Klasyka kociego życia - błąkający się po osiedlu kot coraz głośniej charczy i świszczy. Pewnego dnia daje się zachęcić i wchodzi za człowiekiem na klatkę schodową.
Pierwsze trzy dni śpi. Odsypia wolność, zieloną trawkę...
Jak nie śpi, to podstawia się do miziania. Miziania nigdy nie jest za mało. Miziać można wszędzie.
Oczywiście ma życie wewnętrzne i zewnętrzne - całe stada obcych żyjątek, których do domu nie zapraszaliśmy.
Wybijamy żyjątka, leczymy i domu szukamy!
Proszę posłuchać z dźwiękiem - będzie wiadomo, skąd imię:
Alien vel Świstak dał się wymiziać Marcinowi i przy tym troszkę głośniej świstał.
Kocio jeszcze jest smukły ale u Filo na pewno szybko nadrobi straty w wadze
Świstak pięknieje z każdym dniem i nieprzerwanie domaga się głasków od wolontariuszek dyżurujących w jego domu tymczasowym. Nie zawsze można poświęcić królewiczowi tyle czasu, ile by chciał, więc ociera się o nogi wolontariuszek gruchając przy tym i świstając
Świstak, to taka kocia ciamajda. Kompletnie nie rozumie, co koty do niego mówią. Obojętnie co mówią, to on uważa, że koty będą się z nimi bawić. A koty się boją tego jego świstania i nie chcą się z nim bawić. Więc Świstak jest nieszczęśliwie samotny
Koty boją się Świstaka, bo zabawa w jego wydaniu to skakanie na kota i przygryzanie karku - mało kto lubi takie końskie - ups! - kocie pieszczoty...
Ale Świstak się uczy - wie już, że podgryzanie człowieka nie będzie odebranie z zadowoleniem i jest coraz delikatniejszy! Na pewno pomaga mu też w tym brak pewnych dyndających narządów
Na serio??????
Coraz bardziej upewniamy się, że Świstak nie potrzebuje innych kotów - za to człowieka musi mieć - i to na wyłączność najlepiej! Kocur uwielbia być noszony na rękach, rozdaje buziaki i baranki. No ale zabawa też musi być - energia go po prostu rozsadza!!!
Tu w pozycji na "kochaj mnie, jestem takim biednym koteckiem"...