Levi

Nasi podopieczni szczęśliwie wyadoptowani :)

Moderatorzy: crestwood, Migotka

ODPOWIEDZ
warner
Posty: 112
Rejestracja: 15 maja 2023, 20:40
Lokalizacja: Poznań

Levi

Post autor: warner »

Na ogłoszenie o Levim natknęłam się przypadkiem. Maluch pojawił się znikąd na jednym z Jeżyckich parkingów, cały dzień chowając się pod samochodami i rozpaczliwie nawołując. Zainteresowała się nim mieszkająca tam para, która wrzuciła ogłoszenie, jednocześnie doglądając malucha i dokarmiając go. Do pewnego momentu maleństwo wychodziło do ludzi, natomiast próby wyłapania kończyły się jego ucieczką.
Po skontaktowaniu się z parą, udało mi się dotrzeć na miejsce późnym wieczorem, by zorientować się w sytuacji. Mimo nawoływania przez pewien czas odpowiadała mi cisza. Stopniowo spod samochodu zaczęły dochodzić cichutkie miauki, aż w końcu małe futerko powoli zaczęło zbliżać się do rozłożonego kociego jedzenia. Levi pozostał nieufny, podjadając tylko wtedy, gdy pozostawałam w bezpiecznej odległości. W pewnym momencie uciekł i schował się, pozostając w ukryciu już do końca.

Nie mając żadnego doświadczenia w łapaniu kota z ulicy, skontaktowałam się z bardziej doświadczonymi osobami. Będąc w stałym kontakcie z parą, która nadal doglądała małego, wróciłam na miejsce następnego dnia, uzbrojona w klatkę łapkę i cenne wskazówki. Cała akcja łapania trwała ok. 1h, podczas której radami wspierała mnie Magdalena.

Obrazek

Levi spędził noc zabezpieczony i ulokowany w łazience. Wystraszony unikał dotyku, jednak już następnego dnia okazało się, że jest oswojony.

Obrazek

Na wstępnej wizycie u weterynarza udało się ustalić, że to chłopiec w wieku ok. 3-3,5msc. Po wzdętym i twardym brzuszku można było spodziewać się pasażerów na gapę, jednak stan ogólny nie był zły. Po dokładniejszych badaniach okazało się, że na stanie mieliśmy glisty i giardię. Obecnie jesteśmy jeszcze w trakcie leczenia giardii i nieoczekiwanie tasiemca, który postanowił ujawnić się dopiero niedawno.
Jesteśmy już po trzech szczepieniach, a po zakończeniu leczenia pozostanie nam kastracja.

Levi okazał się słodziakiem, pieszczotliwie nazywanym przeze mnie dzikiem i krzykaczem, bowiem idealnie oddaje to jego obecny charakter. Każde powitanie zaczyna się od serii głośnych krzyków, przechodzi w sesję przytulasów, a kończy się na dziki zabawach, często wspieranych dziecięcym powarkiwaniem :twisted:

Obrazek

Levi na ZDJĘCIACH.
Ostatnio zmieniony 21 sty 2025, 14:23 przez warner, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
crestwood
Posty: 1763
Rejestracja: 03 wrz 2020, 19:50
Lokalizacja: Poznań

Re: Levi

Post autor: crestwood »

Co słychać u Leviego?
warner
Posty: 112
Rejestracja: 15 maja 2023, 20:40
Lokalizacja: Poznań

Re: Levi

Post autor: warner »

Życie Leviego było przez ostatnie kilka miesięcy bardzo intensywne.

