Docent
Moderatorzy: airam, crestwood, Migotka
Sprostowanie - napisałam, że bez efektu - miałam na myśli fakt, że Docent nadal nie podjął jedzenia. Bo pozytywny wpływ na jelita z pewnością jest! Kupy są już prawie zawsze normalnej konsystencji. Mają też coraz lepszy kolor i już tak nie cuchną. Docent też już nie cierpi z powodu wzdęć. Dodatkowo wspomagamy jeszcze wątrobę, bo być może ma ona swój udział w problemach.
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Miałam w weekend zaszczyt poznać Docenta. Cudowny kot, znoszący przeciwności losu z godnością, będący ponad to, że młodsi i bardziej żarłoczni rezydenci zabierają mu sprzed nosa smaczki i łaskawie podtykający obcej babie łepek do pogłaskania.
„Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy.” Faith Resnick
U Docenta powoli naprzód. Postępy są tak mikroskopijne, że dostrzec można je dopiero nabierając dystansu. Życie zaczęło nam się dzielić na to przed i na to po chemii. Musimy podnieść się z kolan. Razem z Docentem.
Pierwsze nieśmiałe mlaski:
https://www.youtube.com/watch?v=Mg40SJJEXQw
https://www.youtube.com/watch?v=xifvjz4clDc
https://www.youtube.com/watch?v=U2csdvdNM8Y
Docent nadal nie je sam, ale odzyskał chociaż zainteresowanie tym, co pojawia się w misce. Czasem uda się znaleźć coś, co chociaż zechce polizać. W porównaniu z totalną anoreksją wcześniej, to jednak postęp.
Mówi się, że koty chore są często przeganiane przez te zdrowe. Niekiedy właśnie w ten sposób można się zorientować, że któremuś z domowników coś dolega. Zasada ta nie sprawdza się w przypadku Docenta. Być może cieszy się takim poważaniem w naszym stadzie, że nawet niedysponowany, może liczyć na szacunek pozostałych kotów. A nawet miłość
https://www.youtube.com/watch?v=RMsJbCqpQw4
Mimo utrzymującego się braku apetytu, Docent wydaje się czuć jednak coraz lepiej z każdym dniem.
Kilka dni temu odzyskał zainteresowanie kocimiętką
https://www.youtube.com/watch?v=q2M47IlsmzM
Mniej więcej w tym samym czasie wrócił do drapania Drapaka i nieśmiałych zabaw
https://www.youtube.com/watch?v=V4dNKcV2SII
Wiem, że to wydaje się mało - dla nas to jednak drobne kroki naprzód.
Od z okładem dwóch tygodni dwójka Docenta nie zawiera już śladów krwi utajonej. Wygląda więc na to, że jelita wreszcie się regenerują. Dużą pomocą w tym zakresie okazało się Coloceum - właśnie od jego wdrożenia, zaczęliśmy obserwować stopniową poprawę stanu urobku w kuwecie.
Zaczyna mu też odrastać sierść w miejscach, gdzie był wcześniej wygolony. Był czas, że nie odrastała wcale
Odnotowaliśmy też nieznaczny, (ale jednak!) wzrost wagi.
Ostatnie wyniki badań krwi wykazały utrzymującą się anemię
Jutro jedziemy skontrolować morfologię ponownie, by upewnić się, czy nie trzeba wprowadzić jakiegoś wspomagacza.
Bardzo drżymy o Docenta
Przyznam szczerze, że nie sądziłam, że chemia sponiewiera go tak bardzo
Kocurro bardzo dobrze stwarzał pozory niezłomnego - przez masywną sylwetkę i niepokorny charakter. W środku jednak okazał się taki kruchy
Stoimy u jego boku i wspieramy, jak tylko możemy. Na szczęście Docent nadal znajduje radość życia, nie przestaje eksplorować i domagać się uwagi, gdy wieczorem kładziemy się spać. Znak, że jednak wybacza nam dokarmianie, które nie zawsze przyjmuje chętnie. Na ogół współpracuje bardzo ładnie, ale czasem jeszcze zdarzają się gorsze dni.
Na USG w dalszym ciągu dobrze, nic nie niepokoi. Kolejna kontrola w przyszłą środę.
Pierwsze nieśmiałe mlaski:
https://www.youtube.com/watch?v=Mg40SJJEXQw
https://www.youtube.com/watch?v=xifvjz4clDc
https://www.youtube.com/watch?v=U2csdvdNM8Y
Docent nadal nie je sam, ale odzyskał chociaż zainteresowanie tym, co pojawia się w misce. Czasem uda się znaleźć coś, co chociaż zechce polizać. W porównaniu z totalną anoreksją wcześniej, to jednak postęp.
Mówi się, że koty chore są często przeganiane przez te zdrowe. Niekiedy właśnie w ten sposób można się zorientować, że któremuś z domowników coś dolega. Zasada ta nie sprawdza się w przypadku Docenta. Być może cieszy się takim poważaniem w naszym stadzie, że nawet niedysponowany, może liczyć na szacunek pozostałych kotów. A nawet miłość

