Otrzymaliśmy zgłoszenie o małych kociakach, które bawią się w bardzo niebezpiecznym miejscu w okolicy bardzo ruchliwych ulic, stacji benzynowej, gdzie nietrudno o przejechanie czy potrącenie autem. Podczas wizji lokalnej, której podjęliśmy się od razu, nie udało się znaleźć nawet śladów po kotach. Pozostała więc tylko próba łapania na łapkę. Dzięki współpracy z paniami, które pracują w pobliżu, szybko dostałam informację, że kociaki pojawiły się i grasują późnym wieczorem w pobliżu stacji paliw. Jeszcze tego samego dnia w nastawioną łapkę złapała się maleńka, bura koteczka, niezwykle waleczna, warczała niczym dorosły kocur i próbowała bić łapkami. Mała trafiła do mnie, bo co zrobić z takim maleństwem? Miejsca w domach tymczasowych brak, więc wygospodarowałam dla kici jeden pokój. Póki co mała jest na kwarantannie. Już następnego dnia po złapaniu pojechałyśmy do weterynarza – mała miała początki kociego kataru, z oczu leciała ropa, nosek był lekko zatkany. Aż strach pomyśleć, co by mogło być, gdyby małej ktoś nie zgłosił, gdyby nikt na zgłoszenie nie odpowiedział, nie złapała by się, a infekcja by się rozhulała… Na szczęście infekcję udało się opanować, kończymy kropić oczka, a mała jest wspomagana suplementami na odporność.
Dodatkowo w zbadanym kale obecne były pierwotniaki Cystoisospora felis. Burasia jest już po pierwszej serii leczenia pierwotniaków, czekam z niecierpliwością na wynik, bo urobek kuwetowy jest niestety kiepskiej jakości…
Ahsoka, bo tak maleńką nazwałam – w końcu była z niej wyborna wojowniczka, z małego dzikuska stała się totalnym miziakiem w … dwie doby! Ahsoka na sam widok człowieka mruczy, głaskana wywala brzuchol do góry i chętnie korzysta z pieszczot. Co ciekawe, dopiero po tygodniu pobytu u nas nauczyła się bawić, przestała bać się piórek, zaczęła szaleć za myszkami, piłeczkami. Wcześniej w ogóle nie widziała, o co chodzi i czego od niej chcemy. Ahsoka ma wspaniały charakter, jak na młodzika, bo ma dopiero 8 tygodni, jest niezwykle wyważonym i wdzięcznym kociaczkiem. Przez nasz DT przeszło już wiele kociaków, ale tak uroczego i miłego nigdy nie spotkałam. Ahsoka jest wyjątkowa.
P.S. Po kilku dniach udało się złapać matkę Ahsoki. Młoda kotka została wykastrowana i po 1,5 tygodnia rekonwalescencji po zabiegu wypuszczona w miejsce bytowania. Kotka była na tyle dzika, że pobyt w klatce bardzo ją stresował. Po otworzeniu transportera wystrzeliła z niego błyskawicznie. Oby teraz żyło jej się lepiej, nie będzie musiała co roku sprowadzać na świat kolejnych miotów kociaków, o których przetrwanie musiałaby ciężko walczyć.
Poprzedni tydzień zakończył się pozytywnie - wynik badania kału po leczeniu kokcydiozy był ujemny! Pozbyliśmy się pierwotniaka! Jednak jakość (budyniowe placki o zabójczym zapachu) i ilość kup Ahsoki dalej pozostawiały wiele do życzenia. Po wizycie u weterynarza doszliśmy do wniosku, że jelita zareagowały w ten sposób na zmianę smaku karmy. Wróciliśmy szybko do poprzedniej, a kicię wsparliśmy na dwa dni preparatem mającym wesprzeć pracę jelit. Kupa się poprawiła, apetyt był, mała szalała aż do wczoraj. Od niedzielnego wieczoru nie zjadła już nic i nie była zainteresowana jedzeniem. Udało się nam wcisnąć z Ahsoką na wizytę między pacjentami. W morfologii nieznaczna anemia, odwodnienie, wyraźnie powiększone węzły chłonne, okrężnica wypełniona masami kałowymi, jelito cienkie pogrubione z osłabioną perystaltyką. Aśka dostała leki poprawiające perystaltykę oraz skierowanie na nocną hospitalizację i wlewy glukozowe. W klinice wykonano testy na PP, na szczęście wynik jest ujemny, ale profilaktycznie otrzymała surowicę. Nie wiadomo, co wywołało taki stan małej. Dziś odbieramy ją z nocnej hospitalizacji i zawozimy na dzienną do lekarza prowadzącego. Jestem przerażona, bo nie wiadomo, co się dzieje, i przykro, że nie mogę być z nią - to jest takie maleństwo... Oby jak najszybciej udało się pomóc Aśce.
Ahsoka po 1,5 doby hospitalizacji wróciła na noc do domu. Maleńka od razu mrucząc się we mnie wtuliła, objęła moją rękę łapką i po kilku minutach zasnęła głębokim snem. Maleństwo miała tyle stresu, obce miejsce, zabiegi, wiele nieznanych osób... Ahsoka została zaopatrzona w leki przeciw zapalne, antybiotyk, leki prokinetyczne. Niestety dalej nie chce jeść i się nie wypróżnia. Dziś kolejna hospitalizacja. Kciuki za małą są bardzo potrzebne, bo w dalszym ciągu nie wiadomo, co wywołuje taki stan u małej, a poprawy brak.
