Moyo od niedawna nosi obróżkę feromonową. Albo to jej cudowne, szybkie działanie, albo mamy cudowny zwrot akcji. Moyo czuje się o WIEEEEEEEEEEEEEEEEEEELE lepiej. Już nie jest poirytowana czymkolwiek, rezydenci w pobliżu jej nie denerwują, wszystko wróciło do normy, Moyo zdecydowanie wyluzowała.
A mało tego stała się łaskawsza dla człowieka! Moyo coraz rzadziej syczy i coraz rzadziej zdzieli mnie łapką... Nawet łaskawie pozwala brzuszek dotknąć Jednak łapek ruszać nie wolno, wtedy Moyo się denerwuje. Ale spokojnie, Moyo jest tak mięciutka, że jest po czym miziać. Jej futerko to zdecydowanie najwyższa klasa, błyszczące, miękkie, delikatne... Zupełnie jak ona i jej głosik
W porównaniu do Moyo sprzed 4 msc kiedy do nas trafiła, a Moyo teraz to zdecydowanie zauważalny jest wzrost zaufania jej do człowieka. Kiedy mieliśmy założyć jej obróżkę, myślałam, że będzie się to wiązać z jej stawianiem oporu i zajmie to nieco czasu. A tu co? Moyo spokojnie siedziała mimo, że nieco się grzebałam by nie było za ciasno, ani za luźno, po prostu jak to ona dużo biadoliła przy tym, ale ani nie syknęła, ani mnie nie pobiła... Czekała
Sytuacja ta oczywiście pokusiła mnie do spróbowania czegoś jeszcze
Ponieważ ogromnie zależy mi na tym, by Moyo mimo swoich kocich zasad żyła z człowiekiem w miłej relacji (w końcu kto inny karmi brzuszek koteczka )... I ... Wzięłam ją na ręce. Dotychczas kończyło się to podrapaniem trochę po rękach, nieco na dekolcie... Syknięciami. A teraz? Moyo spokojnie dała się podnieść, bez łapkoczynów, jak to ona tylko gadała i gadała, ale bez syków. Oczywiście nie jest nigdy od razu tak kolorowo i nie nosiłam jej na rękach kilka minut uświadamiając jej ogrom miłości człowieka do koteczka, raczej po minucie miała dość ale jak dla mnie w porównaniu z tym co było na początku to nieźle, nieźle
Moyo ostatnio ponownie zaliczyła wizytę u weterynarza... I tym razem nie były to problemy urologiczne. Moyo przestała wydawać z siebie dźwięk (a kto wie jakie ma gadane to jest to po prostu niebywałe...), a jak już chciała coś wymiauczeć to bardzo ochryple.
Identyczną sytuację jakiś ponad tydzień temu miała rezydentka, dlatego wiedzieliśmy już jakie będzie postępowanie. Właściwie krótka, szybka akcja. Jeden zastrzyk i po jednym dniu Moyo znów zachwyca nas swoim głosem. Było to spowodowane powiększonymi węzłami, prawdopodobnie jakieś wirusowe dopadło dziewczyny, ale już wszystko jest dobrze.
Moyo dostała półki pod sam sufit by zwiększyć swoją oazę spokoju. Na razie nie wykazuje zainteresowania i nie opuszcza swojego tronu. Właściwie Moyo czuje się lepiej i lepiej, dzisiaj znowu była trzymana na rękach (obeszło się bez drapania z jej strony). Kicia robi się coraz to kochańsza
U Moyo wszystko w jak najlepszym porządku
Moyo jest najbardziej rozgadaną kotką jaką znam. Zawsze ma dużo do powiedzenia. Jednak mimo tego przy szykowaniu jedzenia kiedy rezydenci są niczym orkiestra, to Moyo zawsze cichutko siadała na podkładce pod miski i czekała. A tu nagle... I ona zaczęła dołączać do orkiestry i dokładać swoje trzy grosze
Kicia oczywiście nadal jest ogromną miłośniczką jedzenia, miseczka po niej jest czysta a po skończonym jedzonku jeszcze się rozgląda czy może Sreberku nie trzeba pomóc
Moyo nie wykazała zainteresowania nowymi półkami. Co prawda nie ma potrzeby na ucieczki bo kiedy nie ma ochoty na zabawę rezydenci jej nie zmuszają (dogadują się wzorowo ) i miejscem gdzie Moyo ma swoją "oazę spokoju" nadal są kartony w sypialni ;D
Toaleta poranna, bardzo ważna rzecz
Czas przygotować poduszkę do odpoczynku po męczącym myciu...
