Chyba jednak to Dżidżi miał gorszy czas, bo wszystko wróciło do normy - fakt, na wszelki wypadek zamontowaliśmy kocie feromony przyjaźni, ale do weta póki co na szczęście się nie wybieramy:) Breweria w dalszym ciągu rozmiziana:)
Jeszcze miesiąc temu wylegiwanie się na słonku - teraz wylegiwanie się na podgrzewanej podłodze - ileż to razy już tej jesieni patrząc na Brewcię podśpiewywałam sobie pod nosem:
"Być ko-otem, być ko-otem
marzę wciąż idąc po błocku,
Być ko-otem, bo ko-oty leżą wtedy na zapiecku
być ko-otem, być ko-otem - drzemać, kimać, poprzesmradzać
Nawet, gdyby komuś miało to przeszkadzać".
Kalendarz nieubłaganie pokazuje, że czas na doroczny przegląd weterynaryjny... Powoli zaczynamy się przygotowywać - najbardziej obawiam się wskazania wagi:/
Brewcia ma na ten temat oczywiście swoje zdanie: "Powiedz to na głos, a na pewno tam nie pójdziemy"
Jesteśmy po wizycie - z jednym wyjątkiem jest bardzo dobrze - paszcza... Tragedii nie ma, ale trza się powoli szykować - więcej będzie sanacji niż ekstrakcji, ale tak naprawdę wyjdzie wszystko w praniu. Aaaa - i standardowo Brewcia ma niedobór B12 - już suplementujemy!
A tak koteczka spędza bure zimowe dni - też bym tak chciała
Mamy dwie wiadomości:
1. zdrowotna: jednak ekstrakcja dominowała - poszło aż 16 zębów, okazało się, że w korzeniach niektórych był też ropny stan zapalny:/ Być może te, które pozostały, uda się uratować, ale tak naprawdę
docelowo koteczka będzie bezzębnikiem - co przypominamy nie powoduje żadnych kłopotów czy dyskomfortu u kota! Przy okazji sedacji, na spokojnie, wykonano też usg, dlatego że mieliśmy podejrzanie dużo monocytów od samego początku pobytu Brewci u nas - na szczęście tu jest wszystko w porządku
2. Brewcia jakiś czas temu miała przemiłą wizytę - i okazało się, że już niebawem stanie się zielonogórzanką i siostrą koteczki Melisy - trzymajcie kciuki, by w końcu ta cudowna, acz nieśmiała koteczka miała okazję w pełni się otworzyć na człowieka - w takim zagęszczeniu, jak na poniższym obrazku:
przedstawiającym jedynie połowę stada, jest to niezmiernie trudne...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Przeprowadzka się niestety opóźnia (remonty w TYCH czasach rządzą się swoimi prawami), bo nie chcielibyśmy na sam początek zafundować Brewci dodatkowych stresów w formie nieustannego hałasu...
W międzyczasie zdobyliśmy dowód, że wiosna już tuż, tuż - tak Breweria wygrzewa się w pierwszych promieniach jeszcze lutowego słonka:
A dziś trochę reminiscencji z przeszłości...
Wiecie, że Gryzia i Brewcia maja wspólne geny? Nie ustaliliśmy ich pokrewieństwa stuprocentowo - wstępne, zstępne, a może rodzeństwo...? W każdym razie, mimo nie do końca fizycznego podobieństwa, geny egzotyczne dziewczyny na bank posiadają, sylwetka też zbliżona;) No i ten wrodzony niedobór B12...A już zdecydowanie charakterologicznie wpisują się w pewien schemat: uwielbiają miętolenie, zaufanie następuje po dłuższym czasie, zabawa jest na pierwszym miejscu, tadki-niejadki, w stadku pozycja na szarym koniuszku...
Na dowód - fotografia porównawcza:
A teraz trochę smutna historia...
Brewcia pojechała do nowego domu - i wróciła na stare śmieci:(
Nie było wyjścia - odmówiła jedzenia i picia, zaczęła syczeć i pacać na tyle, że nowi opiekunowie nie byli w stanie jej złapać, by pójść do weterynarza, nie wspominając o dokarmianiu - nie pomogły obróżka i zylkene... Dodam, że Brewcia miała zamieszkać w Zielonej Górze, więc odpadało codzienne dojeżdżanie i pomoc w przełamaniu lodów:( Szkoda, bo ludzie bardzo fajni; mam tylko nadzieję, że się nie wystraszyli na zawsze i jednak adoptują jakieś inne futro...
Oczywiście zaraz po wyjściu z transportera u nas rzuciła się do miski...
A my wiemy jedno - Breweria musi trafić do domu w takiej odległości, by codzienne dojazdy nie stanowiły problemu...
Każde futro w końcu (raczej szybko następującym) trafiało do kociej chałupki - Brewci zajęło to niemal dwa lata Ale liczy się efekt, prawda?
Kotka - jak to ona - nieśmiało szuka swej chatki, może ktoś teraz ją zauważy????
Kurcze, nie chcę zapeszać, ale dzis Brewcia miała przemiłe spotkanie - nawet pozwoliła sie głaskać - dwoma parami obcych rąk jednocześnie! BEZ PRZYMUSU:) Mam nadzieję, że to wiekopomne wydarzenie udało sie uwiecznić i że stanie sie ono pozytywną wróżbą na przyszłość - trzymajcie kciuki!!!
ALE w międzyczasie Ludzie Brewci doszli do wniosku, że urlop można przełożyć, a wyprawkę kupić błyskwicznie, i tak od kilku dni koteczka jest na swoim
Początki były... nie, wcale nie trudne, bo Brewcia sama wyszła z transportera (co prawda od razu zniknęła w swoim starym domku, który dostała w wianie;), ale nie wyglądała na wystraszoną, bardzo szybko ochrzciła kuwetę, w nocy pomiauczała, pozwałała sie nawet głskać (choć bez łapoczynów i pyszczenia się nie obyło, ale ludzie na szczęście niestrachliwi ), a po dwóch dniach, kiedy w nocy jeden z domowników nie zamknął dokładnie drzwi od łazienki Brewcia zaczęłą zwiedzać... No i już została:) Jakie to bezeceństwa się wyprawiają - to zobaczycie niebawem na zdjęciach;)
Natomiast jest jeden problem, którego zresztą się spodziewaliśmy - kotka nie je:/ Póki co jest dokarmiana, całkiem grzecznie traktuje strzykawkę, no ale dobrze by było, żeby jak najszybciej zaskoczyła - trymajcie kciuki!!!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]