Koteczka to siorka Capri i Amaltei - jest równie piękna, niestety jej stosunek do człowieka jest odwrotnie proporcjonalny do urody; a w sumie źle piszę - był! Ale od początku: na streylizcje miały przyjechać dwie kotki, dla których miejsce na rekonwalescencję przygotowaliśmy w szpitaliku naszym. Jednak do lecznicy opiekun przywiózł... trzy kotki! Ci było robić - poprosiliśmy o wykonanie zabiegu u całej gromady, a ostatni pełen transporter, który miałam w aucie po odbiorze - został w nim i przyjechał do domu - fuksem miałam wolną klatkę - i tak pięknota trafiła do Fundacji. Podczas kontroli lekarka zauważyła, że każda z kotek ma oczopląs - na szczęście jest to związane z niedoborem wit. B12, który trapi wszystkie koty w tym stadzie... Musi to być uwarunkowane genetycznie, jako że po suplementacji poziom się wyrównuje, a po jakimś czasie, mimo zbilansowanego żywienia, znowu spada poniżej normy:/ Dlatego kotka mimo nieszczególnego stosunku do człowieka nie powinna być wypuszczona. Zresztą na bank deprymująco działa na nią sama klatka - karmiciel relacjonował nam, że cała trójka jest oswojona i wkładał je po prostu do transportera - ręcznie;) Dlatego Brewcia - by rozkwitnąć - musi trafić do domu... Liczymy na to, że to marzenie ziści się bardzo szybko - musi to być jednak dom bardzo cierpliwy i wyrozumiały...
Głaskanie Brewcia uwielbia - ale tylko patyczkiem; ręka wprost parzy - no chyba że się nie widzi, że to ręka. "Zły dotyk" ręki niweluje dotyk patyka - zatem jeśli są to i patyk, i ręka - nawet patrząc można mieć super przyjemność
U Brewerii wszystko stanęło na głowie (nawet nie wiecie, ile w tym prawdy, jeśli chodzi o tę koteczkę )... Po śmierci Nocka zwolniło się miejsce i Brewcia mogła w końcu - po roku! - wyjść z klatki. Początki były bardzo obiecujące - wynieślismy klatkę do pokoju i tam wszystkie koty mogły do niej podejść, a ona miała swoją budkę, w której mogła się cała schować - w ogóle tego nie robiła, nie wykazywała strachu czy tremy - po prostu sobie siedziała i patrzyła, po jakiejś godzinie zaczęła podchodzić do prętów, ale koty generalnie miały ją w nosie (jak niemal wszystkie "nówki")... Zatem po trzech dniach otwarliśmy klatkę - Brewcia wyszła po jakichś dziesięciu minutach - początkowo wracała jeszcze na kibelek, ale kiedy wyczaiła ogólnodostępne kuwetarium - klatka została wyniesiona. I tyle.
Od razu też skapnęła się, kiedy i gdzie wydają posiłki (lub też któreś futro puściło farbę w tym względzie ). Na łóżku wyhaczyłam ja po kilku dniach - choć jest na nim tylko wtedy, kiedy nas nie ma (jeszcze!). Generalnie pozwala się głaskać; mało tego - sama zgłasza się na mizianki! Co do relacji z innymi futrami - mogłoby ich nie być, ale jej też nie przeszkadzają, brak zaczepek z obu stron - po prostu jest super neutralna. Póki co - tyle!
Brewcia bardzo szuka z nimi kontaktu, ale jest bardzo nieśmiała w tym swoim szukaniu - z taką delikatną Ochocią dogadują się świetnie - są baranki, mycie główek, ocieranie wzajemne... Do takiego tarana jak czołg, tfu! Dżidżi, czy Sztygar pędzący do jedzenia woli się nie zbliżać;) W stosunku do człowieka nadal onieśmielona, gwałtowny ruch ją płoszy, ale jak już się rozochoci w mizianiu - można połaskotać wszędzie:)
Brewutnia uwielbia jeszcze wędki:)))) W końcu przestała się ich bać i jeśli tylko usłyszy charakterystyczny świst natychmiast się materializuje - nawet obce głosy nie są w stanie jej zniechęcić do zabawy, zatem jeśli tylko jest ktoś chętny na poznanie pięknoty - na bank zaszczyci go swoją obecnością (tylko trza pamiętać o łapówce w postaci wędki bird )
A że jest piękna - no cóż, zdjęcie mówi samo za siebie... Oboje są piękni - mieć taki dwupak w domu - pomyślcie!
Co prawda gwałtowny ruch jeszcze ją przestraszy, ale nie ucieka w popłochu, co najwyżej wstaje na równe nogi. No i zaczęła się nadstawiać na specyficzne czochrane pieszczoty do Marcina - On ciągle jeszcze ma problemy ze zrozumieniem, że kot to nie taki trochę inny pies
Ciągle się biję z myślami, czy Brewcia powinna mieć kocie towarzystwo czy jednak nie musi... Z tego zdjęcia
wychodzi, że dobrze jest jej w "kociej kupie"
Ale częściej jednak śpi sama - tu na 90% reszta się sama doprzytuliła...
Drugi pozytywny kot pewnie pokazałby Brewci, że nie należy się bać; ale jeśli jej człowiek będzie miał cierpliwość i czas - otworzy się też...
Zatem - chyba constans w kwestii kociej!
Brewcia jest bardzo ciekawskim kotkiem - jako jeden z nielicznych kotbywateli naszego stada zainteresowała się nową zabawką w postaci tegoż oto tunelu:
Zainteresowanie (w postaci obejścia i obwąchania) szybko przeszło - nie ma to jak sprawić sobie zabawkę dla kotów
Nie wiem, co się dzieje - Dżidżi zaczął polować na Brewcię:(((( Doszło do tego, że w nocy musiałam interweniować, takie były wrzaski, a koteczka uciekając posikała się ze strachu...
Póki co założyliśmy jej obróżkę, żeby podbudować pewność siebie; jeszcze nie idziemy do lekarza, bo żaden inny kot tak na nią nie reaguje - wręcz przeciwnie - wszyscy jej biegną na ratunek, ale być może będzie trzeba się tam udać:(
Na filmiku mizianki z Brewcią w towarzystwie Dżidżiego - jeszcze z czasów, gdy wszystko było dobrze...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]