Wielkopolska wieś, kombinat rolniczy w likwidacji. Na terenie firmy, w rozpadającej się oborze, której czasy świetności minęły wraz z upadkiem PGR-u, żyło stado ponad 40 kotów. Od kilku miesięcy stadem zajmuje się nasza wolontariuszka - kastruje i leczy koty, części z nich udało się znaleźć też domy. Ingrid została odłowiona na sterylizację już w listopadzie, gminny weterynarz stwierdził wówczas, że kotce nic nie dolega, więc została wypuszczona. W styczniu jednak wolontariuszkę zaniepokoiło powiększające się wyłysienie na przedniej łapie kotki i brzuch przypominający balon. Zgarnięta do klatki, Ingrid zaczęła wylizywać się również po bokach, konieczna była więc pilna wizyta u weterynarza. Tam okazało się, że kotka miała gwardię pasażerów na gapę - glisty, tasiemca i pchły, od których pojawiło się alergiczne zapalenie skóry. W paszczy masakra - gnijące zęby, część połamanych, wszystkie nadające się do natychmiastowego usunięcia. Zęby w tak tragicznym stanie plus nadżerki na podniebieniu i języku musiały powodować ogromny ból - aż trudno uwierzyć, że kotka jeszcze jadła!
Obecnie Ingrid jest w trakcie leczenia - wylizywanie się nasiliło do tego stopnia, że kota zdzierała sobie naskórek. W dodatku parametry nerkowe są podwyższone, ale usg pokazało, że nerki są w niezłym stanie, za to węzeł krezkowy powiększony... Na szczęście kotka jest FIV/FeLV ujemna!
Ingrid jest też po sanacji - choć ma zaledwie około trzech lat, to jest już całkowicie bezzębna. A przecież kota bez zębów nie wypuścimy z powrotem na "wolność", bo się nie obroni - w dodatku stado cały czas zmniejsza się przez lisy. Kotka mieszka więc w klatce, ale szuka domu, choćby tego tymczasowego, gdzie człowiek poświęci jej dużo uwagi. Ingrid bardzo potrzebuje do szczęścia głaszczącej ręki - za każdym razem wije się pod dotykiem dłoni, tak by każda część jej ciałka była wygłaskana. Do tego pięknie mruczy i barankuje - chodząca miłość! Trzymana na kolanach próbuje wtopić się w człowieka. Jest po prostu wdzięczna za wszystko. Oby ktoś szybko wypatrzył tę pięknotę...
Nie wiem, co napisać najpierw - chyba to, że koteczka zachwyciła mnie do szczętu - jest niezmiernie subtelna, delikatna, a człowieka kocha całą sobą!!! NIE PRZESADZAM!!!! Przytulia to przy niej średni miziak Gdyby nie zakocony ponad wszelką miarę dom brałabym bez najmniejszego zastanowienia!!!!
Zdrowotnie - wychodzimy na prostą! Już nie ma łysych placków, nie obserwuję też kompulsywnego wylizywania; prawie wszystkie parametry nerkowe w normie - jeszcze tylko kontrolne usg i jeśli wszystko będzie dobrze - pannicę czeka szczepienie!
PS Cały czas się zastanawiam patrząc na powyższą fotkę, co też chce Ingrid nam powiedzieć puszczając "oczko"
Koteczka w końcu zaszczepiona:) Ale mocz taki se - mamy bogaty osad, w związku z czym stosunek białka do kreatyniny jest niemiarodajny, no i pojawiły się struwity, czyli kontrol za miesiąc... W przypadku kota klatkowanego bardzo trudna jest diagnostyka pęcherza moczowego, no bo nie wiadomo, ile razy wchodzi do kuwety, jak się w niej zachowuje, no i czy przypadkiem wpływu na zawartość kuwety nie ma samo siedzenie w klatce
Generalnie nigdy bym nie powiedziała, że Ingrydzie cokolwiek dolega - jest rozbawiona, rozmiziana, rozpasana (jedzeniowo;) no i taaaaaka kochana:
Jest o wiele lepiej:) W moczu nie ma niczego niepokojącego
Dla pewności za 2 miesiące zrobimy jeszcze kontrolne usg i zbadamy krew (uprzednio kotka miała bardzo mocno podwyższony poziom fosforu). I niestety to "rozpasanie" to w złą godzinę napisałam - mamy 4 kg kota - DROBNEGO kota
Mamy suuuper wieści o koteczce - znaleźli się niesamowici ludzie, którzy potrafili dojrzeć w Ingrid tę wyjątkowość, to uczucie w stosunku do człowieka, tę nadzwyczajną delikatność - jednym słowem - zakochali się - z wzajemnością zresztą! - no i w przyszłym miesiącu koteczka przeprowadzi się do swej chałupki! Już dziś za to analizowałyśmy razem listę zakupów - Ingrid zaakceptowała cały staf i przyszły Dom Stały ma zielone światło na sprawunki
Byliśmy z Ingrid na planowanej kontroli - o ile wyniki krwi są w porządku, to na usg lekarza zaniepokoiły dwie sprawy:
jelita - mamy pogrubiałą śluzówkę oraz powiększone nieco węzły chłonne;
śledziona - a w zasadzie jej marmurkowata struktura.
Ale póki co to nic strasznego - mamy zaleconą zmianę diety i kontrolę za ok 10 tygodni - teraz koteczka wcina królika z jagnięciną i oczywiście baaaardzo jej to smakuje:)
A tu jeszcze fotki z baaaardzo miłej wizyty
Nie pisałam długo, bo wieści z nowego domu nie były najfajniejsze - Ingridka się kompletnie wycofała - przez pierwszy tydzień nie wychodziła zza pralki, z wyjątkiem nocnych wycieczek do kuwety; na szczęście jadła, ale też za pralką.
No i dawała się tam głaskać, ale jakiekolwiek próby wyciągnięcia z kryjówki kończyły się totalną paniką:( Po tygodniu zatem pojechałam na rekonesans - koteczka pozwoliła się wziąć na ręce, kiedy byłam na miejscu troszkę pospacerowała - i tyle, niestety po moim wyjściu znowu zadekowała się za pralką... Ale to był przełom - w nocy zaczęła jednak wychodzić, a po dwóch tygodniach dostałam z domu stałego cudownego maila, z fotą Ingrid w łóżku (nie tylko koteczka była na fotce, więc nie będę upubliczniać ) i dwoma słowami: "KOCHAMY JĄ".
Łza się w oku kręci - a cierpliwość zawsze się opłaca:)
Tu na dowód, że Ingridka już zwiedza na całego:
Po jeszcze małych sensacjach (zapalenie pęcherza po gościach) można powiedzieć, że Ingridka już w pełni zaaklimatyzowana i zaadaptowana - zaliczyła też kontrolne badania - okazało się, że na usg wszystko wygląda tak samo, zatem mamy stan stabilny, nie zmieniamy karmy i badamy co pół roku jelitka.
A uczuciowo? Pełen rozkwit
Zresztą zobaczcie sami:
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]