Tesia

Podopieczni Fundacji Koci Pazur

Moderatorzy: airam, crestwood, Rita, Migotka

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
miyazawa
Posty: 1132
Rejestracja: 29 cze 2017, 16:49
Lokalizacja: .......

Tesia

Post autor: miyazawa »

Kontakt w sprawie adopcji:
Ankieta adopcyjna
adopcje@kocipazur.org
502 111 279 (pon. i czw. 18-20)

---------------------------------

Pewnego wieczoru, na jednym z poznańskich osiedli, w miejscu dokarmiania kotów, pojawiła się wychudzona i potwornie głodna koteczka. Dosłownie pochłonęła całą porcję jedzenia w mgnieniu oka, a wciąż było jej mało. Dawno nie widziałam kota, który tak rzucał się na jedzenie – jej głód był wręcz przejmujący.

Już po pierwszym spotkaniu było jasne, że kotka łaknie nie tylko jedzenia, ale i kontaktu z człowiekiem. Okazała się ogromnym miziakiem, spragnionym czułości i bliskości. Przez kilka kolejnych dni regularnie ją dokarmiałam, ale nie dawało mi spokoju jej zachowanie – to rzucanie się na jedzenie, jakby od dawna nic nie jadła. Zdecydowałam się zabrać ją do weterynarza, by sprawdzić, czy przypadkiem nie jest kotką karmiącą. Okazało się jednak, że choć nie karmi maluchów, jest w ciąży. Wiedziałam już, że nie mogę jej zostawić samej sobie, więc podjęłam decyzję, że pakuję kotkę na tymczas do garażu, a priorytetem będzie jak najszybsza kastracja, by nie musiała więcej cierpieć.

Na szczęście, w tym samym czasie udało się znaleźć dla niej wspaniały dom tymczasowy. Trafiła pod opiekę naszych nowicjuszek (Dacat i Wini), które otoczyły ją troską i miłością. Kotka dostała na imię Tesia, zdrobniale od Teresa.

Dziś Tesia odpoczywa już po zabiegu kastracji w swoim nowym, bezpiecznym miejscu. Nie musi się już martwić o jedzenie ani o to, że znów będzie głodna i samotna. Może wreszcie cieszyć się bezpieczeństwem, troską i codzienną porcją głasków, na które tak bardzo zasłużyła.

Nim będzie gotowa do adopcji jeszcze minie trochę czasu, bo czeka ją pełen przegląd, seria odrobaczenia i szczepień, jeśli nie będzie przeciwskazań.

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
crestwood
Posty: 1763
Rejestracja: 03 wrz 2020, 19:50
Lokalizacja: Poznań

Re: Tesia

Post autor: crestwood »

Witamy, Tesiu :hello: Z opowieści od cioć wiem, że jesteś bardzo dzielną kocią damą i błyskawicznie odnalazłaś się w nowych warunkach :ok: Teraz czeka Cię już tylko to, co najlepsze!
Dacat
Posty: 12
Rejestracja: 12 kwie 2025, 14:47

Re: Tesia

Post autor: Dacat »

Tesia trafiła do naszego mieszkania 4 czerwca.
Gdy tylko otworzyłyśmy transporterek, od razu wyszła na zewnątrz i... jakby była tu od zawsze! Śmiało zaczęła zwiedzać wszystkie kąty.
Obrazek
Na widok jedzenia bardzo się śliniła – podobnie reagowała na głaskanie. Emocje wręcz ją rozpierały! Uwielbia pieszczoty, a nawet potrafi się o nie domagać.
Mimo to, nie dała sobie obciąć pazurków – nawet smaczki jej nie przekonały. Swoje długie pazurki kochała wbijać w różne materiały, a do tego nieustannie ugniatała ciasteczka.
Była też trochę przytłoczona ilością nowych bodźców i osób, dlatego czasem uciekała w spokojniejsze miejsca, by się wyciszyć i odpocząć w samotności.

