Luniek czuje się coraz pewniej i coraz mniej syczy, bo już mniej hałasów czy sytuacji go przestrasza. Za każdym razem, gdy do niego przychodzę, siedzi pod drzwiami i krzyczy na mnie, że tak późno przychodzę, że mam dla niego za mało czasu. A głosik ma jak mały pisklaczek. Lunias jest wtedy prześmieszny. Siedzi wyprostowany, patrzy swoimi mądrymi oczyskami i miauczy dopóki go nie wygłaskam. A głaskanie to już totalny odlot. Nie ma żadnej strefy zakazanej. Lunias uwielbia dużo głaskania i długo. A jak jeszcze się go w międzyczasie wyczesze to już w ogóle pełnia szczęścia. Muszę przyznać, że jest absolutnie uroczy! Piękny wewnętrznie i zewnętrznie
Ostatnio miał dwa słabsze dni, zaszył się w klatce i nic go nie interesowało. Okazało się, że karma z krewetkami nie jest dla niego. Po zmianie smaku chłopaczek odżył i wrócił do swoich aktywności.
Największy problem stanowi udokumentowanie Luntkowego życia. Lunias tak się mizia, tak się kręci, ociera główką, że zrobienie mu jakiegokolwiek zdjęcia, na którym nie byłby czarną smugą lub bez głowy, graniczy z cudem. Chyba zacznę kręcić filmiki
Luniek był bardzo grzecznym koteczkiem i otrzymał piękny prezent. Niby był zainteresowany, ale taki trochę też strachliwy. Jest zdecydowanie wrażliwcem.
Trochę na szczęście zapozował:
Jak prezenty zostały rozpakowane i Luniek znów miał spokój to oczywiście nic innego go nie interesowało niż tulenie. Jest to zdecydowanie jego ulubiona czynność. Jak on mruczy, jak się tuli całym ciałkiem, można godzinami wtulać się w jego mięciutkie i pachnące futerko.
Gdyby ktoś nie wierzył, że Luniek to taki miziaczek, niech tylko spojrzy
Przyznam się, że rozkochał mnie w sobie błyskawicznie i totalnie
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Nie 03 Sty, 2021 21:58
Aż musiałam staremu pokazać. "O bosze, to jest ten wariat?" - taki był komentarz
Luniek coraz częściej zagaduje do kociastych zza drzwi. Jak tylko któryś z kotów kręci się za drzwiami, Luniek ustawia się pod drzwiami i nasłuchuje. Raz rezydent wbiegł niespodziewanie do pokoju Luntka, chłopaki się grzecznie poobserwowały z zaciekawieniem, po czym Luniek oddał się swojej ulubionej czynności - jedzeniu
U Luńka konstans. Z apetytem zjada jedzonko - musieliśmy trochę ograniczyć porcje, bo sadełko lekko urosło. W mgnieniu oka (ok. 10 minut) pochłania suszone królicze uszy, które pozostałym kotom starczają na kilka dni podgryzania. Z lubością oddaje się głaskom i czesaniu. Z radością kociaka bawi się piłeczkami i myszkami.
Luniek wypiękniał i stał się miłym koteckiem z wymowną mimiką
U Luntka duże zmiany... Po długiej socjalizacji Luniek dołączył do stada! Wciąż czuje się trochę niepewnie na wspólnej przestrzeni, ale z dnia na dzień nabiera odwagi i eksploruje chętnie mieszkanie. Do swojego pokoju już nie zagląda, woli inne, ciekawsze miejsca niż pokój, który zna na pamięć. Obecnie ulubionymi miejscówkami są pufa w sypialni i kanapa
Luniek jest kotem spokojnym i wrażliwym, pokojowo nastawionym do innych futer. Nikomu nie wadzi, nikogo nie zaczepia.
