Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Wto 07 Sty, 2020 09:50
Morri napisał/a:
I choć skończyłam przez to z ręką w Rivanolu
Hahahha, witamy na polu minowym, serio. Po ostatnim obcinaniu jej pazurków w szpitaliku, jak uciekając, zaparła się tylnymi łapami na moim przedramieniu, to do dziś blizny po dziarach na pół ręki mam.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17269 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 07 Sty, 2020 20:27
Neda napisał/a:
Morri napisał/a:
I choć skończyłam przez to z ręką w Rivanolu
Hahahha, witamy na polu minowym, serio. Po ostatnim obcinaniu jej pazurków w szpitaliku, jak uciekając, zaparła się tylnymi łapami na moim przedramieniu, to do dziś blizny po dziarach na pół ręki mam.
No właśnie pamiętałam, co pisałaś dlatego podeszłam do tego z pewną dozą nieśmiałości i bez pośpiechu Ale czas już był naprawdę najwyższy, więc jak mus to mus - pozostaje wierzyć, że następnym razem pójdzie lepiej
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Takie tam z zaskoczenia Granat poleca się do adopcji
U nas życie płynie zimowo (przedwiosennie?) i leniwo Nie mamy co tu dużo pisać tym razem, jedyne co zmąciło nasz spokój to lekko zaczerwienione dziąsła u Granata. Problem ten już był w przeszłości, więc wracamy do częstszego smarowania stomażelem, a za jakiś miesiąc czeka nas wizyta u weterynarza i ogólny przegląd kota.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Czw 16 Sty, 2020 11:28
Niech kot na zimę skarpety lepiej naciągnie.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17269 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 27 Sty, 2020 20:43
Ćwiczymy z Miną głaskanie z wkładaniem ręki pod brzuszek Mam ogromną nadzieję, że chwila, gdy będzie można ją wziąć na ręce jest już blisko! Do tej pory udało mi się to tyko raz Mina bardzo chce być blisko, ale zawsze jest czujna. Pod ręką wygina się i pręży - wprost uwielbia dotyk... A jednak ciągle coś ją ogranicza....
Saper nieodmiennie - chce być pępkiem świata zawsze i wszędzie. Chyba uważa, że jest najwspanialszym kotem na świecie i generalnie cała uwaga powinna skupiać się wyłącznie na nim
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Granat zaliczył dziś wizytę wet i już wiemy, że żaden stomażel nam nie pomoże tym razem Niestety mimo młodego wieku w paszczy mamy już bałagan i smrodek ropy, zatem szykuje nam się sanacja. Korzystając z okazji zważyliśmy delikwenta i jednak moje prognozy się nie spełniły, Granat wciąż poniżej 5kg Uff.. martwiłam się, że przytył. Na szczęście nikt nie powiedział mu, że jest gruby, a jedna z Pań nazwała go pandą - brzmi lepiej, niż gruby
W gabinecie Granat był bardzo grzeczny, po prostu cichutko udawał, że go nie ma i tylko wtulał się we mnie
Większość kotów nie lubi wizyt wet i z tym kojarzy im się transporter... Dziś jak wyjęłam te okropne pudła z szafy i złożyłam je do kupy, wszystkie koty rozpierzchły się po mieszkaniu szukając kryjówek. W gabinecie wet zazwyczaj jest odwrotnie, większość kotów tylko czeka, aż skończy się badanie i będą mogły czmychnąć z powrotem do pudełka, ale nie Granat. Granat nie chce wchodzić do transportera niezależnie od sytuacji, on woli, jak dziecko, wtulić się w człowieka. Możecie sobie tylko wyobrazić jak próbowałam go zapakować z powrotem metodami chałupniczymi. Transporter pionowo, kot zaparty łapami o ranty i brak piątej ręki do pomocy
A jak wyglądają zębiszcza u Miny i Sapera? Pamiętam, że w szptaliku też miały zaczerwienione i smarowane stomażelem... im pomogło?
