Poznajcie Makkiego, ślicznego buraska z uroczą aparycją, a do tego bardzo malutkiego jak na kocurka. W gabinecie został na wstępne posądzony o bycie kotką, a mnie także jego drobny wygląd zmylił podczas łapanki na kastrację 2 lata temu.
Przybłąkał się pewnego dnia w miejsce dokarmiania za blokiem, w którym mieszkam. Szybka akcja, rachu ciachu, łapanka na kastrację i wypuszczenie w miejsce bytowania. Nie wykazywał żadnych oznak oswojenia, a w gabinecie przeobraził się na chwilę w lotopałankę - nie dość, że potrafił latać po ścianach to jeszcze wyślizgiwał się jak wąż
Od tamtego czasu żarł pod moją opieką po królewsku Przychodził praktycznie codziennie i po czasie już się całkiem do mnie przyzwyczaił. Na powitanie było różnie, albo syknął parę razy albo potrafił zagadać, żeby sługa szybciej żarcie podał. Po dłuższym czasie nawet mogłam go już posmyrać po dupci jak jadł, ale gdy się skapnął to jednak pacnął i pokazał co o tym myśli
No i tak sobie jego życie płynęło względnie spokojnie przez ten czas, aż tu nagle widzę, że idzie z wielką gulą na szyi wielkości połowy jego głowy Na początku panika, czy mi tu zaraz nie zejdzie i co to cholera może być. Nastawiłam łapkę czym prędzej ale skubany pamiętał z czym to się je także drugi raz już nie chciał się nabrać. Zjadł tylko kęsy z początku ścieżki i stwierdził, że sobie jednak pójdzie... Także misja w ten wieczór nieudana.
Łapanka udała się dopiero na trzeci dzień i wtedy już gula zdążyła mu pęknąć - był to paskudny ropień.
Od tego czasu jeździmy codziennie na czyszczenie rany z ropy, antybiotyki. Rana zadziwiająco szybko się zasklepia, także to dobry znak, miejmy nadzieję że szybko dojdzie do siebie.
Wiemy także już wstępnie, że ząbki będą do ogarnięcia. Ma biedulek ułamany kieł z widoczną miazgą, także musiało go to cały czas bardzo boleć
Pierwsze testy FIV/FelV wyszły ujemne, także duże ufffff. Za miesiąc zrobimy powtórne.
Wyniki krwi całkiem ok - tylko fosfor lekko podwyższony.
Skąd mu się ten ropień wziął? Trudno powiedzieć, żadne ciało obce nie zostało znalezione podczas czyszczenia rany, a sama rana wygląda trochę jak ugryzienie. Możliwe, że kuny go dopadły, tym bardziej, że słyszałam ich szczekanie pod oknem kilka dni wcześniej nim przyszedł z tym ropniem.
A z lotopałanki, węża i sykacza patrzcie jaki zrobił się miziak. I to już po dniu od zamknięcia w klatce. Kamuflował się skubany tyle czasu!
Makkiś czuje się już coraz lepiej. Rana po ropniu mu się zagoiła, także szczęśliwie nie musi już znosić wszelkich zabiegów płukania i wyciskania ropy. A trzeba mu przyznać, że był przy tym wyjątkowo grzeczny. Makki przebywa aktualnie w szpitalikowej klatce, więc jeszcze nie miał okazji poznać co to fajny domek i kochający człowiek u boku. Początkowo był bardzo nieśmiały jednak po paru dniach otworzył się na wolontariuszki i zaczął wystawiać swój brzuszek do miziania. Jest naprawdę łagodnym i wyjątkowo urokliwym kotkiem. Oby ktoś szybko się w nim zakochał. Są aktualnie widoki na dom tymczasowy dla niego także trzymajcie kciuki
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
Vania
Dołączyła: 21 Sie 2023 Posty: 35 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 17 Wrz, 2023 20:24
Dzisiaj mija trzeci dzień Makkiego u nas w DT i jak na razie widać, że wstydzioch z niego ogromny. Upatrzył sobie pudło pod łóżkiem jako kryjówkę i siedzi tam cały czas. No, może oprócz wędrówek do kuwety i michy z jedzonkiem, które są w strefie rażenia człowieka Ale dzielny chłopak się nie daje i z toalety korzysta wzorowo. Również jak pucha zapachnie to oczekuje na podanie jedzonka pod pysio, po czym wylizuje michę do czysta.
Mimo, że Makki na powitanie wydaje ostrzegawcze syczenie to po chwili obecności daje na luz. A dotknięcie kończy się niekontrolowanym mruczeniem i wypinaniem brzuszka do głasków, które akurat kocha niesamowicie. Co prawda nadal nie wychodząc spod łóżka, ale dajemy mu tę swobodę, że jak zechce do sam wyjdzie.
Jego kryjówka nie daje nam za dobrych możliwości do robienia mu zdęć, więc jak tylko chłopak się odważy na wyjścia to bawimy się w paparazzi Trzymamy kciuki, że się otworzy na Nas.
Jeśli macie możliwość podostawiac np kartony gdzieś w pomieszczeniu to warto zrobić takie prowizoryczne budki z nich, to naturalne że kot na obcym terenie szuka sobie kryjówek, warto mu je urozmaicić
Trzymam kciuki za dalszą aklimatyzację
Vania
Dołączyła: 21 Sie 2023 Posty: 35 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 28 Wrz, 2023 21:27
Makki po dwóch tygodniach w DT nadal chowa się po kątach, ale zaczyna już ze spokojem przyglądać się jak chodzę po pokoju i nie ucieka w najdalszy róg. Po głaski nadal przychodzę ja do niego, a nie na odwrót. Nadal ma obawy związane z kontaktem z człowiekiem. Z jedzeniem przy mnie nie ma problemu, natomiast korzystanie z kuwety odbywa się tylko w momencie gdy ma pewność, że nikogo nie widzi ani nie słyszy.
