Wyniki Zorro są dobre. Najbardziej mnie martwi jej apetyt. Na dniach zmieni się jej karma, może to pomoże. Zauważyłam, że Zorro wykazuje normalne zainteresowanie jedzeniem w kuchni jak każdy kot. Dobierała się do zapakowanego mięsa na blacie... Pomyślałam, że specjalnie tylko dla niej, jako dla wyjątkowej Zorencji zrobię specjalnego kociego kurczaka... Niby zajadała, ale nadal za mało
Zastanawiam się jaki jest poziom jej stresu. Bo niby normalnie przemieszcza się po domu, sypia w miejscach "publicznych", nie spędza dni w swojej norze, załatwia się normalnie, przyzwala na głaski (wędką) i stopniowo ręką... Tylko to jedzenie.
Pani weterynarz powiedziała, że nadżerka w jej pyszczku wygląda o wiele lepiej niż pamięta. Sugerowała, że może jedzonko jej się tam przykleja i to może zniechęca ją do jedzenia. Ale w poprzednim DT zajadała normalnie. A już minął miesiąc jak jest u nas i nadal biednie
Dlaczego taki widok cieszy? Moment, kiedy szybko łapiesz telefon by uwiecznić pewien moment, bo niby zwykły, ale niezwykły.
Co jest niezwykłego w kocie przy misce?
Zorro jest u nas półtora miesiąca a jej postępy są malutkie, mało tego jej apetyt pozostawia wiele do życzenia. W pewnym sensie porównuje Zorro do Fugu, która zrobiła postępy błyskawiczne i w niespełna dwa miesiące stała się innym kotem (oczywiście zmiany na dobre). Zorro idzie powoli. Nadal nie je ze wszystkimi kotami na "kociej stołówce", zawsze stawiam jej miskę tam gdzie akurat jest, przy stole, pod stołem itd. Zorro choć wykazuje zainteresowanie kocią karmą to nie podchodzi na tyle blisko jak inne koty. A że każdy kęs jej jest na wagę złota robimy wszystko by po prostu jadła. I je, niewiele, ale je. I właśnie pewnego razu miała chyba taką ochotę, że poszła do wcześniej nieodwiedzanej kociej jadalni podjeść resztki po pozostałych. Mówię - ha! Głodna. I wtedy rzeczywiście jak dostała swoją porcję to sobie pojadła. Niby nic, ale mnie ogromnie cieszyło, że wie gdzie jest jedzenie, że podeszła.
Dziś zjadła całe śniadanko, ale była w takim miejscu gdzie inne koty nie miały dostępu. Może się stresuje? Choć zawsze jak nasze złodziejaszki kończą jeść to idą do drugiego pokoju... Najgorzej, że nie możemy dać Zorce jedzonka w innym pomieszczeniu niż salon bo ona tylko w salonie bytuje, a jak pisałam podajemy jej miseczkę gdzie jest, bo sama do niej nie podejdzie jak będzie na większej odległości.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 10 Mar, 2019 22:47
Głaskałam dzisiaj Zorro i... Zorro mruczała i podstawiała się pod rękę, co prawda było to w budce, ale ma kocica potencjał
Mamy tutaj około dwie minuty słodyczy, rozkoszy i jeszcze raz słodyczy!
