_________________ "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17296 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 03 Paź, 2017 11:32
A zatem - po wizycie. Dostaliśmy metoklopramid w zastrzyku + dwie dawki na kolejne dni na pobudzenie perystaltyki jelit. Na rtg nie widać jakiś super zalegających mas kałowych - treść w jelitach jest płynna lub maziowata. Brzuszek nie jakiś mocno zapchany. Dobre i to.
Ale wreszcie utoczyliśmy trochę krwi na morfologię - wyszła idealnie - i na biochemię - wyniki jutro.
Kupy nadal brak, ale Kiniek mnie natchnęła i robię parominutowe przymoczki na kuper z Rivanolu. A zaraz podam gluta z siemienia lnianego. Apetyt średni lub minimalny, ale coś tam Kadłubek je. Krzyż i męka pańska
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17296 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 04 Paź, 2017 01:16
Zadziałało zwykłe siemię lniane...
Kadłubek już wykąpany. Musiał być.
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17296 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 06 Paź, 2017 19:57
Biochemia wyszła super
A Rivanol zdziałał cuda... Nadżerka, czy cokolwiek to jest (to czerwone) wyraźnie zmalało i nie jest już takie nabrzmiałe. Za to z odbytu zaczęła się sączyć ropa... Jakby to coś pod wpływem Rivanolu zaczęło ją wypuszczać do wewnątrz Dziś byliśmy na wizycie u dr Sobieralskiej i zaleciła, by ten Rivanol rozcieńczony z solą fizjologiczną 1:1 używać też do płukanek w środku.... I oczywiście antybiotyk.
Wybaczcie, ale dla pełnej dokumentacji wstawię kolejne sprośne zdjęcie:
Sam Kadłubek jest niesamowitym pieszczochem... Niezwykle łagodnym i bardzo cierpliwym...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 07 Paź, 2017 09:46
Biedactwo nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak on musiał cierpieć przez tyle czasu w takim stanie .
A teraz i tak już jest poprawa i na pewno jest ogromnie wdzięczy za to co dla niego robicie!
Trzymam za Was kciuki! Musi być
Kciuki trzymamy z całych sił, Kadłubek z dzioba przypomina mi Kinkiera, też taki słodki, śliczny, z pięknymi oczyma.
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17296 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 10 Paź, 2017 10:12
Zrobiliśmy Kadłubkowi rtg z kontrastem, by zobaczyć, jak wyglądają jelita.
Dr Sobieralska mówi, że nigdy nie widziała czegoś takiego
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Wto 10 Paź, 2017 10:32
Co tam się dzieje?
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17296 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 16 Paź, 2017 00:50
Mamy za sobą ciężki weekend. Jako, że żadne sposoby na wywołanie kupy w ciągu całego tygodnia nie day rezultatu, a Kadi zaczął się wyraźnie gorzej czuć, a także zwracać to, co zjadł, popędziliśmy do weta. W czwartek wet, który badał mu brzuszek palcami, stwierdził jeszcze, że nie jest źle. Inny jednak w sobotę chwycił się za głowę, mówiąc ze kocurek jest w środku zacementowany Konieczna była lewatywa. W narkozie, bo to dla kota bardzo bolesne. Efekty tego zabiegu oglądaliśmy jeszcze w domu w niedzielę rano. Kadłubek nadawał się tylko do kąpieli, a mieszkanie do wietrzenia. Nic dziwnego, że wszyscy spali jak zabici Ale udało się przynajmniej zaobserwować, że wchłanianie wody z jelita grubego idzie całkiem sprawnie, bo wśród kupnego urobku było sporo naprawdę twardych sztuk.
Jak wyglądały jelita Kadłubka w sobotę, a jak w niedzielę można sobie porównać:
Dziś już jelita podjęły całkiem normalną pracę, czego efektem są całkiem ładne bobki
Patrząc na te wszystkie zdjęcia rtg mam wrażenie, że to z kontrastem, mimo głodówki i tak nie odbyło się na puste jelita. Stąd może ich ogromne rozdęcie. Bo zdjęcie z niedzieli wygląda już dużo, dużo lepiej. Może jest jakaś nadzieja
Oczywiście, że jest nadzieja!
