Wam się wydaje, że Granat niekontrolowanie wybucha w tej klatce i stąd ten bałagan? Hah... Otóż nie! Ostatnio bardzo dokładnie przyjrzałam się temu procesowi i podziwiałam jak Granat "demoluje" świeżo posprzątaną klatkę. Jak się okazuje, Granat to taki mały kotek porządniś. Najpierw grzecznie sobie je... no a jak się naje to trzeba posprzątać! Zatem Granat zaczyna te brudne miski zakopywać! Co mu tu takie brudne, fuj, miski będą stały w klatce. Najpierw pokopie w suchej karmie, jak to nic nie daje, to zaczyna przekopywać podkład w nadziei, że zamiecie wszystko od dywan. Później rozpędzony tym sprzątaniem zaczyna przekopywać kuwetkę... Mówię wam... taaaaakie widowisko to było, ze z rozdziawionymi ustami podziwiałam. W zasadzie nie mając pojęcia jak zareagować... poczekałam aż skończy i posprzątałam jeszcze raz, jakby to miało jakikolwiek sens
A tutaj fotka by ukazać przed komisją, że Granat ma dwie skarpety białe
Podobno są tacy, którym Granat na kolanach się rozmruczał. Cóż... mnie jeszcze ten zaszczyt nie kopnął Ale zdecydowanie widzę różnicę w kocie do którego przychodzę i w kocie którego wymizianego odstawiam do klatki Ten pierwszy Granat jest spięty i zestresowany, w obronie potrafi syknąć a nawet pacnąć. Granat owinięty w kocyk już nie jest taki bojowy... W ciągu kilku minut ułożenie jego uszu się zmienia. Po 10 minutach czuję, że chłopak gmera się w kocyku nie po to żeby się z niego wydostać i zwiać, tylko żeby wygodniej łapki ułożyć, bo niewygodnie się leży. Im dłuższe takie głaskanie i mówienie do niego, tym bardziej dzieciak się rozluźnia, a odstawiony do klatki siada na widoku w pozycji chlebka i obserwuje albo idzie do miski coś przekąsić.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Pon 29 Paź, 2018 20:20
Chyba trochę zeschizowałam, bo muszę przyznać, że przez ten tydzień nieobecności najbardziej tęskniłam właśnie za nim....
Mina obezwładniona Ale pamiętajcie, kiedy taką dumną kocicę zawiniecie w kocyk to jedyne na co możecie liczyć to spojrzenie pełne wyrzutu, obrazę majestatu i foch z przytupem po powrocie do klatki. Mina lubi mieć kontrolę nad sytuacją, wtedy łatwiej jej się wyluzować a wyluzowany i zadowolony kot to to co lubię obserwować najbardziej.
Dzieciaki dochodzą do siebie po kastracji, póki co w osobnych klatkach. Wszystkie nam cudownie wypiękniały i przybrały na wadze
waga najcięższa - Saper - 3,3 kg
waga średnia - Mina - 3 kg
mały, ale mocny - Granat - 2,9 kg
W międzyczasie przyszły tez wyniki badania kup. Granat jest czysty - tylko i aż. Niestety Saper i Mina wciąż zmagają się z pasażerami na gapę
Mówią, że czas w klatce płynie wolno... pewnie tak jest. Dla żywiołowych dzieciaków takie ograniczenie nie jest fajne. Znacznie lepiej byłoby im na kanapie, przyjemniej biegałoby się z pokoju do pokoju i z impetem wbiegało na drapak. Niestety na horyzoncie nie pojawią się żadne opcje na domy choćby tymczasowe dla naszych szpitalikowców Tymczasem tracimy lokum w którym ich klatka stoi. Klatka - ciepły kąt z kocykiem, pełna miska i wolontariusz, który codziennie się przy niej zjawia. To było wszystko co mogliśmy im dać na ta chwilę, a teraz tracą nawet to. Co teraz? Mamy miesiąc by przenieść dzieciaki gdzieś indziej... Tylko, że to "gdzieś indziej" póki co nie istnieje, a my nie potrafimy czarować
Granat robi postępy Nie dość, że już od dawna nie syczy, nie buczy i nie paca na sam widok wkładanej do klatki dłoni to ta dłoń zaczęła mu się bardzo miło kojarzyć Dzieciak dosłownie je nam z ręki, a jak w tej ręce nic smacznego nie ma to bez problemu pakuje się do miski, nawet jeśli stoi ona w bliskim pobliżu wolontariusza Nie przeszkadza mu tez głaskanie podczas jedzenia, a jak się go weźmie w kocyku to i rozmruczeć się potrafi
