Kanałami, z jedną z wolontariuszek, skontaktowała się kobieta: dokarmiany przez Nią dzikusek około miesiąca temu przywlókł się mając niewładny tył... Zgarnęła go do domu, weterynarz wykonał rtg, które stwierdziło śrut w bardzo bliskiej odległości od kręgosłupa... Zalecone leczenie obejmowało... sterydoterapię i - i już. Wszystko. Przez miesiąc stan kocura nie uległ poprawie - tył nadal kompletnie niewładny, kupa tylko po wymasowaniu brzuszka, mocz - gdzie i kiedy popadnie... Postanowiliśmy pomóc... Zebrało się konsylium, uradzili, że zdjęcie w pozycji strzałkowej jest bardzo niewyraźne - żeby podjąć ostateczną decyzję nie można mieć żadnych wątpliwości - zatem trzeba zrobić rtg w narkozie, by kot był zupełnie nieruchomy - gdyby się okazało, że sytuacja jest beznadziejna - nie wybudzano by go. Niestety rtg potwierdziło, że umiejscowienie śrutu jest nieoperacyjne... Ale kot podczas podania zastrzyku ruszył nogą - zatem ma czucie!!! Biorąc pod uwagę ten fakt oraz tak naprawdę kompletny brak leczenia przyczynowego - postanowiliśmy dać Kruszonkowi szansę; szybko - jeszcze podczas narkozy - wykonano kastrację. Kruszonek okazał się bardzo wymownym kocurem - syczał, pacał i ogólnie bardzo jasno dawał do zrozumienia, że z ludźmi to on nie chce mieć nic a nic do czynienia;) Tak wyglądał jeszcze w lecznicy:
Ta jego dzikość padła po pierwszym wieczorze - najlepiej pokazuje to filmik:
Jak wygląda opieka nad kawalerem? Ano trza mu umyć tyłek, bo faktycznie sika pod siebie i nie czując tylnej okolicy - nie myje się tam... Ale nie ma z tym najmniejszego problemu - mamy wrażenie, że się mu to nawet podoba! Dobrze pomasować brzuszek, żeby wspomóc perystaltykę jelit, ale tu - uwaga! - chłopak już umie kupnąć sam:)))) Oczywiście nie omieszkał umieścić nam prezencików - człony tasiemca są w liczbie niepoliczalnej:/ Bardzo ważne jest masowanie nóżek - przez miesiąc bezruchu mięśnie są już wyraźnie osłabione, natomiast ich ruchy są coraz bardziej widoczne i mocne! No i bateria leków... Na szczęście po początkowej głodówce i dokarmianiu na siłę (Kruszonek ładnie współpracował) chłopak zaskoczył i już je samodzielnie. Podsumowując: kocur chce żyć, a terapia przynosi efekty. Lekarze powiedzieli, że jego szanse na powrót do zdrowia to jak 51 do 49 - niestety na niekorzyść sprawności, ale to i tak bardzo dużo!!!!
Dodam tylko, że wyniki badania krwi kocur ma wzorowe:)
Marzymy o jakimś wsparciu rehabilitanta - może ktoś kogoś...? Bardzo wszyscy chcemy, by Kruszonek mógł żyć...
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 03 Kwi, 2019 23:32
Dzisiaj drugi raz pomagałam z podaniem leków i oporządzeniem Kruszonka.
W mojej ocenie jest poprawa w stosunku do soboty.
Kilka oznak:
- bardziej płakał dzisiaj przy podaniu zastrzyków niż w sobotę, więc chyba więcej czuje.
- przy masowaniu stópek rozczapierza palce
- przy masowaniu nóg, wyciąga je daleko
- przy podawaniu zastrzyków dzisiaj też był bardziej ruchliwy. potrafił się przemieścić na kolanach. W sobotę leżał bez ruchu
- w klatce dzisiaj, gdy siedział, jedną nogę nadal miał ułożoną tak charakterystycznie jak niewładną, ale druga miał już normalnie zgiętą, pod sobą.
- ma apetyt, przy mnie jadł suchą karmę, w sobotę nawet Conva ze strzykawki nie chciał tknąć
- więcej przemieszcza się po klatce
- sam się załatwia - w klatce była kupa i siku w kilku miejscach. Ale dzisiaj przy masażu też udało się wymasować dużą kupę i ogromne siku.
