kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 08 Wrz, 2019 22:48 Serki
Zdarza się czasami tak, że gdy wolontariusz jedzie łapać jednego kota, wraca z kilkoma...
Tak było i tym razem. Miała być szybka akcja - jedna kotka na kastrację...
Ale gdy wolontariuszki pojawiły się na miejscu, przypadkiem wypatrzyły kocią matkę z trójką kociąt. Gdyby z kotami było wszystko ok, pewnie byłyby zmuszone je zostawić i ewentualnie później wrócić, żeby zabrać wszystkie na kastracje. Ale tak nie było. Jedno z kociąt zachowywało się bardzo dziwnie... Miało bardzo spowolnione ruchy... Oczywiście, standardowo, kocięta nie wyglądały za dobrze - koci katar, itp...
Dlatego nie były w stanie zostawić ich bez pomocy...
Cała rodzinka najpierw trafiła ma leczenie do lecznicy, a później, z braku miejsca u nas, do zaprzyjaźnionej z Fundacją karmicielki, która cudem miała wolną klatkę.
Rodzinka nadal jeszcze boryka się ze świerzbem w uszach i luźnymi kupami, ale mamy nadzieję, że uda się im w końcu wyjść na prostą.
Rodzinka to mama, jedna dziewczynka i dwóch chłopaków.
Na razie nie mają imion, więc może by tak jakiś konkurs...?
Maluchy już jedzą karmę, ale matkę nadal jeszcze ssą.
Mamusia jest całkowicie oswojona, niezwykle łagodna i do tego piękna:
Mamusia razem z jednym z chłopaków - ten mały jest super szybki i wszystkim zainteresowany
Drugi chłopiec i dziewczynka, ale nie wiem które jest które...
Jedno z nich nadal jest znacznie wolniejsze niż pozostała dwójka. Dużo śpi. Na razie nie wiadomo, czym to może być spowodowane...
Tutaj widać, że to jedno kocię zdecydowanie mniej się bawi...
Ostatnio zmieniony przez jaggal Wto 20 Kwi, 2021 18:39, w całości zmieniany 7 razy
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 21 Wrz, 2019 22:22
A tutaj rodzinka, jak tylko trafiła do Dobrej Duszy.
Zobaczcie, jakie to maluszki
Noce coraz chłodniejsze i w domku na działkach również coraz zimniej...
Karmicielka boi się, żeby maluchy się nie pochorowały.
Trzeba szukać dla nich innego miejsca, a najlepiej domów dla dzieci i mamusi...
No i ciągle bezimienne...
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 22 Wrz, 2019 20:52
Dzisiaj mały Pingwinek pochorował się.
Od rana nie miał apetytu i leżał, a to objaw dla niego bardzo nietypowy, bo maluch zawsze miał duży apetyt i był bardzo ruchliwy.
Zatem nie było wyjścia i maluch pojechał do weta.
40 st gorączki i zaczerwienione gardło.
Jak do tej pory stolec normalny, chociaż jelita trochę bolesne...
Póki co weterynarz stwierdził, że to gardło i temp. dlatego, że Małemu wyrzynają się zęby.
Mały dostał dzisiaj antybiotyk, przeciwbólowy i jakieś witaminy, do tego kroplówkę.
Zobaczymy jak będzie jutro...
Niestety, Pingwinek został na hospitalizacji z feliserinem.
Po 13 zadzwoniła pani doktor: testy ujemne, ale wiadomo jak to jest, jutro będą powtórzone, usg i rtg czyste, biochemia ok, morfa - nie wiadomo, bo maszyna akurat zepsuta i wysyłają na zewnątrz. Ale na wszelki wypadek zaopatrzony lekowo jak na pp, bo mimo leków - gorączka wciąż ponad 40 st. W tej sytuacji pojawiło się widmo jeszcze wiadomo czego... Jakaś masakra dziś! Rodzeństwo niby ok, ale jutro rano przy okazji wizyty Mamy też trafią do weta. Trzymajcie kciuki!!!!
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 26 Wrz, 2019 21:56
Odebrałam dzisiaj Pingwinka z lecznicy. Chyba lepiej, bo cała drogę darł się na całe gardło;)
Jak tylko wszedł do klatki, przywitał się z całą rodzinką, tzn z mamą przez kraty, bo jest oddzielona teraz od maluchów, a później coś jeszcze zjadł.
