Dzielna matka, choć sama potrzebowała pomocy, dbała o swoje kocięta najlepiej jak umiała. Kocia rodzinka bytowała przy jednym z magazynów z paletami i deskami, szukając schronienia, gdzie tylko się dało. Młoda matka i kilku tygodniowe kocięta miały szczęście. Zauważyła je nasza wolontariuszka. Kocia mama kulała i dziwnie poruszała się na niskich nogach. Kociaki były dobrze zaopiekowane przez matkę. Rodzinkę dość sprawnie udało się odłowić i zabezpieczyć w naszym szpitaliku. Bohaterska rodzinka otrzymała imiona walecznych smoków – każdego dnia cała familia walczyła o życie. Daenerys – czuła matka i jej kocie dzieci - córki Viseria oraz Rhaega i syn Dragon są już bezpieczne i przechodzą leczenie oraz pełna profilaktykę. Cała rodzinka już następnego dnia po złapaniu zaliczyła wizytę w gabinecie weterynaryjnym. Daenerys wykonano zdjęcia RTG w celu oceny odcinka lędźwiowego kręgosłupa oraz miednicy i kończyn miednicznych – nie stwierdzono nieprawidłowości. W związku z obrazem jelit na USG (silne zapalenie) zapadła decyzja o wykonaniu badania morfologicznego na miejscu – badanie wykazało znaczną leukocytozę. Kotka została zaopatrzona w antybiotyk o szerokim spektrum. Kociaki są w dobrym stanie ogólnym, choć miały strasznie brudne uszy - niestety wina świerzbowca (dostały odpowiedni preparat do codziennego czyszczenia uszek), doskwierają im pastowate kupy, zaliczyły także epizod gorączkowy. Cała czwórka jest pod kontrolą lekarza, mamy nadzieję szybko wyprowadzić je na prostą zdrowotną. Przed nimi odrobaczenia, szczepienia, kastracje. Familia musi się też oswoić z obecnością człowieka, bo bywają jeszcze nieufne. Trzymajcie za nich kciuki, oby szybko znalazły swoje domy, bo nasze małe, kocie „smoki” są wyjątkowo urocze.
Smocza rodzinka to naprawdę interesujący zbiór kocich osobowości
Na pierwszy rzut weźmy mamę. Ta drobna istotka ma zaledwie 1,5 roku. Dobrze wiemy, czym w tym wieku zajmują się koty. Kocim szaleństwem. Zabawa, leniwe wylegiwanie się, testowanie granic, uprawianie wszelakich dyscyplin sportowych - od biegania sprintów, po skoki w dal włącznie. A jak do tej pory wyglądało życie Daenerys? Było przepełnione trudnościami. Zamartwianie się o bezpieczne miejsce, gdzie mogłaby na chwilę przysiąść, o dach nad głową na noc, o to czy uda jej się coś zjeść w najbliższych kilku dniach. Wyobraźmy więc sobie, że nagle do tego już niezwykle ciężkiego doświadczenia dochodzą trzy małe, bezbronne pyszczki, zdane całkowicie na nią.
Skąd to malutkie futerko znalazło w sobie tyle siły, by utrzymać przy życiu siebie i swoje maleństwa? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że to dzięki jej ogromnej miłości, niesamowitemu oddaniu i poświęceniu, jej trzy smoczątka są dziś w tak dobrym stanie. Choć sama potrzebowała pomocy, zrobiła wszystko, by były one jak najlepiej zaopiekowane.
Do tej pory poznaliśmy dwa oblicza Daenerys. Jedno, gdy w pobliżu pojawi się jedzenie i drugie - objawiające się przez całą pozostałą część dnia Zacznijmy więc od tego drugiego.
Kocia mama jest niesamowicie spokojna. Większość dnia spędza wygodnie leżakując. Powiedzieć, że z trzema urwisami na tak małej przestrzeni nie jest łatwo, to jak nic nie powiedzieć. Jej jednak wydaje się to zbytnio nie przeszkadzać, przygląda się harcom z boku, a gdy trzeba koryguje ich zachowanie.
Spoglądając na nią od razu zauważa się dwie rzeczy. Pierwsza to jej niewielki rozmiar. Mała główka z uroczym burym paskiem, chude ciałko.
