Sycyliusz
Moderatorzy: airam, crestwood, Rita, Migotka
Niedawno przyszły wyniki biopsji Sycyliusza, zaraz po tym malec ponownie odwiedził weterynarza. Małemu dokucza choroba autoimmunologiczna, jego układ odpornościowy atakuje jego skórę. Samą wizytę Sycyliusz zniósł dość ciężko, strasznie się trząsł i bał, ale był dzielny i dał się zbadać bez problemów. Aktualnie schodzimy z leków uspokajających i rozpoczynamy leczenie sterydem. Jeśli w ciągu dwóch tygodni Sycyliusz przestanie się wylizywać, mamy zielone światło na zdjęcie mu kołnierza. Wraz z małym nie możemy się już doczekać zdjęcia kołnierza i powrotu do zabawy.

Kolejna wizyta u weta i kolejne badania. Zalecone sterydy nie przyniosły nam oczekiwanych efektów, dlatego trzeba było obrać inny plan działania. Pani weterynarz pobrała wymaz i cytologię z miejsca gdzie Sycyliusz najbardziej się wylizuje wręcz wgryza i w zeszłym tygodniu dostaliśmy wyniki jednego z nich-gronkowiec. Malec będzie poddany antybiotykoterapii oraz innym wspomagającym lekom. Wracamy też do kąpieli w specjalnym szamponie. Kołnierz dalej trzymamy założony. Kolejne tygodnie dalej nie będą komfortowe dla kocurka, ale idziemy w dobrym kierunku, żeby chociaż ściągnąć kołnierz. Pani weterynarz przekazała nam również, że przez to, że wyszła wcześniej choroba autoimmunologiczna kotek prawdopodobnie do końca życia będzie musiał być pod stałą kontrolą i na lekach wyciszających układ odpornościowy. Jesteśmy dobrej myśli, że już niedługo Sycyliusz zazna komfortu, życia bez kołnierza.

Ostatnie tygodnie Sycyliusz jest na antybiotyku przeciwko gronkowcowi. Ten antybiotyk znosi lepiej niż poprzednie, bo nie ma atrakcji gastrycznych. Na efekty cały czas czekamy, mały ciągle ma potrzebę lizania, a w przypadku kontrolowanego ściągnięcia kołnierza, tak jak zalecał weterynarz, zdarzały się nawet wgryzania. Nie pomaga fakt, że Sycyliusz zmienia teraz futro i dodatkowo to go swędzi. Poprawia mu humor wyczesywanie i to, że wyszło słońce i może się wygrzewać na parapecie. Przed nami wizyta kontrolna, a po niej będziemy wiedzieć co dalej. Na ten moment abażur na jego głowie zostaje, chociaż i my i on czekamy na ściągnięcie.

W tym tygodniu Sycyliusz odwiedził nowego weterynarza i mamy nowy plan leczenia. Malcowi nie podobało się, że pani weterynarz dokładnie go obejrzała i badała jego futerko, ale znosił to bardzo dzielnie, zwłaszcza zastrzyk na sam koniec, na który nawet się nie zruszył. Nakreślony mamy już plan dalszego działania. Teraz czekamy na działanie sterydu w zastrzyku przez 3 tyg. i liczymy, że to pozwoli nam zdjąć kołnierz. Jeśli nie następnym krokiem będzie powrót do jagnięciny. W zaleceniach mamy też kąpiele w nowym szamponie, który nie będzie, aż tak przesuszał skóry jak dotychczasowy przeciwbakteryjny szampon, tym będziemy myć tylko przednią łapkę, która najbardziej go swędzi. Oczywiście jest to kolejna rzecz, o którą się na nas obraża, ale jest to tylko raz w tygodniu. Jesteśmy pozytywnej myśli co do nowego planu i czekamy na efekty.


Niedawno Sycyliusz odwiedził weterynarza na badaniu rentgenem. Malec mimo małego stresu dał się położyć bez problemu na stół i szybko zrobić zdjęcia, zgarniając przy tym masę pochwał od Pani doktor za bycie bardzo dzielnym pacjentem. Wyniki sesji zdjęciowej widzimy na dole. Oprócz tego majóweczka malca opierała się na opalaniu się i zajadaniu królikiem (niestety nie z grilla). Poza tym wciąż czekamy na wyniki ostatnich badań, spodziewając się ich w tym bądź przyszłym tygodniu.