Mały musiał przyzwyczaić się do kontrolnych wizyt u weterynarza. Wyjazdy nie są jego ulubioną formą spędzania czasu, o czym bez wahania daje znać, głośno protestując podczas jazdy. Choć pobieranie krwi i USG zdecydowanie mu się nie podoba, to dzielnie daje się obsłużyć, jedynie trochę się wiercąc.
Udało nam się zwalczyć Giardię, która przez długi czas dosłownie spędzała nam sen z powiek :banan: Mały był izolowany w łazience, co po czasie zaczęło mu bardzo przeszkadzać, coraz trudniejsze więc stało się dzielenie czasu na bycie z nim, a resztę obowiązków.
Po Giardii udało nam się również uporać z tasiemcem. Niestety góra leków, odrobaczeń i pasażerów na gapę, wpłynęła negatywnie na organizm małego. Rozpoczęliśmy więc walkę o przywrócenie brzuszka do zdrowia. Obecnie idzie nam coraz lepiej, na ostatniej wizycie zanotowaliśmy poprawę dwunastnicy. Jelita czcze wykazują nadal cechy najpewniej pozapalne, mamy podejrzenie łagodnych zaburzeń motoryki jelit, z kolei obraz węzłów wskazuje na umiarkowane wzbudzenie immunologiczne. Mały przyjmuje obecnie leki, które mają wpłynąć na poprawę, dostaliśmy również zalecenia przejścia tymczasowo na BACFa, czyli gotowaną wersję BARFa. Jesteśmy obecnie umówieni do zoodietetyczki, by ułożyła nam dostosowany do Leviego przepis.
W kwestiach zdrowotnych zależało mi również na szybkiej kastracji małego, ze względu na jego wiek. Badania krwi dały nam zielone światło i mały przeszedł zabieg w tym miesiącu. Wszystko przebiegło bezproblemowo. Po przywiezieniu do domu był jeszcze otumaniony, ale natychmiast zaczął domagać się, bym położyła się z nim na kanapie i do wieczora nie pozwolił mi z niej zejść, wygodnie śpiąc na swoim standardowym miejscu - mojej klatce piersiowej, choć czasem się zastanawiam czy jest jeszcze moja :)

Po zakończeniu okresu izolacji przystąpiliśmy do socjalizacji z byłą podopieczną Fundacji, a rezydentką - Hope. Ma ona bardzo łagodny charakter, więc nie spodziewałam się większych problemów. Przez te kilka miesięcy izolowania Leviego w łazience, Hope wyrobiła sobie nawyk leżenia pod drzwiami i gruchania do nowego przybysza. Bardzo szybko przeszliśmy kolejno przez etapy socjalizacji, bez negatywnych reakcji którejkolwiek ze stron.
Kicia jest od niego starsza zaledwie o rok, dlatego po połączeniu, mieszkaniem zawładnął czysty chaos :diabel2: Levi nie mógł być chyba szczęśliwszy, nie dość, że w końcu mógł wyjść na salony, to po drugiej stronie czekała go towarzyszka do szalonych zabaw. Niekończące się gonitwy, zapasy, a także wspólne spanie i wzajemne mycie się, to już codzienność.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Jedną z większych zmian była również przeprowadzka. Levi jest bardzo ciekawskim kotem, który wszędzie wejdzie, wszystko zbada i nawet jak się przestraszy, to i tak się nie cofnie. Dlatego też nie bałam się zbytnio o to, jak wpłynie na niego zmiana miejsca. Zgodnie z przewidywaniami, już po wyjściu z transportera zaczął zwiedzać, a po kilkunastu minutach biegał jak szalony. Jeśli na starym mieszkaniu był dzikiem, jak go pieszczotliwie nazywam, tak nie wiem jak mogę określić to, kim się stał na nowym, o wiele większym mieszkaniu. Zdecydowanie spodobała mu się ta zmiana, a gonitwy z Hope to chyba jego ulubiona rozrywka.

Pomijając oczywisty fakt, że mały nigdy nie powinien znaleźć się w sytuacji bezdomności, cieszę się, że stanął na mojej drodze. Zakochałam się w tym małym potworku. W tym, jak gada całe dnie, jak powarkuje podczas zabawy, jak bez końca biega po całym mieszkaniu, prowadząc ze sobą rozmowy. Jak po wybudzeniu z drzemki szuka mnie po mieszkaniu i domaga się natychmiastowego położenia się z nim, by następnie ugniatać moją szyję i dalej zasnąć na klatce. Jest pod tym względem taki sam, jak Hope, dlatego czasem ich chęć pieszczot nakłada się, a ja kończę przygnieciona dwoma kocimi, śpiącymi cielskami :lol: Bardzo cieszy mnie więź, jaka się pomiędzy nimi wytworzyła. Hope zdecydowanie dobrze zrobiło towarzystwo futrzastego przyjaciela, z którym może bawić się po swojemu.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Cotleone
Posty: 2820
Rejestracja: 11 maja 2015, 18:37
Lokalizacja: Poznań

Re: Levi

Post autor: Cotleone »

Super, że kociaki się dogadały i jest chaos i przebieg stada dzikich bestii po domu/harmonia *
Niepotrzebne skreślić ;-)
Oby jeszcze tylko zdrowie dopisywało.
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
ODPOWIEDZ