Mała codziennie przybywa na dziennych hospitalizacjach. Wykonano badania na koronawirusa, toksoplazmozę, testy fiv felv, kolejne badania kału – wszystkie wyniki są ujemne. Ahsoka ma dalej powiększone węzły chłonne krezkowe, motoryka jest zachowana, ale osłabiona, w USG widoczny jest znaczny obrzęk ściany żołądka i niewielka ilość płynu między jelitami. Leczymy więc enteritis. Lekarz wprowadził dwa antybiotyki, leki pro kinetyczne, rozkurczowe, przeciw bólowe i przeciw zapalne. Kotka dostaje też wlewy dożylne i surowicę wykonaną z krwi zdrowego kota. Największym problemem jest brak apetytu, a co za tym idzie – brak kupy. Po wczorajszej hospitalizacji Aśka była już trochę żywsza, chętnie się bawiła, tuliła (to akurat zawsze), ale jeść nie chciała… Już nie wiem, która to noc z rzędu, gdzie zamiast kojącego snu, towarzyszył nam ogromny stres niepozwalający nawet zmrużyć oczu – Ahsoka to przecież maleństwo, które powinno szaleć i zdrowo rosnąć, a już tyle musiała znieść i cały czas znosi, a my walczymy, żeby zjadła choć gram karmy (nie może tracić masy ciała) i wreszcie poczuła się lepiej. Dzisiejszy ranek dał nam trochę nadziei, po nocy miseczka była pusta, a w kuwecie znajdowała się bardzo ładna kupka! Aż boję się o tym pisać, żeby nie zapeszyć.
Kiedy widzę jak mała istota ufa mi bezgranicznie i wykończona przeżyciami i chorobą wtula się i zasypia głębokim snem, jakby moje ramiona były bezpieczną ostoją, serce pęka z bezsilności, że nie mogę jej pomóc i uleczyć tak od razu…
Pusta miseczka i ładna kupa to bardzo dobry znak i należy się tym cieszyć. Tak trzymaj Aśka.
Kciuki ciągle zaciśnięte Będzie dobrze. Cierpliwości Migotka
Ahsoka ma się lepiej, choć leczenie trwa dalej, ale na szczęście hospitalizacje są już za nami. Mała dostaje leki przeciw zapalne, przeciw wzdęciom, a także wpierające pracę przewodu pokarmowego, oraz probiotyki. Kolejna kontrola za tydzień. Aśka, zaskoczyła z jedzeniem! Kiciula ma apetyt i nadrabia tydzień niejedzenia. Siku i kupy są. Energia do zabawy ją rozpiera, chętnie śmiga za wędką, piłeczkami, w przerwach oczywiście przybiega na tulenie, bo uwielbia być blisko. Powoli wychodzimy na prostą, ku naszej wielkiej uldze. Ahsoka jest niesamowicie kochana i dobrze, gdyby mogła już odetchnąć od zdrowotnych zawirowań.
Miało być lepiej... W sobotę byłyśmy umówione na szczepienie, żeby mała była już choć trochę zabezpieczona przed wirusami. W piątek dzień przed wizytą zauważyłam ropę w jednym oku, a kotka zaczęła psikać. W dniu szczepienia oba oczka były już opuchnięte, czerwone i zalane ropą. W gabinecie Ahsoka otrzymała dwa bolesne zastrzyki z witaminami - biedna strasznie płakała, szybko utuliłam maleństwo i uspokoiła się. Odporność wspieramy betaglukanem i lizyną, a oczy kropimy różnymi preparatami nawet 15 razy dziennie. Nosek kropimy specyfikiem, żeby nie rozwinął się katar. Póki co brak spektakularnej poprawy, oczy wciąż są opuchnięte, spojówki czerwone, może ciut mniej ropy wydobywa się z oczu i mała nie kicha już tak intensywnie. W piątek mamy kontrolę, ale na pewno małej nie uda się jeszcze zaszczepić.
Ciąg chorób, jakie na Ahsokę spadają, przytłacza. Choć dbamy o nią najlepiej jak potrafimy to ciągle coś jej dolega. Obie mamy już dość wizyt, podawania leków.
Jedyne o czym marzę w kontekście Aśki to zaszczepić ją pierwszy raz.
Ahsoka trafiła do nas jako maleństwo, które mieściło się w dłoni, wyrasta nam piękna panienka powoli - waga wskazuje już 1,3 kg.
Za nami piątkowa kontrola. Oczka dopiero od czwartku zaczęły wyglądać lepiej - ustał ropny wyciek, delikatnie zelżała opuchlizna, zaczerwienienie jakby lekko odpuściło. Na zdjęciu widać jeszcze opuchnięte i zaczerwienione powieki i oczka. Ale z dnia na dzień jest widoczna poprawa. W dalszym ciągu odporność wspieramy betaglukanem i lizyną, a oczka kropimy kroplami przeciw wirusowymi. Mogliśmy zejść z ilością kropienia do 8 zakropleń dziennie, więc Ahsoka może trochę odetchnąć.
Mała jest aktywna, apetyt jej dopisuje, więc możemy się cieszyć, że z leczeniem zmierzamy w dobrym kierunku. Oby do pierwszego szczepienia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]