https://www.youtube.com/watch?v=RMsJbCqpQw4
Mimo utrzymującego się braku apetytu, Docent wydaje się czuć jednak coraz lepiej z każdym dniem.
Kilka dni temu odzyskał zainteresowanie kocimiętką

https://www.youtube.com/watch?v=q2M47IlsmzM
Mniej więcej w tym samym czasie wrócił do drapania Drapaka i nieśmiałych zabaw

https://www.youtube.com/watch?v=V4dNKcV2SII
Wiem, że to wydaje się mało - dla nas to jednak drobne kroki naprzód.
Od z okładem dwóch tygodni dwójka Docenta nie zawiera już śladów krwi utajonej. Wygląda więc na to, że jelita wreszcie się regenerują. Dużą pomocą w tym zakresie okazało się Coloceum - właśnie od jego wdrożenia, zaczęliśmy obserwować stopniową poprawę stanu urobku w kuwecie.
Zaczyna mu też odrastać sierść w miejscach, gdzie był wcześniej wygolony. Był czas, że nie odrastała wcale

Odnotowaliśmy też nieznaczny, (ale jednak!) wzrost wagi.
Ostatnie wyniki badań krwi wykazały utrzymującą się anemię

Bardzo drżymy o Docenta



Na USG w dalszym ciągu dobrze, nic nie niepokoi. Kolejna kontrola w przyszłą środę.
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Przecież to są ogromne postępy. Delikatne zainteresowanie jedzeniem, mniejsza apatia, delikatna chęć do zabaw, lepsza koopa, dobre rokowania wagowe, mimo wszystko radość życia. Zobacz, jak się to zsumuje, to Docent jawi się jako super dzielny i idący do przodu jak czołg. Zresztą Wy też, bo bez Was by tego nie było. Chylę czoła, serio 

„Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy.” Faith Resnick
U Docenta niewiele się zmienia, co nieustannie zadziwia, bo czas na utrzymywanie się skutków ubocznych chemii minął już dawno. Kocur czuje się w sumie nieźle - jedyne, co spędza mu sen z powiek to konieczność jedzenia. To nie jest brak apetytu - to jest jawny i niekwestionowany jadłowstręt. Oznak chłoniaka brak. Na uzg wszystko wygląda dobrze, W ostatnią sobotę podczas wizyty onkolog wykonał biopsję cienkoigłową śledziony - w tym narządzie najczęściej można znaleźć oznaki nawrotu. Okazało się jednak, że pobrana próbka nie zawierała komórek nowotworowych
Zaczęliśmy więc analizować wszystko od początku. Tym co jeszcze się zmieniło w okresie, gdy Docent był poddawany chemioterapii, był wzrost dawki tiamazolu na nadczynność tarczycy. Poziom T4 już wcześniej zaczął nam się wymykać i w tej chwili Docent przyjmuje czterokrotnie wyższą dawkę leku niż na samym początku leczenia nadczynności. Tymczasem już przy jej podwojeniu zaobserwowaliśmy luźniejszą kupę, mdłości i lekki spadek apetytu. Wtedy jednak nie do końca połączyliśmy kropki.
Tymczasem o tiamazolu wiemy co następuje:
Dodatkowym czynnikiem skłaniającym do szukania innych przyczyn jest obraz morfologii Docenta. Wszystkie parametry są obniżone, co także jest spójne z podawaniem tiamazolu.
Kontrolne usg tarczyc, na które zabraliśmy Docenta na początku czerwca, pokazało, że gruczoł zwiększył się trzykrotnie od ostatniego badania 2,5 roku temu. Rozrośnięty jest przede wszystkim prawy płat tarczycy (trzykrotnie większy od lewego). Dość wspomnieć, że prawidłowej wielkości tarczyca nie przekracza u kota 145 mm3. U Docenta cały gruczoł ma pojemność ponad 2000 mm3, z czego ponad 1400 mm3 to właśnie prawy płat. Do tej pory każde sugestie chirurgicznego usunięcia jednego z płatów były odrzucane przez lekarza prowadzącego z uwagi na fakt, że jest to temat, w którym weterynaria się jeszcze rozwija. Może też się okazać, że po usunięciu jednego płata, drugi zacznie rosnąć. Dotarliśmy jednak do takiego momentu, że nie bardzo mamy już wyjście. Wypróbowaliśmy już wszystko, co mogłoby zachęcić Docenta do jedzenia. Widać też, że brzuszek na pewno sprawia mu dyskomfort - kocurek śpi w innych miejscach niż wcześniej, wybierając raczej chłodne i twarde powierzchnie. Karmienie w tej chwili wymaga podawania leków przeciwwymiotnych. Perspektywa jest taka, że musiałby je przyjmować do końca życia, a i tak nie zyskalibyśmy znacząco na komforcie życia.
Na jutro jesteśmy umówieni na zabieg usunięcia prawego płata tarczycy u sprawdzonego i godnego zaufania chirurga. Zabieg jest oczywiście obarczony ryzykiem - sprawę komplikuje paradoksalnie nadczynność tarczycy - na szczęście czynnikiem sprzyjającym jest fakt, że poziom T4 u Docenta jest w tej chwili najniższy od miesięcy. Sam zabieg jednak należy do raczej prostych i mało inwazyjnych przez wzgląd na fakt, że tarczyca jest łatwo dostępna.
Dodatkową trudnością będzie ustabilizowanie poziomu hormonów tarczycy po zabiegu.
Jesteśmy pełnie niepokoju, ale też nadziei...
Z jednej strony bardzo obawiam się spraw zakrzepowych - Docent od długiego czasu co drugi dzień przyjmuje małą dawkę sterydu (steryd może działać prozakrzepowo), dodatkowo nadczynność tarczycy powoduje zagęszczenie krwi. Na drugiej szali mamy perspektywę powrotu do normalności - Docent miałby szansę odzyskać swoje dawne życie. Istniej duża szansa, że męczące go w tej chwili dolegliwości ustąpią całkowicie wskutek znacznego obniżenia ilości produkowanego T4. Tarczyca nadal będzie za duża, ale na jej wyregulowanie w tej wielkości wcześniej wystarczała mała, czterokrotnie niższa dawka tiamazolu.
Docent jest w tej chwili w bardzo dobrej kondycji - parametry krwi i usg sugerują, że jeśli mamy podejść do zabiegu, to teraz jest na to najlepszy moment.
Bardzo, bardzo prosimy o mocne kciuki!!!!!!


