Pepper to kocia mama małych marvelątek, które zostały nam zgłoszone z powodu zaawansowanego kociego kataru. Dodatkowo okolica, w której rodzinka bytowała okazała się bardzo niebezpieczna – z jednej strony ruchliwa ulica, tuż obok las, a w nim dzikie zwierzęta jak lisy i kuny. Dzielna i opiekuńcza mama została odłowiona razem z dziećmi, które w tamtym czasie jeszcze karmiła, i cała rodzinka trafiła do fundacyjnego szpitalika pod opiekę wolontariuszy. Od tego czasu pod okiem dyżurnych Pepper troskliwie odchowuje swoje potomstwo karmiąc je i pielęgnując, a przy tym wykazując się nieziemską cierpliwością w stosunku do tych niezwykle energicznych kociątek.
Początkowo wystraszona i wycofana względem człowieka witała odwiedzających ją ludzi ostrzegawczymi syknięciami, jednak bardzo szybko zrozumiała, że nie ma się czego bać. Teraz z chęcią poddaje się głaskom i miziankom pokazując swój brzuszek.
Powrót tak przemiłej kotki w tak niebezpieczne miejsce to skazanie jej na rychłą śmierć. Urocza Pepper zostaje więc z nami.
Wkrótce po odstawieniu dzieci od karmienia koteczka zostanie wykastrowana, konieczne będą także uporządkowanie spraw zębowych oraz standardowa profilaktyka.
Osobiście jestem w Pepper zakochana od pierwszego wejrzenia. Po wejściu do pomieszczenia wita wolontariusza pojedynczym syknięciem, ale gdy tylko klatka się otwiera, wstaje, przeciąga się rozkosznie i już podtyka łebek pod ludzką dłoń w oczekiwaniu na różne dobroci. Bo bardzo szybko zdała sobie sprawę, że człowiek jest tutaj, żeby pomóc - w zasadzie z dnia na dzień z fukającej dzikiej mamy przeistoczyła się w miziastą koteczkę.
_________________ "Świat się kręci i kręci i kręci. Ponieważ kot."
Ponieważ kot Jacek Dukaj
Pepper poznałam przy okazji sesji zdjęciowej w siedzibie. Ma absolutnie niesamowite umaszczenie, jest delikatna i ma niekończące się pokłady cierpliwości! Akurat podczas tej wizyty w klatce był z nią tylko synek Vision (Ana i Wanda leczone poza szpitalikiem), ale Visiona rozpierała energia i wydawało się, że jest tam na pewno więcej niż tylko jeden kociak Pepper ze stoickim spokojem obserwowała te harce i właściwie jedyne, co było dla niej ważne, to mieć Visiona na oku. Nie denerwowała się jak jej siostra Gamora, bez problemu wyszła do nas z klatki i pozwoliła się obfotografować.
Dzieciarnia osiągnęła wreszcie wiek, w którym można je było odłączyć od matczynego cycka Pepper ma więc całą klatkę (tylko klatkę ) dla siebie.
Ta wolność oznacza porządne zabranie się za zdrowie koteczki
Zabieg sterylizacji przeszła bez problemów choć noszenie kubraczka znosi różnie.
Pierwszego dnia nie miała z nim problemu i biegała po całej klatce głośno lamentując że ją tu głodzą . Korzystała także z kuwety.
Ale następnego dnia dyżurna zgłosiła że leży i nie chce się ruszać . A jak da się jej tylko okazje, zakładając kubraczek luźniej, to go ściąga.
W sumie nie dziwota, ani to wygodne, ani gustowne. A ten odcień zieleni nie pasuje jej do oczu
Przy okazji narkozy miała też przegląd w paszczy. Żadnego zęba nie straciła, wystarczyło czyszczenie, ale ma podejrzanie mocno zaczerwienione dziąsła w stosunku do ilości kamienia na zębach. Więc do obserwacji.
Wyszło tez że ma nie powalające parametry wątrobowe wprowadzamy wiec suplementy.
Za tydzień kontrola, zdjęcie szwów, USG – „pokaż kotku co masz w środku”
A poza tym Pepper jest coraz bardzie cudowna, słodka, piękna i miziasta
Podobno ładnemu we wszystkim ładni. Trudno mi się z tym zgodzić. Zdejmijcie to ze mnie
W zeszły piątek zaliczyłyśmy z Pepper weterynaryjną kontrolę, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta pstrokata koteczka to najłagodniejsze i najcierpliwsze stworzenie, z jakim miałam do czynienia. Była oczywiście przestraszona, ale wszystko dała sobie grzecznie zrobić bez jednego zamiauknięcia. Po powrocie do szpitalika natomiast zaczęła uciekać przed moją ręką w najdalszy kąt klatki, jak gdyby obawiała się, że znowu zagarnę ją do tej męczarni zwierząt, jaką w odczuciu kota jest gabinet weterynaryjny, ale gdy tylko przyniosłam jej miseczkę z jedzeniem, znów zaczęła barankować mi dłoń.
W paszczy wszystko wygląda u niej ładnie, rana po kastracji też się pięknie goi. Zostało jej wykonane również USG, bo zaniepokoiły nas jej parametry wątrobowe, ale narząd wygląda wzorowo - weterynarz stwierdziła, że braki są zatem wynikiem karmienia kociąt. Po wynikach krwi okazało się zresztą, że suplementacja poskutkowała i wszystko wróciło do normy. Podejrzany wydał się jednak obraz nerek na badaniu, dlatego Pepper została skierowana na konsultację z nefrologiem, zalecone zostało też pobranie próbki moczu - wizyta czeka naszą dzielną mamę w przyszłą środę.
Pepper w poczekalni:
I na badaniu USG:
_________________ "Świat się kręci i kręci i kręci. Ponieważ kot."
Ponieważ kot Jacek Dukaj
Jeszcze nie zaczęłam jej sprzątać, jeszcze nie pogłaskałam, nie dałam jeść. Zajmowałam się kotem obok i tylko przypadkowo kręciłam się koło jej klatki. Ale jak tylko się pojawiłam niedaleko to wolała nieśmiało, ocierała się o kraty i mruczała, mruczała, mruczała
Jest niesamowita, nie sposób się nie zakochać
Pepper razem z Gamorą pozdrawiają z DT, do którego trafiły w sobotę. Pepper po kilku godzinach pod kanapą wyszła zwiedzać i wygląda na to, że jej się podoba Bardzo ośmiela się przy Gamorze, mruczy i widać, że dziewczyny są nierozłączne. Pepper kocha bawić się wędką, a Gamora obserwować, jak Pepper za nią lata
Pepper rozkwita i robi się coraz bardziej szalona, coraz wyżej skacze i robi mega szybkie rundki po całym pokoju. Miauczy, szczególnie jak jest głodna i jak widzi miski, to przekrzykuje się z Gamorą. Uwielbia różne przekąski i wszelkiego rodzaju zabawy. Jest bardzo towarzyska, nie boi się zupełnie ludzi i daje się wszystkim głaskać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]