
Na szczęście pewnego dnia Ryżykowi udało się zbliżyć do miejsca, w którym stała łapka ze smakołykami, a on wygłodzony wszedł do niej i w ten sposób trafił do nas na leczenie - tak naprawdę w ostatniej chwili. Ryżyk miał wielki ropień na ogonie, w który już wdało się zakażenie - jeszcze kilka dni i z pewnością konieczna byłaby amputacja. Co więcej okazało się, że kocur jest po poważnym urazie miednicy, już zagojonym ale z pewnością mającym wpływ na jego zwinność i zdolność obrony przed atakami innych kotów.
Teraz Ryżyk jest już bezpieczny, najedzony i pod opieką weterynaryjną. Zanim zacznie rozglądać się za domkiem stałym będzie bardzo potrzebował domu tymczasowego by w spokoju się wykurować.
WIĘCEJ ZDJĘĆ I FILMÓW