Drugą z kolei są jej oczy. Ma niezwykle hipnotyzujące spojrzenie. Nie idzie mu się oprzeć, wręcz wyziera z nich pewnego rodzaju mądrość. Wpatrując się w nią, odnosi się wrażenie, że choć otacza nas cisza, to pomiędzy naszymi spojrzeniami toczy się pełna rozmowa.
Jakie jest więc jej drugie oblicze?
Oczywiście głodomora Choć tak naprawdę dotyczy to całej czwórki. Karmienie ich jest nie lada wyzwaniem, lubię porównywać to do karmienia Velociraptorów, bo wygląda to trochę jak na tych kultowych filmach. Możemy się tylko domyślać, jak ciężko było im zdobyć coś do jedzenia na wolności i jak często jadły. Nic więc dziwnego, że na widok miseczek rozbrzmiewa kakofonia pisków i miauków, drzwi klatki uginają się pod naporem rzucających się na nie ciał, a samo ich otwarcie sprowadza się do manewrowania ręką, tak by wystające łapki z pazurami ją ominęły. Jest to moment, w którym ich dzikość i utrata panowania nad sobą objawiają się w całej okazałości.
Przejdźmy zatem do smocząt.
Viseria jest przeuroczą kruszynką. Wdała się w mamę nie tylko rozmiarem, ale też jest jej bliższa umaszczeniem. Najbezpieczniej czuje się właśnie u jej boku. Dziewczynka póki co jest najbardziej wycofana z całej rodziny. Choć w jej oczach wciąż widać strach, z dnia na dzień robi postępy. Na widok ręki syczy i ucieka, ale rozluźnia się, jeśli tylko może poleżeć gdzieś w bezpiecznej odległości. Na razie trudno jej zgrać się z rozbrykanym rodzeństwem. Kiedy oni uprawiają zapasy, Viseria przygląda się im z boku, nie umie też się postawić, np. w sporze o smaczki. Serduszko nas boli, kiedy widzimy, jak rodzeństwo pomija ją w zabawie Na szczęście malutka ośmiela się stopniowo, we własnym tempie. Kiedy nie czuje się zagrożona, podchodzi do zabawek i bada mechanizm ich działania, śmiało wskakuje na hamak, zwłaszcza w pogoni za rodzeństwem, a ostatnio nawet podejmuje próby przyłączenia się do ich gonitw i kocich potyczek. Przed tym małym serduszkiem jeszcze wiele pracy, aby mogło w pełni zaufać człowiekowi, jednak złożyliśmy kruszynce cichą obietnicę, że cały wysiłek będzie tego warty
Rhaega i Dragon. Siostra i brat. Pod każdym względem tak do siebie podobni, że prawdę mówiąc opis jednego kociego dziecięcia będzie pasował i do drugiego. Obserwując tę dwójkę niewiele trzeba, by uwierzyć, że najprawdopodobniej zmówili się i specjalnie stanęli w kolejce po umaszczenie przeciwnej niż ich mama i siostra. Tak dla czystej zabawy, bo ta zasada zdaje się im przyświecać w każdej minucie ich krótkiego życia.
Rhaegę rozpoznać można po większej ilości białego i rudego futerka. Uroczy mały nosek jest u niej ciemnawy, za to pyszczek jasny. Dragona z kolei zdobią wyraźne, ciemne pręgi. Przyglądając się jego główce, można sobie wyobrazić, jak czarna plamka na nosie rozlewa się i wędruje ciut niżej, oznaczając malutkie wargi tym samym kolorem.