Od razu zauważyłyśmy, że jest niezłym łasuchem – wyznaczone porcje karmy znikały w mgnieniu oka! Co ciekawe, na początku sama nie dopominała się o jedzenie. Cieszyła się, kiedy je dostawała, ale nie nalegała. Mata spowalniająca jedzenie była niezbędna...
Obrazek
Od pierwszego dnia wiedziała też, że kuweta to jej miejsce – żadnych wpadek!
Zabawki na razie nie wzbudziły jej większego zainteresowania – tylko czasami zerknie na wędkę i to wszystko.

Już następnego dnia czekała ją wizyta u weterynarza – z racji ciąży została poddana zabiegowi kastracji aborcyjnej. Na szczęście wszystko przebiegło pomyślnie. Tesia wróciła do domu nieco chwiejnym krokiem – jak to po narkozie – ale bezpieczna i spokojna.
Przy okazji przemiły pan doktor obciął jej pazurki, co sprawiło, że znacznie mniej teraz drapie.

Z polecenia jednej z ciotek Fundacyjnych, Tesia dostała karton – swoją własną kryjówkę, którą natychmiast pokochała. To jej bezpieczna przystań, miejsce do odpoczynku i regeneracji.
Obrazek
Po zabiegu dużo spała, była trochę mniej aktywna i mniej chętna do głaskania niż wcześniej – ale to zupełnie naturalne.
Obrazek
Już tego samego wieczoru apetyt wrócił – a nawet wskakiwała sama na łóżko. Silna i dzielna dziewczyna!
Trzeba też wiedzieć jedno – Tesia to absolutna czyścioszka. Uwielbia dbać o swoje futerko i pielęgnuje każdy włosek z wielką starannością. Po zabiegu wylizała się dookoła rany, ale nawet raz nie próbowała jej rozdrapać.

Kiedy otrzymała wyprawkę od Fundacji, była wręcz onieśmielona ilością prezentów. Wszystkiemu przyglądała się z zainteresowaniem, ale to duże legowisko skradło jej serce – to jej ulubiona rzecz! Lubi też być wyczesywana rękawicą i wcinać jedzonko oraz smaczki, które dostała.

Po tych kilku dniach z Tesią możemy śmiało powiedzieć: to cudowna, kochana koteczka, w której nie sposób się nie zakochać.
Częściej prosi o mizianie niż o jedzenie. Uwielbia spać z nami, kładzie się blisko człowieka, a kiedy już zaśnie – w takich przeuroczych pozach, że nie da się oderwać wzroku. Telefon szybko zapełnia się jej zdjęciami!
Obrazek
Czasem jej spojrzenie wygląda na nieco niezadowolone – ale nie dajcie się zwieść! To tylko jej „poker face”. W środku skrywa ogromne serduszko, które pragnie miłości… miziania… i oczywiście smaczków.
Awatar użytkownika
Erena
Posty: 132
Rejestracja: 23 lut 2024, 10:08
Lokalizacja: Poznań

Re: Tesia

Post autor: Erena »

Ale super trafiła :) Teraz może być już tylko lepiej.
A resting b.tch face ma boski :D
„Ludzie, którzy nienawidzą kotów, w swoim następnym życiu wrócą jako myszy.” Faith Resnick
Dacat
Posty: 12
Rejestracja: 12 kwie 2025, 14:47

Re: Tesia

Post autor: Dacat »

Dziękujemy Wam z całego serca za wszystkie miłe słowa!

Dziś chcemy podzielić się kolejnymi wieściami o Tesi.
Obrazek

Od czasu kastracji kotka wyraźnie się ożywiła – coraz chętniej się bawi, zaczyna też interesować się otoczeniem. Na ten moment największym zainteresowaniem cieszy się wędka z piórkiem, ale mamy przeczucie, że to dopiero początek jej zabawowych odkryć.