Zaczęliśmy więc analizować wszystko od początku. Tym co jeszcze się zmieniło w okresie, gdy Docent był poddawany chemioterapii, był wzrost dawki tiamazolu na nadczynność tarczycy. Poziom T4 już wcześniej zaczął nam się wymykać i w tej chwili Docent przyjmuje czterokrotnie wyższą dawkę leku niż na samym początku leczenia nadczynności. Tymczasem już przy jej podwojeniu zaobserwowaliśmy luźniejszą kupę, mdłości i lekki spadek apetytu. Wtedy jednak nie do końca połączyliśmy kropki.
Tymczasem o tiamazolu wiemy co następuje:
Tiamazol może wywoływać wymioty, ból w nadbrzuszu, ból głowy, gorączkę, ból stawów, świąd i
pancytopenię. Leczenie jest objawowe.
Pod uwagę należy wziąć także skutki długotrwałej nadczynności tarczycy, do których także należy jadłowstręt i zaburzenia pracy układu pokarmowego. Dodatkowo może wystąpić między innymi osłabienie mięśni. Tymczasem od kilku miesięcy mimo ciągłego zwiększania dawki tiamazolu, poziom T4 u Docenta spadał tylko nieznacznie i ciągle przekraczał normę. Paradoksalnie osłabienie mięśni tylnych łap, które na przestrzeni ostatniego miesiąca skłoniły lekarzy do podawania Nivalinu, także nam dało do myślenia i skłoniło do poszukiwania przyczyn poza chemią i sprawami związanymi z chłoniakiem.Do najczęstszych zgłaszanych klinicznych działań
niepożądanych można zaliczyć wymioty, brak apetytu/jadłowstręt, letarg, silny świąd i otarcia skóry
na głowie i szyi, krwawienie i żółtaczka powiązana z hepatopatią oraz zaburzenia hematologiczne
(eozynofilia, limfocytoza, neutropenia, limfopenia, nieznaczna leukopenia, agranulocytoza,
małopłytkowość lub anemia hemolityczna). Te skutki uboczne ustępują w ciągu 7-45 dni od momentu
zakończenia terapii tiamazolem
Dodatkowym czynnikiem skłaniającym do szukania innych przyczyn jest obraz morfologii Docenta. Wszystkie parametry są obniżone, co także jest spójne z podawaniem tiamazolu.
Kontrolne usg tarczyc, na które zabraliśmy Docenta na początku czerwca, pokazało, że gruczoł zwiększył się trzykrotnie od ostatniego badania 2,5 roku temu. Rozrośnięty jest przede wszystkim prawy płat tarczycy (trzykrotnie większy od lewego). Dość wspomnieć, że prawidłowej wielkości tarczyca nie przekracza u kota 145 mm3. U Docenta cały gruczoł ma pojemność ponad 2000 mm3, z czego ponad 1400 mm3 to właśnie prawy płat. Do tej pory każde sugestie chirurgicznego usunięcia jednego z płatów były odrzucane przez lekarza prowadzącego z uwagi na fakt, że jest to temat, w którym weterynaria się jeszcze rozwija. Może też się okazać, że po usunięciu jednego płata, drugi zacznie rosnąć. Dotarliśmy jednak do takiego momentu, że nie bardzo mamy już wyjście. Wypróbowaliśmy już wszystko, co mogłoby zachęcić Docenta do jedzenia. Widać też, że brzuszek na pewno sprawia mu dyskomfort - kocurek śpi w innych miejscach niż wcześniej, wybierając raczej chłodne i twarde powierzchnie. Karmienie w tej chwili wymaga podawania leków przeciwwymiotnych. Perspektywa jest taka, że musiałby je przyjmować do końca życia, a i tak nie zyskalibyśmy znacząco na komforcie życia.
Na jutro jesteśmy umówieni na zabieg usunięcia prawego płata tarczycy u sprawdzonego i godnego zaufania chirurga. Zabieg jest oczywiście obarczony ryzykiem - sprawę komplikuje paradoksalnie nadczynność tarczycy - na szczęście czynnikiem sprzyjającym jest fakt, że poziom T4 u Docenta jest w tej chwili najniższy od miesięcy. Sam zabieg jednak należy do raczej prostych i mało inwazyjnych przez wzgląd na fakt, że tarczyca jest łatwo dostępna.
Dodatkową trudnością będzie ustabilizowanie poziomu hormonów tarczycy po zabiegu.
Jesteśmy pełnie niepokoju, ale też nadziei...
Z jednej strony bardzo obawiam się spraw zakrzepowych - Docent od długiego czasu co drugi dzień przyjmuje małą dawkę sterydu (steryd może działać prozakrzepowo), dodatkowo nadczynność tarczycy powoduje zagęszczenie krwi. Na drugiej szali mamy perspektywę powrotu do normalności - Docent miałby szansę odzyskać swoje dawne życie. Istniej duża szansa, że męczące go w tej chwili dolegliwości ustąpią całkowicie wskutek znacznego obniżenia ilości produkowanego T4. Tarczyca nadal będzie za duża, ale na jej wyregulowanie w tej wielkości wcześniej wystarczała mała, czterokrotnie niższa dawka tiamazolu.
Docent jest w tej chwili w bardzo dobrej kondycji - parametry krwi i usg sugerują, że jeśli mamy podejść do zabiegu, to teraz jest na to najlepszy moment.
Bardzo, bardzo prosimy o mocne kciuki!!!!!!