Maluch dostał na wynos na 4 dni antybiotyk, od niedzieli będzie jeszcze odrobaczany, wraz z rodzeństwem, fenbendazolem - przez 5 dni.
A później, po dwóch dniach trzeba będzie zrobić badanie kału.
No i będzie potrzebnych mnóstwo probiotykow, bo i dzieci i mama muszą dostawać przez kilka tyg, skoro w tych jelitach taki armagedon...
Wczoraj towarzystwo oficjalnie otrzymało imiona wybrane przez internautów w ramach zbiórki. Bezimienna Rodzinka stała się tym samym Rodzinką Quattro Formaggi, czyli po prostu Serami : Mozzarellą (mama), Edamem (czarny kocurek), Cheddarem (pingwinek) i Goudą (córcia)
_________________ If cats looked like frogs we'd realize what nasty, cruel little bastards they are. Style. That's what people remember.
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Dziś o 18 zawitało do nas na 'tymczas' rodzina 3 serów z rodziny puszystkowych. 3 kocięta o imionach
Gouda - jedyna Pani w gronie
Edam - najbardziej nieśmiały
Cheddar - rozbójnik i śmiałek.
Ich charaktery widać było od momentu otwarcia transportera. Cheddar mimo nowego miejsca, nowych zapachów, nowych ludzi, w tym 10 letniej dziewczynki bardzo nim zainteresowanej wyszedł po chwili na eskapady i zaczął zwiedzać jego nowy dom. Po paru minutach wyszła Gołda, a na końcu po paru próbach (najpierw wychyliła się głowa, potem wróciła, potem znowu się wychyliła, potem znowu wróciła) wyszedł Edam.
Koty dość szybko się poznały na nowym miejscu, po chwili zaczęły się bawić ze sobą tarzając po ziemi. Dopiero je poznajemy, ale będzie na pewno ciekawie.
Poniżej zdjęcia;)
Ostatnio zmieniony przez jaggal Sob 16 Lis, 2019 20:52, w całości zmieniany 2 razy
Czas mija, a koty coraz bardziej pokazują swoje indywidualne charaktery. Po drodzę każdy z nich dostał już swoje własne imię, które z serem nie ma nic wspólnego, a nam dużo bardziej kojarzą się z tymi kotami.
Cheddar został Feliksem
Gołda - Mirandą
a Edam jeszcze nieoficjalnie - Nieśmiałkiem
Miranda jest bardzo... 'kocia'. Przegląda się w lustrze, jak ma ochotę to przyjdzie do Ciebie pomruczy, poprzytula się do Twojej twarzy. Ale jak nie ma ochoty, to nie masz po co jej podnosić.
Feliks choć zdawał się największym rozbójnikiem ostatecznie jest najbardziej posłusznym kotem. Jako jedyny rozumie, że nie powinien wchodzić na stół (przynajmniej przy właścicielu), a do tego jest najbardziej wygadany. Co rano słychać jego miałczenie. W imieniu całej grupy prosi o jedzenie i miałczy tak długo, aż w końcu ktoś otworzy tą puszkę i napełni miski.
Jedzenie to w ogóle szaleństwo. Dzieciaki reagują na podanie go tak jakby nie jadły od tygodnia, nawet jeżeli to już 3 napełnienie miski tego dnia. Rzucają się na ofiarodawcę, próbują wepchnąć głowę do miski - i to niezależnie jakie miejsce do podania sobie obierzesz - czy położysz miskę na parapecie, stole, czy szafce. W ciągu sekundy są w niej 3 kocie głowy i to zanim zaczniesz ją dopełniać.
Nieśmiałek jest najbardziej wystraszony, ale przy jedzeniu zupełnie się zmienia. To on stoi przy misce i warczy na pozostałe. Z kolei po wszystkim to on pierwszy również wskakuje Ci na kolana, aby pomruczeć i pokazać jak bardzo jest wdzięczny za to, że jesteś.
Koty rosną, są szczęśliwe, rozbiegane, wdzięczne i czekają na kogoś kto zechce ich przyjąć .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]