Luniek musi być izolowany na czas jedzenia, bo inaczej pochłonąłby zawartość wszystkich 4 miseczek, a następnie podążyłby do swojej. Luniek jest dosłownie czyścicielem misek. Jak tylko opróżni zawartość swojej i zostanie wypuszczony z pokoju udaje się na rajd po pozostałych kocich talerzykach z nadzieją, że ktoś nie dojadł
Fotorelacja z salonowych wojaży wkrótce! Tymczasem słodka mordka z ulubioną sówką
Mówiłem, że się obrażę, jak będziesz machać ciągle tym telefonem przed moim zacnym obliczem:
Luniek nie jest skory do pozowania i często odwraca się tyłem, jak tylko widzi mnie z telefonem. Ale za to na załączonych fotkach można podziwiać jego kruczoczarne lśniące futro... Jest takie milutkie, gęste i ładnie pachnie. Może ma gdzieś w przodkach jakiegoś brytyjczyka, bo czasem tak wygląda
Luniek jest strachliwym kotkiem, szczególnie boi się zbliżającej od góry ręki... Pracujemy jednak cierpliwie nad jego pewnością siebie i efekty są widoczne. Luniek zaczął spacerować dość swobodnie po całym mieszkaniu, nie boi się już byle dźwięku. Strach przed obcymi osobami jest jednak dalej duży, ale na pewno te strachy też uda nam się z czasem pokonać. Do mnie przekonał się już w całości. Czesanie w połączeniu ze smaczkami kocha. Daje się na krótko podnieść, można już dotykać wszystkie łapki, brzuchol, mogę go bez problemu przytrzymać. Udało się nam też wypracować dotykanie w okolicy oczu i bródki. Wcześniej te czynności powodowały syczenie i próbę gryzienia oraz ucieczkę i obrazę na co najmniej kilka dni
Dzielny ten Lunieczek! Jestem z niego tak bardzo dumna!
Ehh, zrobić zdjęcie Luntkowi, na którym nie jest czarnym mazem lub pokazuje więcej niż swój tył, to już wyzwanie ekstremalne. Cóź, póki co można podziwiać kawalera na filmikach
Heloł! Robię się coraz odważniejszy! Prawie całe dnie spędzam w salonie z ludźmi, co prawda wylegując się na ulubionym drapaku, ale mimo wszystko ludzie widzą mnie cały czas. A kiedy śpią, to ja ucinam sobie drzemkę na kanapie! Rano robią zdziwioną minę widząc mnie rozłożonego na tejże kanapie, coś tam wspominają, że jestem dzielnym kotkiem i takie tam.
Czuję się u nich całkiem dobrze, lubię drzemać z innymi kotami w jednym pomieszczeniu. W porze szykowania posiłków razem z resztą stada stoję w kuchni i krzyczę głośno o jedzenie. wołam chyba najgłośniej ze wszystkich. Zbieram też wtedy dodatkowe głaski, bo ocieram się ogonem o nogi mojej opiekunki, co wyraźnie się jej podoba.
Luniek jest uroczym i wrażliwym kotem. Czas spędza leniwie: jedząc, będąc czesanym, mizianym, śpiąc błogo w ulubionych miejscach. Koty mu nie przeszkadzają, żyje sobie obok nich, nie wchodzi w interakcje. To spokojny i grzeczny kocio, niewymagający, lubiący sobie trochę pogawędzić z człowiekiem.
Luniek uwielbia swój amfiteatr. Spędza na nim bardzo dużo czasu:
Nowa miejscówka, można się tam bezpiecznie skryć:
Ostatnio rezydent niestety uwziął się na Luntka. Zaczepki rezydenta przybrały na tyle na intensywności, że zdarzyło się Luńkowi posiusiać się ze strachu. Do tego dokłada się Mozzarella, która razem z rezydentem gnębi koty, bijąc je i goniąc. Także Luntka. Jest to sytuacja bardzo stresująca dla Luntka, a także dla nas. Jak tylko słyszę jego obronne syczenie, biegnę na pomoc. Luniek jest obecnie wspomagany kalmwetem. Ale nie wiem, w jakim kierunku sytuacja się rozwinie. Mam nadzieję, że uda się nam wyeliminować konflikt.
Czasem mamy drobne przełomy w nieśmiałości Luntka. Zdarza mu się wskoczyć na parapet w oknie okupowanym przez inne koty, położyć na ulubionym legowisku Mozzarelli. Kiedy tylko próbuję uwiecznić chwile jego odwagi (nawet na zoomie, nie podchodząc blisko) to Luniek peszy się i zmyka na ulubiony amfiteatr lub na górę. Jakież było moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam go rano na kanapie. Leżał sobie beztrosko, zadowolony. Oj, tak bardzo bym chciała widzieć częściej takie obrazki... Ten na szczęście udało się uwiecznić!
Tu z daleka na powiększeniu w obawie, że gdy się zbliżę z telefonem to czmychnie:
Szczęśliwie się nie speszył chłopak i z lekkim wahaniem zapozował:
Taki nieśmiały koteczek...
Choć czasem umie pięknie zapozować ku uciesze wolontariuszki
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]