"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Straszny kołowrót u nas ostatnio w życiu, ale napiszę chociaż pokrótce, żeby uzupełnić w wolniejszej chwili.
Jesteśmy po zabiegu
Wszystko pięknie się udało. Usunięto prawy płat tarczycy. Docent ma się doskonale.
Jesteśmy po zabiegu

"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
- KrisButton
- Posty: 3683
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
Zabieg usunięcia prawego płata tarczycy odbył się w piątek. Lekarz prowadzący poprosił, by przy okazji narkozy założyć Docentowi sondę doprzełykową, by ułatwić przełykanie po zabiegu. Zdaniem chirurga jednak taka sonda przy cięciu szyi byłaby dla kota niekorzystna. Zamontowano więc sondę donosową. Na ten moment była to jedyna uciążliwość, z jaką wiązał się zabieg. Docent pięknie wybudził się z narkozy, bardzo szybko zaczynając zwracać na siebie uwagę personelu kliniki - domagał się pogłaskania.
Cały zabieg przebiegł gładko i szybko - pobrano wycinki do badania histopatologicznego, choć nic nie wyglądało niepokojąco. W trakcie narkozy pobrano także mocz z pęcherza, bo akurat przypadał czas na kontrolę.
W pierwszych dniach po zabiegu usunięcia części tarczycy należy monitorować poziom wapnia oraz ciśnienie krwi. Na wizycie kontrolnej zjawiliśmy się już w sobotę. Ciśnienie faktycznie było wyższe niż zazwyczaj - 190. Poziom wapnia w normie. Kolejna kontrola w poniedziałek przyniosła taki sam wynik poziomu wapnia i ciśnienie 180. Kolejna wizyta - w najbliższą sobotę. Wtedy przypadnie pora na pierwszy pomiar poziomu T4.
Już w dniu zabiegu dawka tiamazolu została zmniejszona do 1/4 tego, co Docent w ostatnim czasie przyjmował. Zamiast 10 mg Felimazole podajemy Thiafeline w dawce 2,5 mg raz dziennie wieczorem. Generalnie poziom T4 będzie się normował około miesiąca. Pierwszych efektów zmniejszenia dawki tiamazolu - według literatury - można się spodziewać po 7-45 dniach. U Docenta jednak wyraźnie poprawiło się funkcjonowanie układu pokarmowego - już od soboty kupa jest normalna - bez podawania Coloceum i innych wspomagaczy. Kocurek czuje się wyraźnie lepiej, jest dużo aktywniejszy, więcej się myje, mdłości znacząco się zmniejszyły - przez wszystkie dni od zabiegu tylko raz musieliśmy podać lek przeciwwymiotny (wcześniej trzeba było go podawać przynajmniej co drugi dzień). Jest też wyraźnie bardziej sobą - w gabinecie weterynaryjnym znów daje znać o sobie jego niepokorna natura.
Sondę donosową zdemontowaliśmy już w sobotę - zatkała się już przy drugim podejściu do podania pokarmu, a Docent i tak preferował "normalne" jedzenie ze strzykawki. Chirurg również zaznaczała, że nie będzie problemu z przełykaniem i sonda zasadniczo nie jest potrzebna, a została założona na wyraźne wskazanie lekarza kierującego na zabieg. Demontaż był dość karkołomny, bo jeszcze podczas kroplówki po zabiegu w klinice wet Docent próbował siebie ją wymontować samodzielnie. Została więc przytwierdzona skutecznie - szwami i klejem tkankowym.
Tutaj można zobaczyć jak to dokładnie wyglądało:
Żeby w miarę bezstresowo się z tym wszystkim uporać, w gabinecie Docenta wspierały aż 4 osoby. Mimo to efekt jest taki, że po demontażu sondy mamy więcej uszczerbku na urodzie niż po samym zabiegu chirurgicznym
Szycie po operacji:
Nieuniknione skutki walki z klejem:
Na szczęście wszystko pięknie się goi, a przy wszystkich problemach, z jakimi Docent się zmaga, taki łysy placek i podrażniona skóra to naprawdę drobiazg. On sam zresztą od momentu zdemontowania rurki, nie sprawia wrażenia, żeby odczuwał z tego tytułu jakikolwiek dyskomfort.
Nasze obserwacje na ten moment są takie, że wszystko idzie ku dobremu. Jakieś dodatkowe informacje dadzą nam kolejne badania w sobotę oraz kolejne po następnych dwóch tygodniach.
Przez chwilę nie myślimy o chłoniaku i mamy nadzieję, że jeszcze długo nam o sobie nie przypomni. Niemniej w sobotę na pewno zostanie wykonane usg w poszukiwaniu jakichś patologicznych zmian. Oby dobry los nam sprzyjał!
Z kwestii bardziej przyziemnych - Docent w pełni odzyskał radość z kocimiętki, od jakichś trzech tygodni bezbłędnie załatwia się do kuwety, wróciło koleżeńskie podduszanie innych kotów. Na razie zainteresowanie samodzielnym jedzeniem jest prawie żadne, ale Docent domywa się z wszelkich resztek jedzenia, czego wcześniej nie robił. Wiemy też, że na razie jest jeszcze za wcześnie, by spodziewać się efektu.
Na wadze nieśmiałe 4,5 kg, więc do przodu
Cały zabieg przebiegł gładko i szybko - pobrano wycinki do badania histopatologicznego, choć nic nie wyglądało niepokojąco. W trakcie narkozy pobrano także mocz z pęcherza, bo akurat przypadał czas na kontrolę.
W pierwszych dniach po zabiegu usunięcia części tarczycy należy monitorować poziom wapnia oraz ciśnienie krwi. Na wizycie kontrolnej zjawiliśmy się już w sobotę. Ciśnienie faktycznie było wyższe niż zazwyczaj - 190. Poziom wapnia w normie. Kolejna kontrola w poniedziałek przyniosła taki sam wynik poziomu wapnia i ciśnienie 180. Kolejna wizyta - w najbliższą sobotę. Wtedy przypadnie pora na pierwszy pomiar poziomu T4.
Już w dniu zabiegu dawka tiamazolu została zmniejszona do 1/4 tego, co Docent w ostatnim czasie przyjmował. Zamiast 10 mg Felimazole podajemy Thiafeline w dawce 2,5 mg raz dziennie wieczorem. Generalnie poziom T4 będzie się normował około miesiąca. Pierwszych efektów zmniejszenia dawki tiamazolu - według literatury - można się spodziewać po 7-45 dniach. U Docenta jednak wyraźnie poprawiło się funkcjonowanie układu pokarmowego - już od soboty kupa jest normalna - bez podawania Coloceum i innych wspomagaczy. Kocurek czuje się wyraźnie lepiej, jest dużo aktywniejszy, więcej się myje, mdłości znacząco się zmniejszyły - przez wszystkie dni od zabiegu tylko raz musieliśmy podać lek przeciwwymiotny (wcześniej trzeba było go podawać przynajmniej co drugi dzień). Jest też wyraźnie bardziej sobą - w gabinecie weterynaryjnym znów daje znać o sobie jego niepokorna natura.
Sondę donosową zdemontowaliśmy już w sobotę - zatkała się już przy drugim podejściu do podania pokarmu, a Docent i tak preferował "normalne" jedzenie ze strzykawki. Chirurg również zaznaczała, że nie będzie problemu z przełykaniem i sonda zasadniczo nie jest potrzebna, a została założona na wyraźne wskazanie lekarza kierującego na zabieg. Demontaż był dość karkołomny, bo jeszcze podczas kroplówki po zabiegu w klinice wet Docent próbował siebie ją wymontować samodzielnie. Została więc przytwierdzona skutecznie - szwami i klejem tkankowym.
Tutaj można zobaczyć jak to dokładnie wyglądało:
Żeby w miarę bezstresowo się z tym wszystkim uporać, w gabinecie Docenta wspierały aż 4 osoby. Mimo to efekt jest taki, że po demontażu sondy mamy więcej uszczerbku na urodzie niż po samym zabiegu chirurgicznym