Jeśli chodzi o zdrowie, Tesia przeszła badanie kału, które wykazało konieczność odrobaczenia. Kuracja już się rozpoczęła i nasza dzielna podopieczna codziennie przyjmuje leki – choć zjada je z nieco mniejszym entuzjazmem niż swoje ulubione posiłki.
Minęły już dwa tygodnie od zabiegu kastracji – trudno uwierzyć, jak szybko zleciał ten czas. Przed nami pierwsza wizyta kontrolna, którą mamy zaplanowaną na 26 czerwca. Po niej na pewno damy Wam znać, jak wszystko przebiegło.

A teraz kilka ciekawostek z życia codziennego naszej Tesi – bo ta kotka naprawdę potrafi nas zaskakiwać:
  • Kocia komunikacja level ekspert – po każdym posiłku Tesia dumnie przychodzi się pochwalić, że miska pusta, wszystko zjedzone! A jeśli coś wydarzyło się w kuwecie… cóż, o tym też trzeba natychmiast poinformować świat.
    Obrazek
  • Spanko z człowiekiem obowiązkowe – Tesia jasno dała nam do zrozumienia, że sen się nie liczy, jeśli nie dotyka się człowieka. Najlepiej łapką. Albo uszkiem. Albo czymkolwiek. Byle była bliskość. I ciepło. I poczucie sensu istnienia.
  • Ludzkie jedzenie – kocie marzenie – mimo że miska pełna, Tesia wie, że to, co jest na naszym talerzu, musi być lepsze. Dlatego prowadzi strategię miauczenia (spokojnie, już się uodporniłyśmy na te kocie wdzięki).
  • Pobudka o 4:00? Jak najbardziej! – według Tesi to idealna pora na pobudzenie domowników do życia. A po wykonaniu tego szlachetnego zadania… można iść spać dalej. Z czystym kocim sumieniem.
  • Żwirek? Dekoracja wnętrz! – Tesia jest wyznawczynią stylu "naturalnego rozsypania". Dlaczego żwirek ma być tylko w kuwecie? Przecież pięknie wygląda też na podłodze, w legowisku, a nawet w kapciu.
  • Kot o wielkim sercu – dosłownie! Z przodu ma przepiękne, dwukolorowe serduszko. Jakby chciała od razu powiedzieć: „Zobacz, jestem stworzona do kochania!”. I chyba nikt nie ma wątpliwości, że mówi prawdę.
    Obrazek
Podsumowując
Tesia coraz śmielej pokazuje swoją prawdziwą, kocią naturę. I nie mamy wątpliwości: to 100% kot w kocie, z całą swoją PURRFEKCJĄ<3
Awatar użytkownika
crestwood
Posty: 1763
Rejestracja: 03 wrz 2020, 19:50
Lokalizacja: Poznań

Re: Tesia

Post autor: crestwood »

Jakież ona ma szczęście! Tyle zmian na plus w kocim życiu w mniej niż miesiąc. Trzymam kciuki za odrobaka i dalsze poznawanie bezpiecznego, kochającego świata przez Tesię ☺️
Awatar użytkownika
miyazawa
Posty: 1132
Rejestracja: 29 cze 2017, 16:49
Lokalizacja: .......

Re: Tesia

Post autor: miyazawa »

Boziu jaka ona jest przesłodka 😻
No i niezaprzeczalnie ma u Was królewskie życie ❤️
Btw. piszecie świetne posty 🥰
Dacat
Posty: 12
Rejestracja: 12 kwie 2025, 14:47

Re: Tesia

Post autor: Dacat »

Dziękujemy ❤️ Staramy się przez posty pokazać, jak fantastyczna jest ta kotka! One wręcz piszą się same...
A Tesia faktycznie przechodzi przez wiele zmian w krótkim czasie, ale adaptuje się do nowych warunków jeszcze szybciej :) Widać, że street life nie jest dla niej...
Dacat
Posty: 12
Rejestracja: 12 kwie 2025, 14:47

Re: Tesia

Post autor: Dacat »

Tak jak obiecałam – czas na relację z pierwszej wizyty kontrolnej Tesi u weterynarza. Uprzedzam – działo się - były emocje i sporo futra!