Dziś dla Granata nadszedł dzień przeprowadzki do DT. Chłopak zdziwił się nieco, że jego klatka została pominięta w kolejce do sprzątania i podawania jedzonka. Kręcił się, przeciągał, coś tam gaworzył i bawił kawałkiem wystającej tkaniny żeby zwrócić na siebie uwagę Cały czas bacznie przyglądał się co tam wolontariuszka kombinuje i dlaczego dzisiejszy dzień wygląda nieco inaczej A oczka to on ma bardzo bystre i rezolutne
Póki co jeszcze w klatce, ale to dla bezpieczeństwa. Trzymajcie kciuki za szybką aklimatyzację Mam nadzieję, że niedługo wyjdzie na salony
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Trochę się po stresował niestety Mała czarna kulka schowana za kuwetą, z przypłaszczonymi uszkami i wydająca z siebie mniej więcej taki dźwięk "sssssssschhhhhhhhh"
Ale my się tych dźwięków nie boimy Śmiało tam rękę ładujemy i miziamy po takim wymizianiu uszy się ponoszą i Granat wygląda już bardziej jak kot Poza tym je (kiedy nie patrzymy) i z kuwety też jest co sprzątać, a to najważniejsze
Rezydenci póki co najbardziej zainteresowani są jego miską i czasem gapią się w nią jak sroki w gnat próbując ją zaczarować żeby magicznie przeniknęła przez pręty klatki.
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Granat pojechał do DT, ale w klatce wciąż zostali Saper i Mina. Są z nami już dość długo i przez ten czas także poczynili pewne postępy w socjalizacji Saper, bardziej lękliwy, teraz bez problemu daje się wygłaskać i mruczy przy tym z zadowoleniem. Mina, zadziorna czarna bomba może nie podziela entuzjazmu swojego brata w kontaktach kocio-ludzkich i nie daje wziąć się na ręce tak łatwo jak on, ale bez problemu można ja pogłaskać, nakarmić ręką i pobawić się wędką, zdecydowanie złagodniała Dzieciaki uzupełniają się charakterami i wspierają wzajemnie.
A tu film z mruczącym Saperem, choć tego mruczenia mój telefon postanowił nie dosłyszeć.. musicie uwierzyć na słowo
Minął tydzień od kiedy Granat trafił do naszego DT i przez ten czas poznawaliśmy się na nowo Pierwsze co odkryłam to jego cudowne mięciutkie futerko. Czarne i bardzo gęste. W szpitaliku dla zachowania higieny mogłam dotykać go tylko w rękawiczkach więc nie miałam pojęcia, że ten gagatek jest tak pluszowy w dotyku
Granat wciąż jest izolowany w klatce, ale codziennie się z nim bawię i zabieram na sesje miziankowe w kocyku. Na początku swojego pobytu w DT bardzo się chłopak po stresował - chował się za kuwetą i udawał, że go nie ma, a kiedy wyciągałam do niego dłoń syczał na nią i buczał, ale wszystko zmieniało się kiedy zawinięty w kocyk lądował na moich kolanach W specjalnie umoszczonym gniazdku z kocyków robiło mu się miło, ciepło i bardzo szybko się rozluźniał, a to z kolei skutkowało słodkim mruczeniem I tak codziennie przez ten tydzień mijały nam wieczory - ja nadrabiałam zaległości serialowe, a Granat mościł się w kocykowej dziupli na moich kolanach z dnia na dzień coraz bardziej się relaksując.
Wiem już, że Granat ma jeszcze jedną skrytą białą plamkę na brzuszku i że mizianie po brzuszku także odpala traktorek (choć gdy pierwszy raz moja ręka powędrowała na brzuszek, trochę się zdziwił i zastanawiał czy mnie ugryźć) Wiem, że Granat lubi mizianie pod paszkami i chętnie zasypia z wyciągniętymi i wyprostowanymi przednimi łapkami. Wiem, że na moich kolanach czuje się bezpiecznie, bo nie za bardzo próbuje z nich uciec tylko z zaciekawieniem się rozgląda i wydłuża szyję by obserwować otoczenie
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Pią 23 Lis, 2018 21:25
Cudownie! Odczuwam dziwne pomieszanie zazdrości i tęsknoty za tym smarkaczem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]