Ankieta adopcyjna
adopcje@kocipazur.org
502 111 279 (pon. i czw. 18-20)
------
Pewnego dnia na jednym z osiedli pojawiła się czarna kotka i zamieszkała pod rozłożystym jałowcem. Gdyby nie to, że dołączyła do stada dokarmianych, wykastrowanych kotów, nikt by o niej się nie dowiedział, bo jałowiec jest wielki i dostać się pod niego człowiek nie ma szans, za to kot ukryje się tam perfekcyjnie.
Na szczęście w miarę szybko wypatrzyła ją karmicielka, która zna wszystkie koty pod swoją opieką. Od razu chciała zorganizować dla niej kastrację, ale okazało się, że kotka zdążyła już urodzić. Zatem nie wystarczyło zabrać tylko ją, ale trzeba było złapać także dzieci.
Łapanka to był nie lada wyczyn. Bo to cwana kocica, a jej dzieci też do głupich nie należą. Klatka łapka ustawiona - Mama i czwórka maluchów przy niej, ale dzieci do klatki nie wchodzą. Kotka wchodzi - kilka razy. Za każdym wyciąga kawałek karmy i wynosi dzieciom.
W końcu klatka się zamyka. Kocia mama w środku, ale dzieci czmychnęły pod jałowiec. I weź tu człowieku je teraz znajdź... Na dworze ciemno. Kotka płacze w klatce, a maluchy jak kamień w wodę.
Karmicielka razem z drugą osobą, która pomagała w łapance, próbowały wywabić maluchy. Krążyły wokół jałowca do późnej nocy. Ale bezskutecznie. W nocy spać nie mogły, bo obawiały się, czy jakiś lis nie zje dzieciaków, jeśli nie ma przy nich matki. Maluszki miały wtedy ok. dwóch miesięcy. Na szczęście następnego dnia okazało się, że maluchy noc przeżyły. Łapanie ich zajęło cały dzień, ale udało się wszystkie bezpiecznie zgarnąć do domu tymczasowego
Jednym z tych maluszków jest Mały Maciuś
Mały Maciuś przejawia posiadanie genu miziakowości, ale trzeba go jeszcze odkryć do końca. Jemu pobyt na rękach nie sprawia problemu, ale w zachwyt też go jeszcze nie wprowadza. Tak więc jeszcze trochę pracy nad nim trzeba wykonać.
Mały Maciuś na ZDJĘCIACH i FILMACH.