Wysłany: Sro 02 Maj, 2018 17:50 Podolek i Strzeszynka
Te dwa maluchy - kocurek i kotka - mieszkały na Podolanach... w śmietniku, niedaleko ruchliwej ulicy. Weszły do klatki-łapki zwabione zapachem kociej karmy i tak trafiły do fundacji na zabieg kastracji i sterylizacji. To bardzo filigranowe kotki i jak na razie bardzo wystraszone otaczającą je teraz rzeczywistością. Ochrzczono je Podolek i Strzeszynka.
Czarna to kotka, odważniejsza, z potencjałem na wielkiego miziaka.
Burasek to Podolek, uroczy, ale nieco nieśmiały i wycofany.
Oboje wyczekują kochającego domu.
Podolek dostaje lekarstwa związane z jednym oczkiem - próbujemy je ratować, gdyż może przestać na nie widzieć, ale jest już w lepszym stanie. Podawanie leków nie pomaga w zaprzyjaźnieniu się z kotkiem, ale codziennie dostaje porcję mizianek i liczymy, że to pomoże. Jak na razie bardzo strzeże swojego terytorium i każde podejście do klatki kończy się ostrzegawczym sykiem. Jest to w zasadzie tylko na pokaz, bo nie jest agresywny tylko się po prostu boi.
Strzeszynka jest bardziej wyluzowana i coraz chętniej chce być głaskana - ma takie miękkie futerko...:) Mamy już za sobą wspólne zabawy, ale strach nie pozwolił jej oddalić się zbytnio od klatki.
Generalnie kotki mają się dobrze, w nocy szaleją, w dzień dużo śpią - takie kocie życie
Ostatnio zmieniony przez jaggal Nie 20 Maj, 2018 11:29, w całości zmieniany 1 raz
Niestety Podolek będzie widział tylko na jedno oczko podawanie tabletek nie pomogło i wiadomo już, że dalsze leczenie nie ma już sensu...Obecnie podajemy mu tylko lek poprawiający krążenie krwi w naczyniach.
Z dobrych wieści to Podolek odważył się zjeść z ręki, bawi się świetnie piórkiem i chętnie opuścił klatkę, sprawdzając wszystkie kąty Życie z jednym, świetnie widzącym oczkiem nie jest dla niego takie straszne
Ostatnio zmieniony przez saszka Pią 25 Maj, 2018 00:18, w całości zmieniany 1 raz
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17286 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 24 Maj, 2018 23:54
piękne dzieciaki
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Podolek i Strzeszynka po zakończonej rekonwalescencji wrócili do Szpitalika. Dzieciaki przywitały nas znajomym sykiem bez pokrycia, bo pomimo prób bycia strasznymi nigdy nie zaatakowały żadnego dyżurnego. Głasków może jeszcze nie kochają, ale znoszą je dzielnie. No i oboje grzeszą urodą. Mocno.
Przydałby się im wytrwały dom tymczasowy, który przekonałby ich, że człowiek nie chce ich skrzywdzić, że pełna miska i suchy kąt to nie musi być maksimum ich pragnień i że od teraz będą zaopiekowane i kochane.
U Podolków constans, naprawdę trudno wypracować zaufanie u kotów tak przestraszonych jak one, gdy tkwią zamknięte w klatce. Pod tym względem przypominają mi Chychcika i Rychcika, oni też będąc w klatce nie rokowali na miłe koty, a tymczasem ledwo chwila na salonach odmieniła ich nie do poznania. Obstawiam, że tak samo byłoby z Podolkami, gdyby tylko ktoś zechciał dać im szansę
Oba dzieciaki skojarzyły już obecność człowieków w szpitaliku z porą karmienia, dlatego nieuchronne zbliżanie się dyżurnego do klatki traktują z mieszanką wyczekiwania i strachu. W pierwszej fazie dominuje lęk, że człowiek będzie chciał je tykać. I zwykle mają rację - bez tykania żaden dyżurny nie opuści swojego posterunku. Staramy się łączyć delikatne głaski patykiem i nieśmiałe próby głaskania ręką, z nadzieją, że w końcu zrozumieją, że ta ręka nigdy ich nie skrzywdzi.
Strzeszynka reaguje bezruchem w kącie klatki, jakby bała się nas prowokować do złości...
Podolek zaś bardziej gniewnie okazuje swoją niechęć - sycząc, a czasami nawet pacając (chociaż zdjęcie tego nie uchwyciło)
Później jednak gdy głaskom nastanie koniec i na chwilę znikamy by umyć miski Dzieciaki wiedzą, że torturom nadszedł kres i teraz jest PORA KARMIENIA, której potrafią domagać się głośnymi miaukami.
Podolek i Strzeszynka to piękne młode koty, które pomimo powalającej urody wciąż tkwią w klatce. Czy naprawdę nikt nie chce móc przypisać sobie zasług za rozkochanie w człowieku tych warczących kulek? Serce się ściska, gdy się je obserwuje wciśnięte w kąt klatki zamiast kicające po czyjejś kanapie...
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 24 Sie, 2018 11:51
Chyba mamy jakiś przełom
Podolek zainteresował się piórkiem i nie było po nim widać żadnego stresu
Niestety piórko się popsuło - samo oczywiście
Strzeszynka też się przyglądała, ale na razie pozostała przy polowaniu na piórko tylko przy pomocy wzroku. Łapki się jeszcze nie odważyły
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]