Historia Bierki nie jest dramatyczna, poruszająca czy przerażająca, jak wielu innych fundacyjnych podopiecznych.
Ot, zwykła młoda (ok. 1,5 roku) kotka ze stada ze wsi. Stado dokarmiane co prawda, ale poza tym zwykła wiejska klasyka - choroby, ginące kocięta, nowe mioty. Proza życia.
Bierka miała szczęście, bo trafił się człowiek, któremu chciało się ją wysterylizować, była fundacja, która sfinansowała zabieg i znalazł się kawałek podłogi na przetrzymanie jej po zabiegu. I wtedy okazało się, że Bierka jest mrucząca, proludzka, okazująca stanowcze niezadowolenie tylko przy zamykaniu drzwiczek klatki i skazywaniu jej na izolację.
Po stosownym okresie kwarantanny weszła w stado bez najmniejszych problemów. Stoicki spokój wobec innych kotów i ignorowanie jej przez rezydentów. W końcu jest kotką ze stada, więc nie spodziewaliśmy się dramatu. Mieliśmy niepokój, czy kot wolnożyjący dostosuje się do funkcjonowania w domu, ale Bierka szybko odkryła co wygodniejsze miejsca do wylegiwania się. Co prawda nie rozumie jeszcze do czego służą piłeczki, wędki czy drapaki, ale za to od początku bezbłędnie i bezwypadkowo rozpoznała, do czego służy kuweta.
Młoda trafiła do nas jeszcze z mlekiem w sutkach, bo jak się okazało podrostki jeszcze próbowały korzystać z maminego mleka. Została przebadana wzdłuż i wszerz i wszystko jest w porządku. Jedynym stwierdzonym mankamentem jest nieładny obraz jelit - testujemy więc dietę jednobiałkową. Bo prawda Bierka gardzi jagnięciną, ale mamy nadzieje, że albo się przełamie, albo zaakceptuje alternatywnie królika lub wołowinę.
Mamy nadzieję, że jej sympatyczny, nietoperkowaty pyszczek skradnie komuś serce.
Bierka to niesamowicie pocieszne stworzenie.
Po latach mieszkania ze starszymi kotami uczymy się od nowa żyć z kocim młodziakiem.
Mamy same pozytywne doświadczenia.
Po pierwsze - wreszcie kot, który bawi się kasztanami, kulkami ze sreberka, rolkami po papierze toaletowym, bardzo interesującymi końcówkami kabelków, korkami po winie, kulkami, piłeczkami, gumowym krokodylem (!). Warunek jest taki, że rzecz musi sobie swobodnie leżeć. Zabawy z człowiek animującym np. wędkę, to ewidentnie wyższy poziom, do którego trzeba jeszcze dojrzeć.
Po drugie - Bierka ma bardzo jasny pogląd na pieszczoty: to człowiek jest dla kota, nie kot dla człowieka. Nie ma podnoszenia kotka, kładzenia na kolanach czy nagabywania na głaski. To Bierka inicjuje pieszczoty w sposób całkiem nachalny. Jest wpychanie się dupką na miejsce zajmowane przez ludzia, jest wycieranie łebkiem o łokcie i uda, jest owijanie się wokół kolan. Mocniej,bardziej mrucząco i aktywniej. Bierka traktuje absolutnie tak samo nas jak i człowieka ośmioletniego. Dobrze się dogadują.
Po trzecie - kot, z napadowymi sesjami patatajania po domu, obwąchiwania wszystkich kątów, sprawdzania poziomu kurzu pod kanapą, rozjeżdżania się na panelach i kafelkach oraz huraganowego szturmowania schodów.
Po czwarte - absolutny pokój i spokój z innymi kotami.
Cotleone Don Vito & co
Dołączyła: 11 Maj 2015 Posty: 2703 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 23 Paź, 2023 19:29
jaki z niej słodziak i pieszczoch. I te głaski i przetuptywaniem Czad!
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
Dochodzimy do wniosku, ze kompletnie nie trafiliśmy z imieniem, opierając je na kocich gabarytach.
Maż niedawno rzucił żartem, że powinniśmy Bierkę przechrzcić na Barkę.
Kocina z ledwo 3200g na początku pobytu u nas dobiła dumnych 4 kilogramów. Przyzwyczajenie z życia na "wolności" każą jeść na zapas, bo przecież nie wiadomo, kiedy trafi się następna miseczka (co z tego, że jest regularnie, gwarancji nie ma).
Kotka była ostatnio na kontroli, niestety obraz flaczków się nie poprawia. USG wykazało podejrzenie pasożytów mimo odrobaczenia i powtarzamy od nowa cykl leków.
Cieszy nas, że Bierka czuje się coraz swobodniej. Przyzwyczaiła się do energicznego ludzia, lat 8. Tutaj dowody foto:
Nawet, gdy w domu przebywają goście, po jakimś czasie wygląda zza rogu ciekawski pyszczek, zaczyna zabawę, a nawet daje się pogłaskać.
Tak naprawdę smuci nas tylko jedno: młodziutka Bierka trafiła do domu z dwoma kocimi seniorami. Widać, że bardzo chętnie by się pobawiła z kocim towarzyszem, zaprasza do biegów i szaleństw, ale kompletnie nie znajduje zrozumienia u naszych kanapowców. Ta koteczka zasługuje na dom z innym młodym futrem do towarzystwa. Trochę smutne, żę jest skazana na brak bratniej duszy.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]