Zacznijmy od początku. Tesia musiała być na czczo przez 12 godzin. Tak, dwanaście godzin! Sama Tesia właśnie podpowiada mi, że to nieludzkie i że dzwoni do TOZ-u. Jeśli zniknę, wiecie, kto za tym stoi…
Od samego rana zostałam uznana za niekompetentnego opiekuna – najpierw o 6:30, później o 10:00 kotek nie dostał nic do jedzenia, mimo że bardzo wyraźnie dawał mi znać, że TO JUŻ CZAS. Kocia pogarda wisiała w powietrzu, a ogonek chodził z niezadowolenia.

Gdy nadszedł czas wizyty, zapakowałyśmy się do auta… i tu zaczęły się schody. Jak wspominałam wcześniej – Tesia nienawidzi jazdy samochodem. Krzyk, dyszenie, dramatyczne spojrzenia – ale dotarłyśmy bezpiecznie pod gabinet.
Mimo tej krótkiej trasy, Tesia zdążyła już zdobyć dwóch fanów – sąsiadów z bloku i małą dziewczynkę w poczekalni. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że jest piękną kotką – a jakże! Oczywiście, że się z nimi zgodziłam!

W gabinecie przywitała nas bardzo miła pani doktor. Poprosiła mnie, żebym opowiedziała, co już wiemy o Tesi. Chyba nie szło mi najlepiej, bo z transporterka co chwilę dobiegały kocie dopowiedzenia – Tesia najwyraźniej uznała, że nie mówię wszystkiego.
Obrazek

Zaczęło się od ważenia, potem sprawdzenie zębów, uszu i osłuchanie – trzy razy na TAK! Wszystko w porządku. Na zębach drobny osad, ale pani doktor uspokoiła – nic, czym trzeba się przejmować.
Przyszedł czas na USG – a to oznaczało leżenie na plecach. Tu objawiła się prawdziwa waleczna dusza Tesi. Trzymana przeze mnie i asystentkę, dzielnie (choć bardzo głośno) znosiła badanie. Pani doktor powiedziała, że wszystko wygląda dobrze. Jedynie zmartwiło ją lekkie podrażnienie jelit i obecne zagęszczenia stanowiące ok. 25% objętości pęcherzyka żółciowego. Dostałyśmy zalecenie podania leków – powinno pomóc.
USG trwało trochę dłużej, bo stres zrobił swoje – futro dosłownie fruwało w powietrzu. W pewnym momencie Tesia postanowiła wyrazić swoje niezadowolenie bardziej dosadnie i mnie ugryzła. Cóż, ostrzegła – nie mam jej za złe. Niestety nie udało się pobrać próbki moczu, bo Tesia zbytnio się wierciła, może nam się uda następnym razem - bezpieczeństwo i komfort kotka przede wszystkim, szczególnie na tak długiej i wymagającej wizycie!

Po USG – czas na pobranie krwi. Możecie się domyślić – nie jest to ulubiona czynność Tesi. Ale poszło szybko i – jak to z nią bywa – z charakterem. Dostała chwilę odpoczynku w transporterku, bo zostało nam jeszcze czipowanie. W międzyczasie pani doktor przygotowała opis wyników USG, wytłumaczyła, jak podawać leki, i czekałyśmy na wyniki testów na FIV i FeLV.
A Tesia… nadal komentowała całą sytuację. Niekoniecznie pochlebnie. Ale jako czyścioszek – natychmiast zaczęła myć brzuszek po USG, bo wysmarowali go jakąś okropną mazią - oburzające.