Na początku pobytu smoczej rodzinki w szpitaliku, to właśnie Dragon otrzymał tytuł najodważniejszego futerka. Jego siostrze jednak chyba nie do końca spodobała się ta wygrana i niedługo po tym dumnym kocim krokiem wkroczyła za nim na podium. I tak to do dzisiaj wygląda. Gdzie Dragon, tam i Rhaega. Gdzie nie ma Rhaegi, tam nie ma i Dragona. Interesuje ich dosłownie wszystko, zwłaszcza jeśli na to "wszystko" można wskoczyć lub wbiec z pełną prędkością. Oboje są pionierami w obmyślaniu planów ucieczki z klatki. Choć czasem ma się wrażenie, że nie ma żadnego obmyślania, ot naiwny wolontariusz mający nadzieję na spokojny dyżur, poczucie dziewięciu nieśmiertelnych żyć i małe kocie ślepia z dziecięcą pustką za nimi. Z niemałym zażenowaniem mogę Wam zdradzić, że w tym starciu: wolontariusze vs Dragon i Rhaega, wyniki nie do końca przedstawiają się tak jednoznacznie, jak chcielibyśmy przyznać
Maleństwa nie pozostawiają też suchej nitki na klatce i jej wyposażeniu. Przy ich codziennych zapasach obrywa się wszystkiemu, co tylko znajdzie się na ich drodze: porozrywane podkłady, zabawki moczące się w wodzie, żwirek z kuwety robiący za dywan, lew-drapak, który akurat stał w złym miejscu, o złej porze i oczywiście sama klatka, która służy za wyimaginowane gałęzie drzew, idealne do skakania i wieszania się.
Obecnie cała rodzina boryka się z naprzemiennymi rozwolnieniami, mama otrzymuje też silny antybiotyk, z racji czego zapadła decyzja o chwilowym odizolowaniu jej od dzieci. Z całej czwórki zdaje się być to najtrudniejsze dla Viserii, jest bowiem najbardziej z nią związana. Wszyscy dokładamy wszelkich starań, by ta zmiana odbiła się na nich jak najmniejszym kosztem. Kotka może w końcu trochę odpocząć i mieć przestrzeń tylko dla siebie, maluchy zaś objadać się do woli.
Trzymajcie więc kciuki za te niezwykłe smoki i początek ich lepszego życia! ❤️❤️❤️❤️
W małym ciele wielki duch, a w małej Viserii ogromny temperament :p Ta maciupka, ważąca raptem 1,8 kg, pchełka to obecnie największy postrach w siedzibie Nie żartuję! Z całą pewnością kamieniem milowym w jej socjalizacji okazała się konieczność smarowania dziąseł specjalnym preparatem i to aż dwa razy dziennie, bowiem nie było wyjścia i Viseria musiała poznać człowieka trochę bliżej. Na jej klatce wciąż jednak spoczywa rękawica spawalnicza, tak "na wszelki wypadek"
W poniedziałek wieczorem miałam okazję odebrać Viserię i jej mamę, Daenerys, po zabiegu kastracji. Gdy tylko powiedziałam przy rejestracji po kogo jestem, krążąca na zapleczu kliniki techniczka od razu wiedziała, o które koty chodzi. Nasza mikroskopijna smoczyca dała się bowiem weterynarzom i technikom nieźle we znaki Pomijając jej bojowe nastawienie, Viseria nie pozwoliła się tak łatwo zgładzić. Po dostaniu zastrzyku z usypiaczem była wciąż tak nabuzowana, że nie było mowy o spanku. Drugi zastrzyk nie wchodził w grę, gdyż preparat liczony jest pod wagę zwierzaka. Viseria została więc "dospana" wziewnie i dopiero wtedy padła.
Przy odbieraniu z zabiegu była już w pełni bystra, gotowa walczyć o swoją kocią niepodległość. Zdecydowanie jednak jej socjalizacja jest na szczycie listy rzeczy, do których musimy się na dyżurach bardziej przyłożyć.
Jakiś czas temu kocia rodzinka została przełożona do dwóch osobnych klatek tak, by wszystkim zapewnić jak największy komfort. Viseria została ze swoją ukochaną mamusią, Daenerys, a Rhagea i Dragon znaleźli się w klatce numer dwa, psocąc i brojąc. Wspomniana wcześniej konieczność smarowania dziąseł tyczy się również Rhagei i Dragona, bowiem cała trójka ma młodzieńcze zapalenie dziąseł. Ich steryzacja już wkrótce, potem rekonwalescencja, szczepienia i mamy nadzieję, że jeszcze w grudniu uda się ich przenieść z klatki do woliery.
Wielkie zmiany w życiu smoczej rodziny! Na początku grudnia Viseria wraz ze swoją mamą Daenerys przeprowadziły się do domu tymczasowego! Naszym dzielnym smokom od pierwszego dnia dopisuje apetyt.
Przeszły również zabieg sterylizacji a rekonwalescencja przebiegła bez problemów.