Szycie po operacji:
Nieuniknione skutki walki z klejem:
Na szczęście wszystko pięknie się goi, a przy wszystkich problemach, z jakimi Docent się zmaga, taki łysy placek i podrażniona skóra to naprawdę drobiazg. On sam zresztą od momentu zdemontowania rurki, nie sprawia wrażenia, żeby odczuwał z tego tytułu jakikolwiek dyskomfort.
Nasze obserwacje na ten moment są takie, że wszystko idzie ku dobremu. Jakieś dodatkowe informacje dadzą nam kolejne badania w sobotę oraz kolejne po następnych dwóch tygodniach.
Przez chwilę nie myślimy o chłoniaku i mamy nadzieję, że jeszcze długo nam o sobie nie przypomni. Niemniej w sobotę na pewno zostanie wykonane usg w poszukiwaniu jakichś patologicznych zmian. Oby dobry los nam sprzyjał!
Z kwestii bardziej przyziemnych - Docent w pełni odzyskał radość z kocimiętki, od jakichś trzech tygodni bezbłędnie załatwia się do kuwety, wróciło koleżeńskie podduszanie innych kotów. Na razie zainteresowanie samodzielnym jedzeniem jest prawie żadne, ale Docent domywa się z wszelkich resztek jedzenia, czego wcześniej nie robił. Wiemy też, że na razie jest jeszcze za wcześnie, by spodziewać się efektu.
Na wadze nieśmiałe 4,5 kg, więc do przodu

"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
- KrisButton
- Posty: 3683
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
Docent odzyskał apetyt
I to już jakiś czas temu
Z niedowierzania baliśmy napisać, że to wreszcie nastąpiło, by za chwilę nie musieć odwoływać dobrych wieści 
A zatem - Docent je sam

Odzyskał swój dawny błysk w oku, podrapał Przema po twarzy, przestał spać na podłodze, normalnie się myje, żwawo się przemieszcza - odzyskał energię
Sobotnia morfologia krwi pokazała, że po raz pierwszy od miesięcy NIE MA ANEMII

Żeby nie było do końca różowo, w czwartek zauważyliśmy małe zgrubienie na jego szyi - w miejscu po usuniętym płacie tarczycy. W sobotę i wczoraj byliśmy na kontroli - wszystko wskazuje na to, że to odczyn zapalny na rozpuszczające się szwy wewnętrzne. Niestety musieliśmy wejść z antybiotykiem, który znów powoduje luźny urobek w kuwecie, ale zmiana ładnie się zmnejsza
Przy okazji też zmierzono lewy płat tarczycy - na razie nie rośnie 
T4 w normie




A zatem - Docent je sam



Odzyskał swój dawny błysk w oku, podrapał Przema po twarzy, przestał spać na podłodze, normalnie się myje, żwawo się przemieszcza - odzyskał energię

Sobotnia morfologia krwi pokazała, że po raz pierwszy od miesięcy NIE MA ANEMII



Żeby nie było do końca różowo, w czwartek zauważyliśmy małe zgrubienie na jego szyi - w miejscu po usuniętym płacie tarczycy. W sobotę i wczoraj byliśmy na kontroli - wszystko wskazuje na to, że to odczyn zapalny na rozpuszczające się szwy wewnętrzne. Niestety musieliśmy wejść z antybiotykiem, który znów powoduje luźny urobek w kuwecie, ale zmiana ładnie się zmnejsza


T4 w normie



"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
- KrisButton
- Posty: 3683
- Rejestracja: 18 lis 2014, 14:17
- Lokalizacja: Luboń
Donosimy, że zmiana na szyi zniknęła
Antybiotyk zrobił robotę.
Tymczasem dzielimy się zdjęciami z:
usg tarczycy:
mierzenia ciśnienia:
usg brzusia:
Dziś rano tak się sam z siebie rozbrykał z zabawką, że ze zdumienia nie nakręciliśmy filmiku....
Jutro kontrola u onkologa.

Tymczasem dzielimy się zdjęciami z:
usg tarczycy:
mierzenia ciśnienia:
usg brzusia:
Dziś rano tak się sam z siebie rozbrykał z zabawką, że ze zdumienia nie nakręciliśmy filmiku....



Jutro kontrola u onkologa.
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."