Przyszły wyniki – testy FIV i FeLV negatywne! Co za ulga! Tesia z transporterka pomruczała coś w stylu: „No mówiłam, że jestem zdrowa, po co mi weterynarz…
Potem – czipowanie. Tu już wiedziała, co się święci i próbowała wrócić do swojej kryjówki. Udało nam się ją jednak przekonać – i ku zaskoczeniu pani doktor, Tesia zniosła to wyjątkowo dzielnie! Zadowolona wróciła do transporterka, podziękowałyśmy za wizytę i ruszyłyśmy do domu. Kolejne odwiedziny gabinetu za 3–4 tygodnie. A gdy zakończymy odrobaczanie, możemy myśleć o szczepieniu.

Ale, jak już wspominałam – samochód to wróg nr 1. W drodze powrotnej był dramat – miauczenie, drapanie, próby ucieczki, a na koniec… ślinienie się tak, że głowa mała. Pogoda też nie pomagała – było gorąco, zwłaszcza w aucie. Przerażona, napisałam do fundacyjnych ciotek – jak zawsze niezawodne, szybko mnie uspokoiły. Na szczęście byłyśmy już blisko domu, więc mogłam Tesię szybko wyjąć i zaopiekować się tak, jak mi poradziły.
Gdy tylko przekroczyłyśmy próg mieszkania – jak ręką odjął - istna magia. Oddech w normie, głodna jak wilk, sporo piła, potem porządna kocia kąpiel i relaks na chłodnych płytkach. Dostała sporo smaczków – i zasłużony odpoczynek po ciężkim, pełnym przygód dniu.

A wyniki krwi? Wyszły naprawdę dobrze. Jedynie eozynofile były podwyższone – to pewnie przez pasożyty, ale już wdrożyłyśmy leczenie. Cholesterol i mocznik też lekko wyższe, prawdopodobnie przez wcześniejszą dietę. Nerki pracują prawidłowo, kreatynina w normie. Także czujemy ulgę, że nasza cudowna podopieczna ma tak dobre wyniki!
Obrazek

I choć Tesia wciąż uważa, że weterynarz to największe zło (zaraz po podróżach autem), to chyba po cichu wie, że wszystko było dla jej dobra. A ja? Przetrwałam pierwszą wizytę i wiem, że będzie tylko łatwiej... Prawda? Prawda??
Awatar użytkownika
crestwood
Posty: 1763
Rejestracja: 03 wrz 2020, 19:50
Lokalizacja: Poznań

Re: Tesia

Post autor: crestwood »

::
Tesiu, ile Ty charakterku mieścisz w małym ciałku! :shock:
Najważniejsze, że ciałko w miarę zdrowe - po liftingu, który już trwa, będziesz kocią hrabiną pełnym pyszczkiem 🥰
Dacat
Posty: 12
Rejestracja: 12 kwie 2025, 14:47

Re: Tesia

Post autor: Dacat »

Kuracja zalecona przez weterynarza trwa i – całe szczęście – przebiega bezproblemowo. Tesia dzielnie przyjmuje leki z samego rana, bez żadnych protestów. Odrobaczanie mamy już za sobą, teraz czekamy jeszcze na badanie kału, by upewnić się, że wszystko jest w porządku.
Ale największym wyzwaniem ostatnich dni było… pierwsze samotne zostanie Tesi w mieszkaniu przez aż 3 dni!
 Od piątkowego poranka do niedzielnego wieczoru nasza kicia nie widziała nas na oczy. Oczywiście nie zostawiłyśmy jej zupełnie samej – wiadomo, ktoś musiał przytulić, nakarmić i przypilnować leków.