Miejmy nadzieję, że mu się uda odzyskać czucie całkowicie. Będzie z niego ogromny miziak. Uwielbia głaskanie pod bródką
Wrzucę filmik, jak tylko będzie dodany na yt.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 04 Kwi, 2019 18:05
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
On jest cudowny:) Póki co kąpiele wstrzymane, bo kawalerowi muszą się cięcia na mosznie zagoić, ale brak jest odparzeń, Kruszonek pięknie współpracuje, a co najważniejsze - na bank wie, że idzie kupa! Podczas wczorajszej sesji ni stąd ni zowąd zaczął się wyrywać, niepokoić - no i po chwili wyszło szydło z worka, a raczej..., no pomińmy to milczeniem, co wyszło;)
Nie ma co pomijać milczeniem, czasami kupa jest wielką radością, a jak sama wychodzi to już niemal szczęście. Przy pierwszym moim spotkaniu z Kruszonkiem był syk na mój widok, nie dziwię się jak taka kruszynka zobaczyła takiego olbrzyma :-) Przy naszym bliższym poznaniu w czasie kąpieli, było jak widać na filmiku i zdjęciach, pełna zgoda, współpraca i już przyjaźń. I tak żeby było dalej i coraz lepiej, z Kruszonkiem oczywiście, z łapkami i kupką i ogólnie zdrowotnie
_________________ Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty.
Synuś, Dziczek,Maksima,Gacuś i Kajtuś P w moim sercu i pamięci, na zawsze.
Niedawno miałam okazję poznać Kruszonka.... i tak jak każdy przede mną kompletnie przepadłam w jego cudowności. Kruszonek jest przeuroczym miziastym kocurkiem Ma charakterek straszaka, tzn. w klatce syknie, parsknie i machnie łapką, może nawet chwycić ząbkami... ale to tylko taka poza Łapką paca bez pazura, ugryźnięcie to takie raczej delikatne podszczypnięcie... jakby chciał i nie chciał jednocześnie Kruszonek wzięty na rece natychmiast się relaksuje, wyciąga, mruczy, ciekawsko rozgląda lub nadstawia do drapania To jest pół zdrowego kota, na które patrzy się z radością... Drugie pół już nie prezentuje się tak pięknie... o drugie pół trzeba szczególnie zadbać, ale skoro istnieje choć cień nadziei to będziemy walczyć z przykurczem ścięgien, ćwiczyć stawy i gimnastykować... masować brzuszek i łapać kupę do papierka... Myć osikany tyłek, dbać żeby nie było odparzeń na skórze... a wszystko to z klamerka na nosie
Byliśmy z Kruszonkiem na kontroli u Pani Doktor, która kocura przyjmowała - pierwszy, najprostszy test - szczypek łapki pęsetą - skończył się niemal zawałem - doktorki Bo Kruszonek wierzgnął jak dziki mustang! Zupełnie nie spodziewała się aż takiej reakcji - mimo że uprzedzałam, że lepiej. Poza tym druga pozytywna wiadomość - testy na białaczkę i FIV ujemne!
Kontynuujemy teraz wspomaganie regeneracji układu nerwowego lekami i rehabilitacją oraz czekamy na lek, który być może pomoże w sprawach pęcherzowych...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 12 Kwi, 2019 22:00
Dużo zdrówka dla Kruszonka!
To wspaniałe i niesamowite, że robi takie postępy
Ostatnio poczułam na własnej skórze (twarzy raczej) jakie postępy poczyniły kruszonkowe łapki... Niezbyt to było przyjemne, ale radość i tak wielka Niestety przez to, ze Kruszonek w ogóle nie trzyma moczu, a także nie zaakceptował swoich łapek na tyle by je umyć, wolontariusze muszą codziennie kotka wziąć do wanny i wyszorować... W ostatnia niedzielę, Kruszonkowi taka przymusowa kąpiel przydarzyła się aż dwa razy i za drugim razem chyba już z lekka stracił cierpliwość, bo postanowił kąpiel oprotestować i tymi łapęcjami powierzgać! Tak nimi majtał i wywijał, że wszystko na około udało mu się pochlapać i skropić (miałam nadzieje, że wodą, ale w sumie nie do końca tak było ) Ale i tak jest kochany
U Kruszonka całkiem nieźle Łapki coraz silniejsze - teraz podczas ćwiczeń, kiedy wolontariusz prostuje łapki, Kruszonek stawia opór i ciągnie je w swoja stronę... Trochę tez się wkurza na nas za te ćwiczenia... no ale co się dziwić? Może Kruszonek jest niepełnosprawny fizycznie, ale duchem to rozkapryszony dzieciak... chce się miziać, chce się bawić, chce jeść więcej niż mu wolno... a nie jakieś tam wyginanie łapek!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]