Sycyliusz dzisiaj przeżył kolejny dzień pełen wrażeń, odwiedzając weterynarza. Malec miał tam robioną tomografię komputerową klatki piersiowej, które zniósł bardzo dzielnie, jednak bardzo go to wymęczyło. Czekamy na wyniki i opis. Przyszły wyniki badań pobieranego ostatnio moczu i wyszło że ma podwyższone pH, będziemy wdrażać na to również leczenie zgodnie z zalecenia Weterynarz. Pocieszeniem dla niego jest klasyczny już parapet, malec wygrzewa się na nim jak tylko wyjdzie słońce. Oprócz tego nowym wydarzeniem jest dla niego nowy kołnierz, który stanowczo bardziej mu się podoba od poprzedniego, chociaż może to po nim nie widać patrząc jak bardzo go już wymęczył w ten krótki okres czasu. Niestety ostatnio wprowadzona kuracja nie przyniosła oczekiwanych efektów i ciągle jest problem lizania. Zostajemy ciągle na diecie z jagnięciny. Naszym kolejnym krokiem będzie kontakt z behawiorystką.


Sycyliusz wcześniej był na innym leczeniu w połączeniu 3 środków: Cerenia, lirra gem i Ribes pets. Po ukończeniu leczenia kontaktowaliśmy się z Panią Weterynarz i zaleciła terapię na wysoki poziom pH moczu, które wyszło w badaniach.
Sycyliusz jest obecnie w trakcie leczenia preparatem UrinoVet Dilution, który pomaga małemu w uspokojeniu jego problemów z wysokim pH moczu. Oprócz tego malec otrzymał nowy kołnierz, poprzednie "kółeczko" było dla Sycyliusza wyzwaniem na maksymalnie jeden miesiąc zanim rozdrapał je na tyle żeby móc znów się lizać :///. Po nim wróciliśmy na chwilę do plastikowego, ale bardzo mu się to nie podobało na ten moment wróciliśmy do miękkiego trochę grubszego. Na ten moment czekamy na zakończenie leczenia i wizytę kontrolną. W TK wyszło, że u Sycyliusza jest podejrzenie kociej astmy, do dalszego badania. Z tym będziemy również kontaktować się z lekarzem.

Sycyliusz jest obecnie w trakcie leczenia preparatem UrinoVet Dilution, który pomaga małemu w uspokojeniu jego problemów z wysokim pH moczu. Oprócz tego malec otrzymał nowy kołnierz, poprzednie "kółeczko" było dla Sycyliusza wyzwaniem na maksymalnie jeden miesiąc zanim rozdrapał je na tyle żeby móc znów się lizać :///. Po nim wróciliśmy na chwilę do plastikowego, ale bardzo mu się to nie podobało na ten moment wróciliśmy do miękkiego trochę grubszego. Na ten moment czekamy na zakończenie leczenia i wizytę kontrolną. W TK wyszło, że u Sycyliusza jest podejrzenie kociej astmy, do dalszego badania. Z tym będziemy również kontaktować się z lekarzem.
W zeszłym tygodniu Sycyliusz odwiedził Panią weterynarz na kontrolę. Została pobrana krew do badania i zeskrobiny. Niestety problem wylizywania jest dalej. Konsultowaliśmy wyniki TK. Na ten moment mamy to na uwadze, ale weterynarz nie zaleciła dalszych badań głównie też dlatego, że ostatnio od dłuższego czasu nie pojawiał się u niego kaszel i nie widzi sensu w dodawaniu mu stresy zwłaszcza, że ta wizyta też nie była dla niego łatwa. Było kilka prób pobrania moczu do badania, niestety Malec był tak zestresowany, że nawet z pomocą kolejnej Pani weterynarz nie dało się go utrzymać w odpowiedniej pozycji do pobrania.
Z nowych zaleceń dostaliśmy kolejną zmianę diety oraz polecono nam konsultację z behawiorstą. Dodatkowo podajemy mu Amitryptylinum VP. Z pielęgnacji zewnętrzej dodajemy odżywkę i wciąż mamy używać szamponu. Dostaliśmy wyniki morfologii w których wyszło podwyższone WBC, a za niskie MCHC co świadczy o stanie zapalnym wywołanym przez ciągłe lizanie skóry. Czekamy na resztę wyników i aż zaczną działać nowe leki.


Sycyliusz jest na nowych lekach, codziennie przyjmuje Amitryptylinum VP oraz Cyclavance, jest również w trakcie wdrażania nowej diety, przechodząc z jagnięciny na konine. Proces przechodzenia przez karmy póki co idzie bardzo dobrze, jednak przez leki małemu bardzo spadł apetyt, co jest widoczne zarówno na jagnięcinie jak i koninie. Póki co ani leki ani zmiana karmy nie dają żadnych efektów, jednak z karmą musimy poczekać aż minie 12 tygodni od rozpoczęcia w pełni nowej diety żeby móc to stwierdzić w 100%. Zgodnie z zaleceniami weterynarz testujemy zachowanie Sycyliusza bez kołnierza, zdejmując mu go do posiłków czy zabawy, zawsze jednak kończy się to tym samym- powrotem do wylizywania. Przy ostatniej próbie malec wbiegł pod łóżko i nie chciał wyjść, co skończyło się przestawianiem łóżka żeby móc w jakiś sposób powstrzymać go od ponownego wylizania sobie pachy do prawie zera.