Zorro w swojej dziupli jest zupełnie innym kotem, nie dość że mruczek z niej taki, że jakby traktor jechał to już powoli na momencik się obali tak, że widać futrzasty brzusio (który być może niebawem wygłaszcze <marzenia>) ... Łasi się pod tą ręką tak długo, aż człowieka to nie zmęczy, bo Zorro może być głaskana non stop, albo jeszcze nikt nie odkrył limitu
Zorro już nawet przełamuje się i dziś pierwszy raz zlizała mi przysmak z palca! Dotychczas nie pozwalała sobie na takie spoufalanie się z istotą ludzką. (u mnie w DT)
Na filmie możecie zaobserwować jak Zorka mnie łapie ... W sumie nie wiem jak to określić, gryźć nie gryzie bo nie ma czym a ucisku mocnego nie było, skojarzyło mi się to z takim zadziornym "podgryzaniem" dla zabawy. Tylko przez ten jej brak ząbków to bardziej łaskotki
Ostatnio jak usłyszałam, że Zorro była noszona na rękach przez swojego pana karmiciela to do dziś jestem w szoku A mija prawie tydzień
Przywróciło mi to całkowitą nadzieję, że może kiedyś Zorka przekona się do rąk karmiących i głaszczących koteczka, nigdy nie krzywdzących (no chyba, że pakujemy do transportera do weterynarza).
Zorro niby sprawia wrażenie bojącej się ludzi. Ale niekoniecznie. Kiedy siedziałam na kanapie widziałam jak zmierza w stronę rogu kanapy, niecały metr ode mnie. Widziałam, że idzie powoli i patrzy czy ja patrzę, czy wykonuję jakiś ruch. Udałam niezainteresowaną i spoglądałam kontem oka i powoli się tam usadowiła. Obczaiła sobie także nową, mięciutką i wygodną miejscóweczkę - podusię.
Ostatnio też była sytuacja, że wyciągnęłam w jej stronę rękę i poddała się głaskom - bez uciekania, bez podchodów z wędką. No i ostatnie miseczki opróżniane po ok 70/80 g i to nie na dobę, rano i wieczorem
Taka poduszka też wygodna. I faktycznie pcha się wszędzie gdzie miękko.
UWAGA UWAGA
Kolejny krok do przodu mamy!
Wędce mówimy STOP. Coraz częściej Zorro daje się pogłaskać wyciąganej ręce. Oczywiście ucieczek jest więcej niż zgód, ale przy odrobinie szczęścia i gdy będzie "ten moment" się da. Albo od razu, albo przejdzie kawałeczek i zaś się da, robi wtedy słodkie miauuu i jakby czeka. I głaski są, zaczyna się mruczando, nastawianie kuperka.
Obecnie z Zorro pracujemy nad materiałami filmowymi by udokumentować to cudowne zjawisko, więc niebawem Zorro pokaże jaka odważna z niej dziewczyna
Zorro od wczoraj wieczora NIC nie zjadła... Nawet leku nie wzięła...
Mąż jednak się nie poddał, głaskał koteczkę, wziął jedzonko i przysmak na palce i zlizywała... I tak właśnie Zorro pojadła...
Nie spodziewałabym się, Zorencja taka uczuciowa?
agusiak
Dołączyła: 17 Maj 2015 Posty: 1744 Skąd: Poznań
No właśnie nic. Na różne przysmaki próbowaliśmy, które dotychczas wcinała. Od karmy nawet odchodziła
Mam nadzieję, że dziś wieczorem normalnie zje.
Mam podejrzenie, że to przez to, że nas nie było dwa dni i przychodziła karmić teściowa... Wtedy Zorka rezygnowała, ale coś tam mimo wszystko skubała. A od powrotu właśnie nic.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Ostatnio z Zorro pracowałyśmy nad materiałami filmowymi pt "Ja, Zorro, nie potrzebuję jakiejś tam wędki do rozpoczęcia głasków, jestem dzielna dziewczynka! Głaszcz od razu ręką!"
Czekamy na kolejne serie pt "Zorro nakolankowa", "Zorro na rękach"... No ale wiadomo, nie każdy kot lubi takie spoufalanie, a Zorro naprawdę wykonała ogromny krok naprzód z tym pozwalaniem na głaski, brakiem ucieczek, odstawieniem wędki. Jestem z niej tak bardzo dumna
Jeszcze dodam, że dziś pierwszy raz widziałam jak odważnie wchodzi do sypialni by skoczyć na parapet spojrzeć za okno... Mimo, że byliśmy w pokoju. Zuch dziewczyna
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]