Trzymaj się Kadłubku, musi być już tylko lepiej
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17296 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 20 Paź, 2017 01:57
Wygląda na to, że zaczynamy od zera. Wypróżnienia regularne - tzn. non stop Celem jest uformowanie normalnej kupy, która wydobywałaby się raz dziennie. Jestem lekko załamana. Taki przypadek przy 10 innych kotach daje w kość. Serio.
Planuję zabrać kał na badania, to raz. Dwa - ustabilizować go odpowiednią dietą. Muszę wyczaić co najlepiej na niego działa. W tej chwili dostaje mokrą i suchą gastro + wołowina z Fiborem i probiotykiem. Zobaczymy, jak będzie.
Oczywiście zmiana przy odbycie, od lewatywy znów nabrzmiała i krwawiąca
Behawioralnie: Kadłubek jest kotem tak przychylnie przyjętym przez stado, że mózg staje. Jakby był tu od zawsze.
Jeśli chodzi o człowieka, to Kadłubek w klatce jest zupełnie innym kotem niż Kadłubek poza klatką. W wersji pierwszej mruczy, ugniata, barankuje na sam widok człowieka, w wersji drugiej - zwiewa i syczy
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17296 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 07 Lis, 2017 01:45
Kupnie poprawa jest niewielka - kupy lepsze w konsystencji i kolorze, ale nadal nie w jednym kawałku, a co się uzbiera, to wychodzi. Może nie non stop, ale puszczenie chłopaka samopas skończyło się rozstrojem nerwowym Przema. Bo kupa była wszędzie.
Ostatnio poczyniłam obserwację, że chyba jednak częściej kupa leci, gdy Kadłubek śpi.
W środę jedziemy do weta. Zobaczymy, co dalej.
Na tę chwilę chłopak siedzi w klatce, a więc i w kupie - kiedy nas nie ma - po powrocie trzeba go natychmiast wykąpać, na co on się wyraźnie cieszy. Potem wycieramy
pakujemy w pieluchę i dawaj hasać po domu. I tak Kadi zaczął się bawić, zaczął zaczepiać inne koty - i to bynajmniej nie do zabawy. Nie. On chce tu rządzić Inne futra zaś wykazują wobec niego kompletne zero agresji. Nawet jak je pogoni.
Przybrał też na masie. Waży 4, 5 kg. Dacie wiarę?
Aaa i już wie, że ten człowiek, który mizia w klatce, to ten sam człowiek, ktry chodzi po mieszkaniu Mamy więc miziaka
Najbardziej niesamowite jest to, jak bardzo on jest wdzięczny za wszystko... Kiedy sprzątam mu w klatce, zaczyna mruczeć, barankuje mi ręce, kiedy wkładam mu świeży kocyk do klatki, autentycznie widzę radość... Podobnie, gdy zabieram kocyk do prania - panikę.... Nie macie pojęcia, ile dla niego znaczy ten kocyk... A także to, że jest czysty... Dlatego nie pozwolę już Kadłubkowi błąkać się przy domu...
Mam wrażenie, że to dlatego tak bardzo lubi wycieranie ręcznikiem, bo pamięta, ile razy był mokry i zziębnięty...
Kiedy zobaczyłam go pierwszy raz za szybą okna, padało. On cały mokry, skurczony, skulony, wyraźnie zziębnięty... Nie zapomnę tego obrazu
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 07 Lis, 2017 06:49
Morri, jesteś wspaniała! Trzymam cały czas mocno kciuki za Was!
Takich kotów skrzywdzonych przez los i życie na wolności nie da się nie kochać!
Sama mam taki mruczący przykład siedzący na poduszce koło głowy.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 07 Lis, 2017 09:16
Morri
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]