstszego chowania się. Trochę spokojniej przyjmuje głaskanie wędką (ręka nie wchodzi już w grę), ale nie cieszy jej to jak wcześniej. Zbliżyła się trochę z drugą rezydentką, śpią razem i razem obserwują świat, na którym już nie ma ich przyjaciółki, ale widać, że czegoś nagle zabrakło w ich życiu i muszą się nauczyć tej nowej rzeczywistości.
Wdrożyliśmy suplementy uspokajające, żeby pomóc im radzić sobie trochę "lepiej", ale wiemy, że teraz najważniejszy jest czas. Dużo czasu, spokój i świadomość, że jestem dla nich, obok lub blisko - jak będą tego chciały.
Właśnie się spłakałam w kącie, bo... Nastąpił przełom. Zorka dała się pogłaskać na łóżku i to ręką!! Oczywiście ręką była przedłużeniem wędki i odwrotnie i oczywiście nie mogła mnie widzieć za bardzo... Ale i tak się wzruszyłam
Tak głośni mruczała i tak się kulała i barankowała... A przed chwilą jeszcze nie chciała głaskania nawet w kryjówkach.
Naprawdę, nie zna życia kociarza ten, kto nie zdretwial cały, chowając się za rama łóżka z ręką wystawiona na 'powierzchnie', głaszcząc przez 30min kotka, który nie moze na niego spojrzec, bo ucieka ale swoje osiągnęłam!! Po 9 miesiącach..............
Przepraszamy za długą przerwę. Na froncie u Zorki mało zmian. A może mi się tylko wydaje, bo spędzam z nią tyle czasu? Sami oceńcie…
To tak: ćwiczymy się nadal w sympatii i głaskaniu. CODZIENNIE, nie ma odpuszczania!
Ja się oczywiście dostosowuję do niej i już wiem, kiedy jest odpowiedni czas na coś, a kiedy nie. Dlatego napisałam sympatii i głaskaniu, bo wydaje mi się, że ona rozumie, że ja szanuję jej osobistą przestrzeń i próbuję zrozumieć, czego ode mnie wymaga i że nie zawsze trzeba jej dotykać
Doszło nawet do tego, że wypracowały nam się specjalne miejsca – np. jak Zorka siada na dywaniku pod łóżkiem w sypialni i patrzy w stronę salonu, no to jest OCZYWISTE że to jest TEN MOMENT i trzeba głaskać. I odwrotnie – jak usadawia się na legowisku na szafce, to głaskanie nie-nie, bo chce tylko w tym miejscu posiedzieć i obserwować. Przy czym trochę się rozbestwiła i znowu „daje głos”, czyli nie omieszka mi powiedzieć czy zasygnalizować że jest na tak albo na nie. I to głośno. Przynajmniej nie pomylę sygnałów
Niestety, bardzo trudno ją nakręcić/zrobić w tym czasie zdjęcie, bo nie tylko każdy inny ruch ręki powoduje niepokój i ucieczkę, a jeszcze Zorka ma absolutną awersję do telefonu. Co go wyciągam, to ta ucieka, no naprawdę, nigdy nie widziałam parcia na szkło na aż takim minusie. I jeszcze najlepiej jej, jak jest nie za jasno, tylko półmrok
A to filmik po 7 próbej przyczajenia się na uwiecznienie efektów moich starań:
Spójrzcie na te ciemności, na te drgania kamery… Kulisy wygladały tak, ze lewą ręką trzymam telefon schowany lekko za kocem, prawą wyciągam z wędką, żeby ją głaskać, pokładając się na krawędzi łożka i próbując się nie ruszać.
I jak widać, jak tylko skapnęła się, że ktoś ją kameruje – po prostu uciekła. Zastanawiam się nad ubieraniem telefonu w jakiś material z dziurka na aparat i spróbowanie w ten sposób? Bo już nie wiem co mam wymyślić
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]