Teodozja swoją zadziorną naturą niejednego wolontariusza postawiła na nogi Jednak brana na ręce nie drapie, wręcz przeciwnie lubi być głaskana, przytulana. A gdy nikt nie patrzy bawi się. Kotka z pewnością potrzebuje człowieka, jego miłości. Zatem człowieku gdzie jesteś....?
Nad czym tak duma Teodozja? Może nad tym, że nikt o nią nie pyta, gdzie ten człowiek? A Kotka nam się trochę uspokoiła, można wziąć ją na kolana i obcinać pazurki! Czyżby wiedziała, że nie może tak "wojować" bo nikt na nią nie zwróci uwagi, a może straciła już chęć na jakąkolwiek szansę adopcji i stąd jej wszystko obojętne?...
Teodozja posmutniała. Czeka, a domu nie widać. W klatce nie robi najlepszego wrażenia, można zarobić packa w dłoń, ale tylko tyle. Jakbyśmy zachowali się w jej sytuacji? Taki pacek jest szansą na wyjście, ucieczkę z klatki, na połaszenie się o kolana, chwilę człowieka pobolało, ale wybacza. I zawija w kocyk, bierze na ręce. Uczucie, jak ze snu. Ciepło, bezpieczeństwo, spokój.
Wyjście z klatki rozpoczyna magię. Teodozja się przytula, mruczy. Puśćmy wodze fantazji i pomyślmy, co stałoby się z nią w Domu...
Mimo że termin badań kontrolnych we wrześniu, Teosia zaliczyła ostatnio wyprawę do weta - powód? Niewielki guzek u nasady ogona... Jechaliśmy pełni obaw, bo kotka przecie nie młódka, na szczęście okazało się, że to najprawdopodobniej tłuszczak - czyli zmiana łagodna, niestety mająca tendencję do rozrostu, dlatego trzeba ja usunąć. Przy okazji narkozy Teodozja zaliczy niewielką sanację paszczy. Wyniki krwi - I D E A L N E!!! Godzina ZERO za dwa tygodnie - trzymajcie kciuki!
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 18 Sie, 2019 23:43
Żal patrzeć na Teodozję w klatce Widać, jak ona bardzo potrzebuje z niej wyjść. Wystarczy tylko delikatnie uchylić drzwiczki, a Teodozja już na zewnątrz. Próba zagonienia jej ponownie do klatki kończy się porządnym packiem z jej strony i ogromnym poczuciem winy u człowieka...
Dom tymczasowy/stały tak bardzo potrzebny, żeby Teodozja w końcu mogła cieszyć się wolnością... Już tyle miesięcy spędziła w tej znienawidzonej klatce...
Teosia jest już po zabiegu usunięcia zmiany. Całe szczęście wygląd zmiany był tak typowy dla tłuszczaka, że Wetki zrezygnowały nawet z badania histopatologicznego. Guzek został wycięty z zapasem, co by zapobiec odrastaniu. Pacjentka dzielnie zniosła narkozę i późniejsze podawanie iniekcji. Żaden z wolontariuszy nie stracił ręki, a Teo polubiła leżakowanie w kocyku.
Teosia jest już po zabiegu usunięcia zmiany. Całe szczęście wygląd zmiany był tak typowy dla tłuszczaka, że Wetki zrezygnowały nawet z badania histopatologicznego. Guzek został wycięty z zapasem, co by zapobiec odrastaniu. Pacjentka dzielnie zniosła narkozę i późniejsze podawanie iniekcji. Żaden z wolontariuszy nie stracił ręki, a Teo polubiła leżakowanie w kocyku.
Dupka Teo obrosła futerkiem, a wraz z nim wróciły jej chumorki Kocica nie za dobrze znosi zamknięcie w klatce i kiedy odwiedza ją człowiek to oprócz rzecz jasna najważniejszego jedzenia, Teodozja domaga się... no właśnie nie wiadomo czego. Na przemian stara się połasić prosząc o głaski i pacnąć wolontariacka rękę. Z jednej strony cieszy się na widok człowieka w swoim pobliżu, a z drugiej denerwuje ją ta cała krzątanina w klatce. Teo to kotka, która lubi kiedy wszystko dzieje się na jej prostych zasadach.. czyli kontakt jest wtedy kiedy ona chce, a kiedy nie chce to odchodzi... tylko, że w tej klatce nie ma za bardzo gdzie odejść
To zdjęcie dobrze oddaje charakter Teodozji. Pozostałości żwirkowego tornado wokół to efekt jej niesamowitej żywiołowości Pośrodku natomiast elegancka kota (jak pięknie pozuje ), która aż się prosi o głaski tylko te kraty w tle ciągle się czają, a kto w takich okolicznościach nie miałby humorków...?
Teodozja, pomimo wieku i tego, ile czasu już spędziła w klatce ciągle jest jednym z najżywiołowszych szpitalikowców. Kiedy tylko dyżurni wchodzą, zaraz głośno namiaukuje i łasi się energicznie o kraty, jakby chciała jej wyważyć...te kraty ciągle stoją jej na drodze... Może ktoś chciałby dać trochę przestrzeni, której ta mała, ale bardzo energiczna tygrysica tak bardzo potrzebuje? No... i przy tym... troszeczkę charakterna... ale to w końcu kobita!
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3061 Skąd: Suchy Las
Wysłany: Nie 01 Gru, 2019 14:52
Ostatnio z pomocą kocyka obcięłyśmy wraz Ingą pazurki małej zołzie, co by zbyt często nimi nie wyznaczyła swoich granic.😉 Wściekała się, ale smakołyki w postaci kilku chrupek, skruszyły obrażone serce Teo.
Teosia wzięła udział w świątecznej akcji Kociego Pazura i napisała list do św. Mikołaja. Pokaźny prezent jaki otrzymała, kładzie kres obraźliwym pogłoskom, jakoby Teo nie była grzeczną koteczką. W końcu nawet przedszkolak wie, że prezenty dostają tylko grzeczne kotki.
W tym miejscu serdecznie dziękujemy za umilenie Teosiowej rzeczywistości kartonowym drapaczkiem, kolorowymi zabawkami i przepysznymi smaczkami
Smaczkami, które Teodozja pokochała<3 Sprawiają, że chociaż przez chwilę jest w jednym miejscu po otwarciu klatki (dla takich pyszności trzeba się zatrzymać)
Kota przy okazaniu czułości sama uczy się delikatności. Przy głaskaniu ciągle potrafi znienacka się zbuntować i pacnąć/ugryźć, ale nie jest to już takie agresywne. Wcześniej nie obywało się bez dłoni we krwi, teraz jedynie muszę zmieniać nitrylowe rękawiczki, bo Tedzia je podrze. Niby starego psa, wróć! kota nowych sztuczek nie nauczysz, ale nie od dziś wiemy, że Tedka jest za szybka, żeby dać sie złapać schematom
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]