Pod naszą opiekę trafiła ostatnia dwójka z tego licznego onegdaj stada, zdziesiątkowanego przez pojazdy na bardzo ruchliwej szosie - Piątek i Poniedziałek. Niestety Piątka już nie ma z nami:( Ale Poniedziałek jest - i jak ten pierwszy dzień tygodnia, nie wyróżnia się niczym szczególnym (właściwie to trza by powiedzieć wprost - nikt nie lubi poniedziałków ) - jest zwykły, chciałoby się rzec szary - ale nie, czarny (co to za różnica u kota? chyba jeszcze bardziej przeciętny niż szary...), dość nieufny w stosunku do człowieka (jeszcze nieufny - mamy przynajmniej taką nadzieję...), ze śladami po przejściach: uszy zeżarte przez świerzbowca, wyłysienia, blizny po ranach i pasożytach skórnych, ślady po złamaniach kończyn i żeber (pewnie urazy komunikacyjne), uzębienie mocno niekompletne... Karmicielka próbowała koty przeprowadzić na ogródki działkowe - część została (ich leczenie też finansowaliśmy), ale część stada zawsze wracała... Poniedziałek zostanie pod naszą opieką i będziemy dla niego szukać domu, aby finał jego historii był szczęśliwy.
W uszach Poniedziałka bardzo niewesoło:( Musimy umówić się do specjalisty z lepszym sprzętem laryngologicznym, by mógł pobrać zeskrobiny, a może i nawet materiał do biopsji (bez sedacji raczej się nie obędzie...) - skóra w uszach wygląda jakby była pokryta opryszczką; kocur odczuwa na bank ból; szczęście w nieszczęściu zmiany są w obu uszach, więc nowotwór raczej wykluczony...
Nie mamy dobrych wieści - w obu uszach kocura znajdują się polipy, których trzeba się pozbyć operacyjnie - póki co raczej obędzie się bez usunięcia kanałów słuchowych, ale tak naprawdę wszystko wyjdzie podczas operacji... Bardzo poważnej i bardzo drogiej (nawet lekarce trudno było oszacować kwotę) - póki co koszt samej wizyty wraz z tomografem wyniósł 750 zł! Teraz czekamy na wynik posiewu, by wybić wszelkie świństwo bytujące w uszach - zapewni to optymalne warunki podczas operacji... Trzymajcie kciuki za bidulka!
To jest jakaś paranoja - Pankrac ma w nosie Enterobactera, a Poniedziałek w uchu - E. coli!!! Naprawdę nie wiem, jak to wytłumaczyć sobie...
Od środy dostaje już celowany antybiotyk oraz ma zakraplane uszy, a jutro big day - operacja! Trzymajcie kciuki, by obyło się bez usuwania kanałów słuchowych!
Poniedziałek juz po operacji. Uszy pozszywane kapelut założony. Pierwsze 2 dni były koszmarne , biedak zdezorientowany , obolale uszy i okropny kapelut ktory przeszkadza w jedzeniu. Ale leki przeciwbolowe zadziałały ale przyplątało sie zapalenie spojowki. Tobrex do oka i ucha i ucha i wieczorne kroplowki i antybiotyk i w koncu jest lepiej. Poniedzialek codziennie wieczorem grzecznie zawiniety w kocyk poddawał się zabiegom. Chętnie je i powoli wraca do zdrowia.
Podczas operacji nic się nie działo - na szczęście;) Jeszcze przed zabiegiem inny lekarz spojrzał na wynik badania tomograficznego i okazało się, że Poniedziałek w uszach ma faktycznie coś - ale nie są to polipy, tylko płyn... Zatem na szczęście nie trzeba było niczego wycinać - po prostu poszerzono zewnętrzny kanał słuchowy, który u Poniedziałka był szczególnie wąski, by ułatwić czyszczenie uszu i uniemożliwić gromadzenie się wysięku. Miejmy nadzieję, że to pomoże...
A tak biedulek znosił kroplówki:
kotekmamrotek pisze:Zatem na szczęście nie trzeba było niczego wycinać - po prostu poszerzono zewnętrzny kanał słuchowy, który u Poniedziałka był szczególnie wąski, by ułatwić czyszczenie uszu i uniemożliwić gromadzenie się wysięku.
Czyli trzymanie kciuków poniekąd poskutkowało
If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
Ostatnio zaliczylim przegląd weterynaryjny - Poniedziałek niby ma apetyt, niby usznie wszystko w porządku, niby przytył (w końcu! aż do... 3,8 kg ), ale sierść ciągle zrudziała, na skórze łupież, po główce też nie bardzo lubi być głaskany... No i wyszło szydło z worka - a raczej szew z ucha:/ Okazało się, że w uchu został szewek, który podrażnia ścianki, do tego stopnia, że badanie krwi pokazało stan zaplany:/ Zatem kocur wrócił do antybiotyku, a w styczniu musi pokazać się dr od operacji - nie wiadomo, czy czasem nie obędzie konieczna sedacja - szew jest bardzo głęboko... Oprócz tego wszystko wydaje się być w porządku.