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17269 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 16 Lut, 2020 01:09
Niebieska napisał/a:
A jak wyglądają zębiszcza u Miny i Sapera? Pamiętam, że w szptaliku też miały zaczerwienione i smarowane stomażelem... im pomogło?
Nie można się przyczepić - nie są może jednolicie różowe, ale obwódka wokół zębów jest tylko o ton jaśniejsza niż same dziąsła
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17269 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 16 Lut, 2020 01:27
Saper i Mina zdają się posiadać takie pokłady energii, że czasem zastanawiam się, czy sąsiedzi z dołu nie zgłoszą się z zażaleniami za późnowieczorne galopady przez mieszkanie
Zdjęcie rodzinne
Mina jest tą delikatniejszą i bardziej kompromisową - zwłaszcza w relacjach z innymi kotami.
Kontynuujemy zdobywanie zaufania - jest coraz lepiej Mina nawiązała ze mną silną więź - zawsze przybiega, gdy ją zawołam i robi to z naprawdę dużą radością W ogóle, mimo pewnej nieśmiałości i jakiegoś takiego braku wiary w siebie, Mina jest kotem bardzo pogodnym
Saper natomiast pokazuje rogi. Wobec człowieka jest idealny. Ale wyraźnie męczy na przykład mojego Kanso. Kanso, trzeba wiedzieć, zawsze był kocim terapeutą, kochającym na dzień dobry każdego nowo przybyłego kota. Saper nagrabił sobie już tak, że Kanso wręcz na niego warczy... To nie zdarzyło się nigdy wcześniej. Mimo wszystko nie widzę u Sapera agresji - on jest po prostu namolny. I to chyba irytuje inne koty.
Jest tym typem, który musi być pierwszy do wszystkiego: od jedzenia, przez mizianki, po zabawę - z lubością poluje na piórka i każde upolowane odnosi w kąt.
Ale wobec człowieka jest aniołem
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17269 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 17 Lut, 2020 22:49
Napisałam ostatnio o Saperze kilka niepochlebnych słów w kontekście relacji kocio-kocich.
Tymczasem, gdy przywieźliśmy wujcia Guzika z zabiegu, Saper jako jeden z pierwszych przyszedł sprawdzić, czy wujcio nie potrzebuje wsparcia
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Jakiś czas temu rutynę Granata zaburzyło pojawienie się gości z psem. Pies średniej wielkości, z kotami obyty większej uwagi na nie nie zwracał Dla Granata jednak było to zjawisko straszliwe do tego stopnia, że postanowił nie pozostawać na widoku. W tej sytuacji nic nie dało się udokumentować, bo Granat wyparował. Dosłownie znikłą nam z oczu. Kiedy nie dało się wywabić go wołaniem, dźwiękiem otwieranej lodówki i zapachem jedzenia, rozpoczęliśmy poszukiwania. W tym czasie po kilkanaście razy zaglądaliśmy w te same miejsca, w kryjówki dobrze nam znane, w szczeliny absurdalnie wąskie, kręciliśmy się w tą i a powrotem bez sensu. Szukaliśmy go dobra godzinę zanim znaleźliśmy gdzie się ukrył... Schował się do szafki, nad lodówką. Szafkę te otwarliśmy z desperacji i bingo. Czarny skitrany kocur, który udaje, że jest mniejszy niż w rzeczywistości Okazało się, że z tył jest szczelina którą można tam wejść, o czym nie mieliśmy wcześniej pojęcia. Kiedy pieseł odjechał do domu wszystko szybko wróciło do normy, ale Granat ujawnił nam się jako największy cykor w stadzie
no to ładną akcję Wam zrobił
sama wiem, jak potrafi taka sytuacja podnieść ciśnienie i człowiek zaczyna się zastanawiać jaka jest szansa że faktycznie kot dał radę czmychnąc między nogami przez otwarte drzwi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]