W końcu zasłużony odpoczynek... Ale... Chyba o czymś zapomniałam...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Klucha Moyo naprawdę zadziwia
Zbliżająca się ręka już nie jest złem koniecznym i nie trzeba uciekać jak to się kici wydawało... Mamy w domu zwyczaj, że człowieki jak wstają to witają się ze wszystkimi koteczkami, a teraz i z Moyo można się przywitać, bywa, że i po sekundzie rozpocznie mruczando
Przywitanie też jest gdy człowieki wracają do domu, wtedy Moyo też pozwala dotknąć jedwabistego futerka. I jak się bierze kicię na ręce to już nie drapie! Gada, ale łapkoczynów absolutnie brak dzięki czemu kicię można sobie ponosić i pomiziać Ostatnio udało mi się zgarnąć kluchę z podłogi i ani słowa nie powiedziała, dała się trzymać na rękach i poddała głaskom. Jestem z niej tak dumna, że słowa tego nie opiszą
Kochana Moyo
Jako osobista wolontariuszka Moyo mam tą przyjemność obserwować jej progres w socjalizacji, to w jaki sposób coraz bardziej przyzwyczaja się do życia z człowiekiem (bo nie powiem, że do życia w domu skoro od początku leży brzuchem do góry na kanapie...).
Ale zawsze bardzo ważna dla mnie jest opinia stałych gości. Widują oni koty co jakiś czas, im najłatwiej powiedzieć który schudł, a który przytył, a przede wszystkim - jakie widzą postępy w socjalizacji.
I tak właśnie Moyo została ostatnio wychwalona. Siedziała u mnie na kolanach, a obok mnie moja mama i dzięki temu mogła W KOŃCU doświadczyć, jakie futerko kici jest mięciutkie.
Moyo brana na ręce zachowuje się naprawdę coraz lepiej. Staram się ją przekonać, że dotykanie łapek nie jest takie złe jak jej się wydaje, bo wtedy w końcu być może pozwoli mi obcinać pazurki
W końcu na ogon i brzuszek sobie zapracowałam, to może i łapki będą mogły być dotykane
Jakkolwiek nie będzie, Moyo jest cudowna. Jest czystym, grzecznym kotem, bardzo spokojnym, taka nasza dostojna damulka do kochania
A jeśli chodzi po pęcherz kici, nie zapeszajmy, ale jest super i nic nie wskazuje na to by Moyo źle się czuła czy coś jej doskwierało
Bardzo często zachwalam futerko Moyo, kto dotykał ten musi wiedzieć jakie jest cudowne. Oczywiście mamy gusta i guściki, ale Moyo jest taka mięciutka i jedwabna jednocześnie... Porównałabym jej miękkość do kota brytyjskiego krótkowłosego... No ja osobiście jestem bardzo zakochana w jej futerku. Ale nie ma rzeczy doskonałych, problemem było to, że z Moyo się strasznie sypało to futro, choć kotów znam wiele to żaden tak nie tracił futra jak Moyo. Kłebuszki leciały od samego głaskania, a czesać można było w nieskończoność...
Po konsultacji wyszła myśl, że najprawdopodobniej to przez monodietę kici. Niestety ta miłośniczka jedzenia dla własnego dobra jest na diecie królik-jagnięcina, a na kocie futerko bardzo dobrze wpływa omega... Dlatego zaczęliśmy suplementować kici ów omegę, na szczęście nie szkodzi jej na żołądek bo w kuwecie bez zmian (czyli nadal ładnie ) a jakość futerka się poprawiła niesamowicie. Nie sypie się już jak kiedyś, w sumie prawie wcale.
Kiedy twój osobisty wolontariusz wróci z urlopu i z tęsknoty za kitku musi wycałować, wytulić i zalać miłością, a ty sobie pozwalasz, bo jesteś coraz bardziej miziastą kicią...
Przesłodka, przekochana, przeurocza Królewna w weekend trafiła do swojego domu, takiego najprawdziwszego, z własną kanapą i ogromem ludzkiej miłości i cierpliwości względem tej pewnej siebie a czasem nieśmiałej kotki, która choć potrzebuje czasu, jest cudowna. Szczęścia dla Moyo na nowej drodze życia
Moyo widać było, że w fundacji lubiła wiklinową budkę. Teraz ma swój osobisty, wiklinowy domek, który już odwiedziła pierwszego dnia. A z doniesień z domu stałego wiadomo, że kici dopisuje apetyt (jakby inaczej) i już rozwala się na kanapie, a w wolnej chwili podziwia widoki zza okna
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Dla wszystkich zainteresowanych losami Moyo!
Koteczka ma się świetnie, jest prawdziwą królową domu. Sprawy kuwetowe wzorowe, zdrowie wzorowe, plac zabaw swój ma - namioty, tunele, drapaki, przeróżne posłania, ukochany domek wiklinowy (Moyo chyba już nawet w funacji lubiła wiklinowy domek). Daje się głaskać, sama się obala na powitanie swojemu opiekunowi aby pomiział jak wraca z pracy.
Mam stałe informacje z DS koteczki i jestem ogromnie szczęśliwa, bo Moyo to prawdziwa szczęściara. Jest kochana, jest oczkiem w głowie i się ma dobrze. Lepiej trafić nie mogła
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Pią 24 Sty, 2020 09:23
Wspaniałe wieści!!!! Tak, już w SB miała swój wiklinowy domek!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]