A najlepsze mam dla Was na koniec.
Zorka od niedawna daje się głaskać nie tylko mi, ale i drugiej osobie w domu. W sumie logiczne – jak wie, czego dokładnie chce, to co za znaczenie ma, od kogo to dostanie, jeśli zachowane zostaną zasady protokołu? (ale i tak jestem zazdrosna)
I drugi hit: ta druga osoba chodzi dużo później ode mnie spać. I wczoraj doniosła mi, że jak się położyłam do spania, to Zorka poczekała aż zasnę, zainstalowała się obok moich nóg i tak spała przez parę godzin. No wzrusz na maxa nawet jeśli zrobiła to tylko z powodu koca położonego na nogach
Zorro jest jednym z moich ulubionych typów kota.
To kot, który żył kilka pierwszych lat życia na dworze i tak „cierpi” zamknięty w domu, wbrew swojej „naturze”, że aż musi wybierać najbardziej miękkie miejsca, by ulżyć swej niedoli… Inaczej po prostu nie zniesie
Jeśli jest koc, to Zorro się na nim położy. Nie obok, na samej kapie, nie nie. Jeśli jest poduszka, to usadowi się właśnie na niej lub chociaż tuż obok, żeby kuperek dotykał pluszu z poszewki.
Ostatnio była taka sytuacja: wspominałam wcześniej, że Zorro ma swoje ulubione miejsca – jedno z nich to legowisko na komodzie. Ale trzeba czasem sprzątać, więc żeby pozbyć się kurzu u sierści, przełożyłam legowisko na górę ze złożonych kocy. I gdzie teraz Zorka poleguje? Oczywiście na samej górze stosu kilku kocy i legowiska na nich.
A ja musiałam jej dorobić kolejne, na komodzie, bo zaczęła szukać tam miejscówy i jojczyć. Przecież się nie położy na gołym blacie, nie?...
A tu dokumentacja procesu akceptacji nowego kocyka:
Zorka była ostatnio znowu u weterynarza i dostała same pochwały
Waga akurat (zero tłuszczyku), pyszczek całkiem OK, a sierść jaka piękna i mięciutka!
Nie, żeby ją to cokolwiek obchodziło, te pochwały od tej strasznej pani wet w tym strasznym miejscu zwanym gabinetem! Zorcia mimo wszystkich postępów nadal bardzo bardzo się boi całego tego ambarasu związanego z jakimikolwiek wycieczkami…
ALE! Muszę ją bardzo bardzo pochwalić!
Myślałam, że po weterynarzu koteczka będzie się chować i unikać nas przez przynajmniej kilka dni. Ale się pomyliłam już tego samego dnia przesiadywała z nami w pokoju, spała spokojnie na kanapie i jeszcze zażyczyła sobie wieczorem głasków. I to tak całkiem długo
Uznaję to za kolejny duży krok dla koteczki, ale nadal prosimy o trzymanie kciuków – przed nami ODROBACZANIE. Wszyscy kociarze wiedzą, jaki to może być horror.
einfach, a może z tym pill-pocketem byś spróbowała?
Dziękuję! ale najpierw spróbuję w budyniu dla kotków
To jest mój nowy hit do rozrabiania tabletek jak się nudzą pasty witaminowe:
https://www.zooplus.pl/sh...n_gimpet/201138
jak nie zje to wtedy będzie problem i dam znać. A ja się stresuję na zaś, bo mam wrażenie, że ona ZAWSZE wie, kiedy coś kombinuję.
A na razie jeszcze czekamy na wyniki badań kału
Kilka osób mnie pytało jak to właściwie wygląda, te próby głaskania? Jak to, że jak już lubi głaskanie, to i tak muszę zachęcać nadal?...
No cóż. Trochę pokombinowałam, trochę zmieniłam miejsce głasków (TYDZIEŃ przestawiania!), trochę przyzwyczajałam Zorkę do telefonu (bo przecież jak tylko zobaczyła sprzęt to uciekała gdzie pieprz rośnie)... I mam!
krótka historia zachęt do głaskania i przechodzenia od wędki do ręki:
Początek...
Drugi początek
I MAMY TO!
Proszę zwrócić uwagę na prawie niewidoczne zmiany pozycji ręki! I na puchatość koteczki oczywiście
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]