Hiszpański byczek jednak nie podjął się uprawy grzybów i bakterii , wymaz okazał się negatywny. A zmiany na skórze ładnie się goją, o ile ich bandzior nie rozdrapuje.
Dni upływają Javierowi na samotnych godzinach w izolacji rekompensowanych duuużymi porcjami miziania i zabawą wędką. Chłopak nie traci dobrego humoru, nie wyczerpuje mu się też energia i nie wiem, czy to tylko mnie się tak wydaje, ale z dnia na dzień przybywa mu uroku osobistego
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 17 Mar, 2018 10:33
Piękny jest a temperamentem przypomina mi Kasztelanke :-)
Czasem się zastanawiam, co stanowi dla Javiera większą wartość - kontakt i zabawa z kotami czy z człowiekiem... No miziak z niego coraz aktywniejszy Dawno temu przestał przychodzić po głaski tylko na powitanie albo z prośbą o michę. Poranna porcja pieszczot stała się już stałym punktem dnia, a jak głośno się potrafi o nią domagać! Parę dni temu rozczulił mnie myciem mi twarzy, nie tak przy okazji futerka, ale ekstra dla mnie... Zapomniałam też jak to jest, kiedy zapamiętale rzucał się na palce podające przysmaczka - bierze delikatnie i spokojnie.
Spokój jednak z pewnością nie jest jego domeną. Ileż ten chłopak ma w sobie energii! Prawdopodobnie obudzony w środku nocy z najgłębszego snu nie odmówiłby szalonej gonitwy za piórkiem, albo Kornelką...
Serce mi się rozrywa, kiedy go zamykam, samego bez kociego i ludzkiego towarzystwa...
Nieostre, ale tak wygląda najbardziej charakterystyczna postawa bawiącego się Javiera:
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17285 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 03 Kwi, 2018 18:29
On po prostu powinien trafić do domu z innym kocim podlotkiem - optymalnie kocurkiem. To nie w nim tkwi problem w kontaktach kocio-kocich
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
To nie w nim tkwi problem w kontaktach kocio-kocich
Nie ma najmniejszych wątpliwości, kto generuje problemy w tych relacjach. Kocham tę małą zołzę Kornelkę i nie potrafię się na nią za to złościć.
Javier w swojej żywiołowości nie jest ani trochę agresywny. A jak czasem chwycą się z Majkiem do zapasów, to aż miło popatrzeć na kocie tarmoszenie bez warczenia i pisków. On uwielbia dynamiczne, żywe zabawy.
Javierowych problemów skórnych ciąg dalszy... znów ma ranki w dwóch miejscach. Nie mam pojęcia, skąd mu się to bierze, jedyne wyjaśnienie, jakie mi przychodzi do głowy to drapanie. Tym bardziej, że wszystkie ranki pojawiają się w okolicach głowy, szyi i karku. Najpierw jest kawałeczek gołej skóry (różowy, bez zaczerwienienia), następnego dnia robi się strupek. Miesiąc temu robiliśmy wymaz z poprzednich ranek i wiem, że to żadne świństwo. No i na szczęście ładnie się goi.
A poza tym, chłopak nie traci animuszu, jest niegasnącym wulkanem energii. I pięknieje z dnia na dzień, na dowód kilka zbliżeń tej uroczej mordki:
Dawno się nie odzywaliśmy, a w życiu Javiera nastąpiło kilka zmian.
Przede wszystkim zyskał nowego człowieka do służby przy misce i mizianiu i o dziwo, bardzo szybko się zaprzyjaźnił, choć dotąd nie przepadał za nowym ludzkim towarzystwem. Gorzej zapewne zniósł montowanie i ustawianie nowych mebli w mieszkaniu, stanowczo nie lubi hałasów i zamieszania.
Najgorzej jednak przyjął podwójną wizytę u weta. Niestety, okazało się, że cierpi na eozynofilowe zapalenie dziąseł, więc co jakiś czas czeka go kuracja. Póki co, dolegliwości zażegnane - po antybiotyku i powtórzonym sterydzie.
No i najważniejsze - wczoraj chłopak miał sympatycznych Gości, i znów - o dziwo - nie spędził całego czasu schowany w kącie. Owszem, trochę zachęcany, trochę przekupiony przysmaczkiem, ale dawał się i pogłaskać i podziwiać.
Gdybyż oni się polubili, jaka ładna by była z nich para
Javierek jest z nami ponad tydzień. Już od kilku dni zostawiamy drzwi otwarte. Nie ma potrzeby izolować kawalera. Wprawdzie, gdy jakiś kot podejdzie za blisko Javierek syczy, ale nie dochodzi do bójek. Mało tego Javier z Idą dali sobie buzi. Natomiast Bubu przedwczoraj postanowił nie spać sam w pokoju i przyszedł do mnie i Javierka, po czym położył się koło pudełka, w którym był nasz krówek. Było krótkie ssss..... ze strony Javierka, a potem obaj spali jak zabici. Także wszystko jest na dobrej drodze...
Mam nawet zdjęcia Bubu i Javierka. Postaram się wkleić w najbliższych dniach.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Javier syczy... To się chłopak rozwija Trzymamy kciuki i za Javiera i za relacje z pozostałymi, oby rozkręcił towarzystwo zabawowo. Mizianka dla hiszpańskiego byczka
Apeluje, że zostałam wprowadzona w błąd. Miałam dostać hiszpańskiego byczka na dom tymczasowy a dostałam największego europejskiego lelocha. Tak, mówię o Javierze. Ten kocur łazi i się mizia. Wczoraj w nocy wpakował mi się do łóżka, położył prostopadle do mnie opuszczając lekko głowę na moim brzuchu. I jak tu spać! Ten kocurek jest przesłodki. Po prostu łaciaty pieszczoszek.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]