No nikt...
Kontrola dermatologiczna wypadła dobrze - pani doktor niczego złego nie dostrzegła; faktycznie nieco wcześniej pogoiły się wszelkie zadrapania... Blizna najprawdopodobniej nie zarośnie nigdy, ale to pryszcz przecie; w uszach czysto, włos obejrzany pod mikroskopem - super! Zaczęliśmy też podawać odrobinę mięsa wołowego w celu prowokacji - udała się, kocur sprowokowany do kochania mięska A tak na serio - nie widzimy pogorszenia, więc najprawdopodobniej będziemy mogli poszerzyć dietę Mietka:)
Serio! Rozszerzyliśmy dietę i żadnej negatywnej zmiany... Miecio bardzo się ucieszył - On bardzo lubi jeść - co widać:
ale do tej kulistości przykłada się też stacjonowanie w klatce - już 9. miesiąc... Na szczęście przed kocurem majaczy na horyzoncie już coraz pewniejsza wizja przeprowadzki do własnego domu z człowiekiem tylko na wyłączność - oby w końcu doszła do skutku! Mietek już w zasadzie spakowany, czeka tylko na znak...
Masakra - miało byś szczęście, jest załamka - nici z przeprowadzki, przynajmniej do września. Jestem załamana; Mieciu też - ewidentnie ma już wszystkiego dość, zachowuje się, jakby miał depresję - przestał wstawać na powitanie, po prostu leży... Boję się, że klatka go zabije - wiemy przecież, jaki wpływ stres ma na odporność:((((( Nie wyobrażam sobie nawet, co czuje ten kot - 10. miesiąc w klatce... Czy nikt nie jest w stanie zapewnić mu choć jednego odizolowanego pokoju???? Choćby do września...
BŁAGAMY OBOJE - ja krzyczę, Mieciu tylko leży...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 11 Lip, 2018 23:42
Olu i Mieciu jak mi przykro, że tyle kociej miłości musi siedzieć w klatce
Mam nadzieję, że nie potrwa to za długo... Mietku trzymaj się!
Mieciu urządza sie w TDP. Idzie śladami Rumianka i Kazia i w pierwszych dniach wita Opiekunów siedząc w kanapie. Dzisiaj sycząc, wyraził swoją nieufność. Ale po chwili dał się pomiziać i nie uciekał.
No właśnie - Mietek dzięki dobrej woli i zaangażowaniu całej chmary wolontariuszy mógł przenieść się do własnego M2:) Myślę, że jest jeszcze ciągle w szoku poznawczym - z metra kwadratowego metraż wzrósł kilkadziesiąt razy - tylko do własnej dyspozycji - niejeden z wolontariuszy nie ma tyle przestrzeni dla siebie
Mam nadzieje, ze teraz powoli będzie się otwierał tez na innych ludzi - nie tylko na mnie...
B&B
Gdy byłam na pierwszym dyżurze z Mieciem, kocur napędził mi sporego stracha - nie mogłam go znaleźć chyba z 15 minut. A do osobników małych nie należy. Na szczęście został zlokalizowany:
Następnym razem pokuszę się o porównanie, ale narazie muszę powiedzieć że zmiany jakie zaszły w Mieciu przez ostatni tydzień są ogromne. Nie tylko lepiej wygląda, ale zdradza zapędy na ogromnego (dosłownie i w przenośni ) miziaka:
Filmik jest nieco długi, bo chłopak się długo rozkręcał. Przepraszam za nierówna jakość, tak to jest gdy się kręci kartoflem
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17284 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 29 Lip, 2018 16:01
suuuuuper
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Pierwszy dyżur u Miecia - syki, warczenie. Drugi dyżur - wciąż siedzę na pralce, ale bardzo ładnie daję się głaskać, Ci duzi, którzy przychodzą to są chyba jacyś fajni! Dają mi mięsko, miziają po głowie, dają też takie lekarstwo, ale to dlatego, żebym był zdrowy.
Dwa razy (póki co!) byliśmy u tego cudownego kota. Piękne oczyska, trochę przestraszone, proszące o uczucie. Sporo lęku, który ustępuje i również jest pragnieniem miłości. Mieciulku, jesteś cudowny!
Miecio, jak to Miecio. Dwa kroki do przodu, jeden w tył. Na dzisiejszym dyżurze nie powitał mnie siedząc na luzie na parapecie - był schowany. I na początku nawet nie wydawał sie do końca zadowolony z towarzystwa. Myślę że upał i jemu dawał się we znaki.
Wciąż jednak jest skłonny zapomnieć o pozorach wypłosza jak zacznie się go głaskać - ślicznie mruczy i nadstawia główkę. Ba udało mi się nawet odkryć że Miecia można przełączyć w tryb krewetki I popatrzcie jak na końcu dotula się do ręki. O mruczeniu nie wspominając.
W drugiej połowie filmiku jakość się poprawia Niestety wciąż nie za dobrze moje cuś nagrywa.
Miecio zaliczył dziś wizytę u weterynarza - jak zwykle zachowywał się jak na wzorowego kota przystało - no, może nie do końca, bo głośne mruczenie nie za bardzo pozwalało na dokładne osłuchanie;)
Ale mocz ze spokojem pobrany, krew takoż - teraz cierpliwie czekamy na wyniki.
Mieciu to trochę taki singiel na wydaniu. Codziennie inna panna przychodzi walczyć o Jego względy Kochany kot, który powoli się otwiera, a każde mruknięcie brzmi jak miód na uszy. Mieciu, uwielbiamy Cię
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17284 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 22 Sie, 2018 03:40
kotekmamrotek napisał/a:
Miecio zaliczył dziś wizytę u weterynarza - jak zwykle zachowywał się jak na wzorowego kota przystało - no, może nie do końca, bo głośne mruczenie nie za bardzo pozwalało na dokładne osłuchanie;)
Ale mocz ze spokojem pobrany, krew takoż - teraz cierpliwie czekamy na wyniki.
i jak?
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Wszystko w jak najlepszym porządku:)))) Zarówno zewnętrznie, jak i wewnętrznie:) Lek kończymy i odstawiamy. Ewidentnie kawalerowi służy większy metraż... Żeby tylko nie musiał wracać do klatki - w miejscu dotychczasowego pobytu może przebywać tylko do końca sierpnia...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]