Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17301 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 11 Wrz, 2017 02:47 Kadłubek
Kadłubek pojawił się na podwórku na pewnej nadmorskiej wsi ok. 4-5 lat temu. Był wtedy kociakiem. W miejscu ogona miał krwawą ranę i trząsł się tak, że miejscowy wet orzekł, że nic z niego nie będzie. Cóż, kiedy trafił na "dziwnych" ludzi, którzy nalegali, by może jednak spróbować. -"No, skoro chcą się państwo bawić..."
I tak Kadłubek - wbrew oczekiwaniom - nie tylko przeżył, ale dorósł i żyje nadal.
Od zawsze jednak męczą go biegunki i nietrzymanie kału. Gdziekolwiek siądzie, zostawia kupny placek. Kupa płynie niemal cały czas...
Zabrano go do weta i z tym problemem. Co usłyszano? -"Taka jego uroda".
Którejś zimy Kadłubek zniknął na długo. Gdy wrócił, smarki miał do pasa, a do tyłka przymarznięte liście, patyki, sople. I znów nie dawano mu szans na przeżycie. Ludzie zaprosili go wtedy do domu. Przez dwa tygodnie mieszkał w szczelnie zafoliowanym pokoju. I znów przeżył.
I żyje tak od 4-5 lat. Z rojami much, które nie towarzyszą mu tylko zimą.
I wiecznie głodny. Dziś zjadł z karmą Aniprazol.
Dogadałam się z ludźmi, którzy go dokarmiają, że zabiorę go na diagnostykę do Poznania.
Po 250 km jazdy trafił od razu do wanny. Początkowo syczał, jednak szybko zorientował się, że kąpiel przynosi ulgę - zaczął się miziać i mruczeć. Mimo iż szorowałam go długo i tak nie uzyskałam bieli na łapkach.
Po odmoczeniu kupnej skorupy zobaczyłam to:
Nie mając lepszego pomysłu zapakowałam go w pieluchę dla noworodka.
Mam nadzieję, ze dotrwa jakoś do jutrzejszej wizyty u weta. Zużyliśmy już 5, czy 6 pieluch Podrażniają, ale z chłopaka robale wychodzą bez zaproszenia. Gołym okiem rozpoznałam dwa gatunki Nie wyobrażam sobie, żeby cały się w nich mazał.
Ostatnio zmieniony przez saszka Wto 16 Lip, 2019 09:05, w całości zmieniany 5 razy
Marianna
Dołączyła: 10 Lut 2017 Posty: 1027 Skąd: Warszawa
Wysłany: Pon 11 Wrz, 2017 05:54
Morri, jak oddawałam torbę z podkładami po Kostku to tam były pieluszki dla zwierzaków. Nam sie wtedy słabo przydawały, ale dla Was IMO jak znalazł...
_________________ Hemingway mawiał: „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego”, dlatego też z Marianną i Kreską gościliśmy Izaurę i Leonsję, a wcześniej Dramata Niezłomnego oraz Kostka ❤
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Pon 11 Wrz, 2017 09:17
O matkoooo, biedak, tyle lat z robalami i biegunką.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 11 Wrz, 2017 11:20
Jak On musi cierpieć...
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17301 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 11 Wrz, 2017 23:20
Jesteśmy po pierwszej wizycie u weta. Ta narośl no mosznie - podobno - nic strasznego, kosmetycznie do usunięcia. Jąder nie widać, ale pomacać, to sprawić mu teraz niepotrzebny ból. Na ten moment musimy chłopaka ostro nawodnić (jedna kroplówka na miejscu, kolejna do podania w domu) + opanować stan zapalny i obrzęk. Plus oczywiście odrobaczenie i dobra jakościowo dieta. Osłuchowo rewelacyjnie. Krew niestety taka gęsta (nigdy takiej nie widziałam!), że ledwie udało się uzyskać coś na testy FIV/FeLV. Na szczęście - ujemne!
Pieluchowanie Kadłubek znosi wzorcowo I mam wrażenie, że mimo wszystko jest zadowolony - czysty, w ciepłym i suchym miejscu Pod kroplówką mizialiśmy go po brzuszku, a on ugniatał łapkami i mruczał cały czas
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]