Na razie mają do dyspozycji swoją klatkę ze szpitalika, jednak coraz częściej zaglądają poza nią. Na razie z ostrożnością i najlepiej wtedy gdy człowiek nie patrzy
Od pierwszego dnia dały się również poznać od nieznanej do tej pory, psotnej strony i obecnie zabaw nigdy im za wiele
@LolaRose Dziękuję Ci, że dałaś Daenerys i Viserii tę wspaniałą szansę socjalizacji z człowiekiem w domu tymczasowym. Trzymam mocno kciuki i będę śledzić ten wątek!
Ciężko uwierzyć, że Dragon i Rhaega to rodzeństwo. Ona jest drobniutka, natomiast on to już kawał kota!
Dragon jest zdecydowanie śmielszy. Zastałam go leżącego jak król na hamaku. Miauczał aby zwrócić na niego uwagę. Podczas zabawy z wędką wstąpiło w niego istne szaleństwo. Po położeniu wędki na górze klatki zdołał wciągnąć ją do środka.
Rhaega jednak nadal jest niepewna. Leżała w pokastracyjnym kubraczku "ukryta" za automatycznym karmnikiem. Gdy podeszłam bliżej, zostałam siarczyście obsyczana. Jednak wędka bardzo szybko przełamała lody między mną a Rhaegą. Kotka podeszła bliżej, widać, że się trochę rozluźniła. Zaczęła nawet wyrywać piórka z wędki, co zdecydowanie utrudniło nam zabawę
Myślę, że Smoki potrzebują trochę czasu i cierpliwości a wyrosną na wspaniałych towarzyszy człowieka.
Daenerys i Viseria odbyły dziś wizytę weterynaryjną i zostały zaszczepione. Sprawdzony został również stan ich dziąseł, wyglądają dobrze. Następna kontrola stomatologiczna czeka je za miesiąc.
Nasze Smoki zadomowiły się już w domu tymczasowym. Coraz rzadziej zaglądają do klatki, która na początku była ich azylem. Obecnie ulubione miejsce na drzemkę to drapak, a w szczególności, domek na tymże drapaku
Rhaega to małe, śliczne i rozkoszne smoczątko, wije się jak mały piskorz pod dotykiem ludzkiej ręki. Prawy boczek, brzuchol, lewy boczek, łepek, dupeczka. Takie fikołeczki! Nie może się zdecydować gdzie przyjemniej jest być mizianą.
Jest u mnie od tygodnia. Niestety nie wyglądał on tak rozkosznie jak opis powyżej, to był trudny tydzień dla Rhaegi. Zmiana domu bardzo ją zestresowała, malutka odmówiła jedzenia i siusiania, ponadto gdy przyjechała do mnie,( dodatkowo prosto z wizyty u weterynarza), była tak przerażona, że syczała i wiła się, niestety ze strachu przed dotykiem. O Rhaeli dostałam wcześniej informację, że jest to kicia oswojona, może trochę zdystansowana na początku, ale ogólnie jest miziakiem. A tu przede mną miałam obraz rozpaczliwie zalęknionej z przerażenia kociej, dzikiej, kolorowej, kuleczki. I jak tu opryskiwać dziąsełka i podawać syrop, co było w zaleceniach ? Dodatkowo zbliżał się Sylwester! Strasznie się o nią martwiłam. Na szczęście, sąsiedzi w tym roku, byli w mniej zabawowym nastroju, lub bardziej uświadomieni i wyrozumiali, (tym bardziej że sami w większości posiadają zwierzęta). Nie zdecydowali się w tym razem na wystrzały, za co bardzo jestem wdzięczna. Ogólnie w okolicy było dość cicho, tylko gdzieś w oddali słychać było, bardzo stłumione dźwięki i widok świateł. Zasunęłam żaluzję.
I tak z Rhaelą i pozostałym moim stadkiem, przeżyliśmy ten okres.
Po tak wyczerpującym tygodniu, jest już wszystko dobrze, Cudownie, że tak szybko dziewczynka doszła do siebie.
Niedługo zabieg na dzionsełka, po czym niezwłocznie poinformuję.
Zgłosiłam się jako Tymczasowy dom tymczasowy dla Rhaeli, jednak z racji że, kicia tak bardzo źle znosi zmiany, nie oddam jej już, dopóki nie znajdziemy dla niej STAŁEGO DOMKU NA ZAWSZE!
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]