Informuję, że ktoś nam podmienił tymczasa.
Kiedy poznałam Alabamę, wzięta na kolana i częstowana smaczkiem, coby przekonać ją, że ludzka bliskość jest w porządku, chwytała go w pyszczek i próbowała czym prędzej zwiać. Teraz nie dość, że żadnych smakołyków nie potrzebuje, by się rozmruczeć, to jeszcze schodzić nie chce i może minąć wiele minut, nim stwierdza, że już dość, a i wtedy zamiast czmychnąć pod kanapę jak niegdyś, najczęściej kładzie się po prostu obok nas. Co rano również wskakuje na stolik tuż obok mojej głowy i intensywnie się we mnie wpatruje. Kiedy widzi, że już się obudziłam i wyciągam w jej kierunku rękę, by ją głaskiem przywitać, wącha ją, po czym odwraca gwałtownie łebek w przeciwną stronę. Nie jest to jednak sygnał, że nie ma ochoty wchodzić ze mną w interakcję. Wprost przeciwnie - tym gestem mówi mi "tu, o tutaj, za tym uchem drap". I faktycznie, pogłaskana tamże już pręży się w oczekiwaniu dalszych czułości. Ostatnio też, gdy mnie i ceviche nie było w domu cały dzień (co raczej się nie zdarza), Alabama razem z resztą stada przyszła przywitać pierwszą z nas, która wróciła. I ponownie, podeszła, powąchała rękę i doznała gwałtownego skrętu głowy wskazując, gdzie oczekuje być podrapaną <3
Jeśli o zdrowie białej damy chodzi - wynik z laboratorium okazał się niemiarodajny, dlatego musimy badanie powtórzyć. Alice zaliczyła natomiast ogólny przegląd weterynaryjny i... dawno nie widziałam tak zielonych wyników krwi <3 Na USG narządy lekarka, która ją badała, określiła jako idealne. Niepokój budzą jedynie zęby naszej świnki, dlatego w przyszłym tygodniu wybierzemy się na przegląd stomatologiczny.
Warto też dodać, że Alabama drapana po zadzie zmienia się w kotka doskonale trójkątnego:
Na zdjęciu poniżej wprawdzie nie wygląda na zachwyconą, ale niech plama śliny na mojej koszuli zaświadczy o tym, w jaką euforię wpadła, kiedy ją rozgłaskałam:

"Świat się kręci i kręci i kręci. Ponieważ kot."
Ponieważ kot Jacek Dukaj