Natomiast, gdy już wszyscy śpią zaczyna się nocne zwiedzanie mieszkania. Słychać tylko cichutkie skradanie i rzucanie okiem czy aby na pewno śpię. Więc tutaj muszę przyznać, że póki co jest bardzo cichutkim kotem. Dopóki nie zacznie korzystać z kuwety Wtedy musi mieć pewność, że 50 razy wszystko dobrze zakopał haha
Coraz chętniej oddaje się głaskom, wywracając się przy tym na plecy i pokazując brzuszek po więcej. Widać wtedy pełny relaks. Jednak znika jak tylko wstanę i zajmę się swoimi sprawami. Także działamy dalej
Vania
Dołączyła: 21 Sie 2023 Posty: 35 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 12 Paź, 2023 12:56
Oficjalnie mogę napisać, że Makki zaczyna robić bardziej widoczne postępy. Co prawda nadal siedzi w kryjówkach, najczęściej pod łóżkiem, w którym czuł się od początku najbezpieczniej, ale... Nie boi się już wyjść do mnie na głaski. Trzeba było go zachęcić na początku trochę smaczkami, jednak po czasie zrozumiał, że samo głaskanie też jest całkiem fajne. Makki kręci piruety wokół człowieka i ociera się o wszystko co możliwe. Nie zawaha się dać nawet "buziaka", gdy się trochę przybliżę.
Na łóżku sam z siebie ze mną nie poleży, chyba, że go wezmę i zacznę głaskać. Wtedy zrozumie, że w sumie spoko. Trochę sobie tutaj posiedzę.
Za dnia nie jest chętny do zwiedzania mieszkania i witania się z lokatorami, ale w nocy dom jest cały jego. Wskakuje wszędzie gdzie wydaje się dla niego coś interesującego, patrzy z daleka jak śpię.
Zdarzyły się dwie wpadki w postaci posikania się w łóżku. Chwilę po tym jak był miziany i głaskany. Być może z emocji.
Jesteśmy już po wizycie u stomatologa. Do usunięcia kieł i być może niektóre boczne zęby, jest również kamień nazębny. Jest już umówiona data operacji na przyszły tydzień.
Nasz nieśmiałek widać potrzebuje więcej czasu, aby się otworzyć przed człowiekiem, ale to super wiadomości, że widoczne są już postępy ❤️
Boziu on ma takie śliczne te paputy, more fotek pls!
Jak się Makkiś czuje po operacji na ząbki?
Vania
Dołączyła: 21 Sie 2023 Posty: 35 Skąd: Poznań
Wysłany: Sro 25 Paź, 2023 21:59
Makki po operacji czuję się dobrze. Nie tętni życiem, ale kto byłby zadowolony z usunięcia zębów Ma trochę mniejszy apetyt, z kuwety korzysta bez problemu. Jedyne co na minus to, że trochę się cofnęliśmy w socjalizacji. Całymi dniami siedzi pod łóżkiem (w nocy coś się pokręci po mieszkaniu ale nie za długo). Przez 4 dni unikał trochę kontaktu, ale dzisiaj udało się go nawet wyciągnąć spod łóżka i pokręcił parę piruetów wokół mnie Więc myślę, że znowu zaczniemy budować sobie zaufanie jak już przyzwyczai się do bycia szczerbatkiem.
Jutro mamy kontrolę po operacji. Trzymamy kciuki, że wszystko pięknie się goi.
Vania
Dołączyła: 21 Sie 2023 Posty: 35 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 29 Paź, 2023 13:26
Po tygodniu od usunięcia ząbków Makki widać, że już odżył. Zjada już całą porcję jedzonka i nawet nie patrzy na ciebie krzywo jak przychodzisz go trochę pomiziać haha Dostaliśmy zalecenie aby szczotkować ząbki aby były zdrowe i lśniące. O dziwo Makkiemu nawet to nie przeszkadza. Co prawda na początek myjemy ząbki z pastą nałożoną na palec a nie szczoteczkę więc może dlatego się nie boi (albo to ten smak kurczaka mu odpowiada)
Wczoraj Makki miał wyjątkowo dobry dzień. Nie dosyć, że ochoczo bawił się wędką to nawet dał się trochę wyczesać ( z tyłeczkiem wyniesionym wysoko w górę).
Niestety Makki jest z kotków tych bardziej lękliwych i ulegających stresowi. Od półtora miesiąca siedzi za dnia pod łóżkiem i nie ma szans żeby sam wyszedł i przeszedł się po mieszkaniu. Nocą grasuje, wszystkie kąty są odwiedzone, ale wtedy wie, że nikogo na drodze nie spotka. Mamy jeszcze problem z posikiwaniem na łóżko, pod którym się chowa. Mimo, że kuweta jest naprzeciwko. Więc w tym przypadku szukamy rozwiązania.
A tutaj krótki filmik zabawy wędką (kręcony przed operacją, gdzie jeszcze dał się wyciągnąć chętniej spod łóżka)
Jak już Makki odda się przytulańcom to wychodzi z niego prawdziwy słodziak. Aż się nie chce czasem wierzyć, że jest taki bojaźliwy :C Zdjęcia mówią same za siebie haha
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]