Choć serce mi pęka, gdy o tym mówię, czasem najlepsze, co możemy zrobić dla kota, to złapać go, wykastrować i... wypuścić w miejsce bytowania. Kocia rzeczywistość jest bardzo ciężka, chętnych na adopcję nie ma zbyt wielu, domy tymczasowe pękają w szwach, kociarnie są przekocone, zaś koty wolno żyjące mnożą się na potęgę. Możemy więc chociaż postarać się o to, by nowych miotów było jak najmniej, a napędzane testosteronem kocury nie wdawały się w śmiertelne w skutkach bójki.
W takich okrutnych okolicznościach Tabaluga dokonał niemalże niemożliwego, czyli wpadł na kastrację i został na zawsze. Jak to się stało? Ten śliczny burasek okazał się tak łagodny, miziasty, proludzki i delikatny, że skazany na ulicę prawdopodobnie długo by nie pożył

Jak wytresować smoka? O to się nie martwcie, bo Tabaluga żadnych dodatkowych lekcji savoir vivre nie potrzebuje. Pazurki ma zawsze schowane, je chętnie, kuwetuje wzorowo i ochoczo bawi się zabawkami. A gdy wlepia w człowieka te niesamowite, bursztynowe oczy to serce topnieje!
Przyszłych właścicieli zainteresuje na pewno wiadomość, że Tabaluga jest kotem dwuletnim, w pełni zdrowym (FIV/FELV ujemnym), bez żadnych dolegliwości. W paszczy panuje porządek, jajeczka należą już do przeszłości, behawioralnie też nie widzimy nic niepokojącego. Można więc powiedzieć, że wiecznie głodny ludzi Tabaluga jest już w pełni gotowy do adopcji i aż przebiera łapami, by przenieść się "na swoje"

Jeśli tak jak my nie możecie się na niego napatrzeć, polecamy jego ZDJĘCIA i FILMY.