W piątek odwiedził ją nasz niezawodny kolega Maciek. Kuweta wysprzątana, pełna miska i porcja mizianka – było wszystko, co trzeba.
W sobotni poranek pojawiła się ciocia fundacyjna – Rita. Zaaplikowała leki, podsypała żwirek, wymiziała ile się dało i… przyniosła smaczki! Tesia od razu nadała jej tytuł Najlepszej Cioci, choć wiemy, że ten tytuł może być dość tymczasowy – wystarczy, że ktoś inny pojawi się z jeszcze lepszym przysmakiem.
W sobotnie popołudnie do Tesi wpadła kolejna ekipa – aż trzy osoby! Zostały z nią do niedzieli. Początkowo nasza dama nie była zachwycona – ceni sobie spokój, a „te maluchy” były nieco głośne… Dostała nawet przezwisko TESCO (czy ktoś z Was słyszał, by do tak pięknego kota mówić TESCO?!).
Jednak z czasem okazało się, że są całkiem w porządku – miski pełne, kuwetka czysta, smaczki pojawiały się regularnie, a do tego można było spać z człowiekiem – raz w jednym łóżku, raz w drugim. Tak sobie myślę, że może to nie była potrzeba bliskości, tylko potrzeba pilnowania nowych znajomych? Kto wie...

W niedzielę wieczorem wróciłyśmy z Wini do domu. Na miejscu – zaspana Tesia. Wystarczyło kilkanaście sekund, by się rozbudziła i zaczęła opowiadać! Co się działo, kto był, co przyniósł i… jak bardzo tęskniła. Z radością tuliła się i domagała kontaktu. Usiadłyśmy razem na kuchennej podłodze, słuchając jej kocich opowieści. Oczywiście, nie obyło się bez smaczka w nagrodę za dzielne pilnowanie mieszkania!

A my? My też w weekend nie siedziałyśmy z założonymi łapkami! Zamówiłyśmy dla Tesi całą serię różnych smaczków. Gdy tylko paczka dotarła, nasza kicia aż się podekscytowała! W końcu – spośród miliona przesyłek, które trafiają do tego mieszkania – jedna była wreszcie dla niej.
Z miejsca próbowała nas przekonać, że najlepiej byłoby otworzyć wszystko naraz i zorganizować Wielką Smaczkową Ucztę. My jednak, w duchu odpowiedzialnego człowieczeństwa, wprowadziłyśmy system kontroli: jeden smaczek dziennie.
Nie jest łatwo trzymać się zasad, kiedy z drugiej strony patrzy na Ciebie puchaty słodziak, który mówi oczami: "Ale przecież tamten z kurczaczkiem to też trzeba sprawdzić…"

A i podobno ciocia Rita może wpadać częściej – pod warunkiem, że będzie miała przy sobie coś pysznego. 😸

Pragniemy też poinformować, że Tesia ma już umówioną wizytę kontrolną. Kolejne wieści o jej zdrowiu pojawią się po 26 lipca. Trzymajcie kciuki i zaglądajcie tu po nowinki!
Awatar użytkownika
crestwood
Posty: 1763
Rejestracja: 03 wrz 2020, 19:50
Lokalizacja: Poznań

Re: Tesia

Post autor: crestwood »

Dzielna dziewczynka 🥰 🥰 🥰
Dacat
Posty: 12
Rejestracja: 12 kwie 2025, 14:47

Re: Tesia

Post autor: Dacat »

Czas na podsumowanie ostatnich tygodni w formie foto-wideo!

Tesia pokazała nam, że ma wiele twarzy :)
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


Dzielnie testuje smaczki. Uwierzcie, że to nie jest łatwa praca - należy się po niej odpoczynek!
Obrazek


Jej ulubiona zabawka to zdecydowanie wędka z rybką. Gdybyście tylko widzieli, jak to rybka nam dokucza! Ale mamy Tesię, naszą superbohaterkę, która zawsze ją powstrzyma przed psoceniem.
Obrazek


Jednak inne cuda z piórkami też bardzo jej się podobają





Tesia pokochała fotel przy biurku - od teraz to jej miejsce, które pełni rolę legowiska i drapaka - jak możecie się domyślić, to drugie mnie mniej cieszy...ale pracujemy nad tym, by drapała miejsca do tego przeznaczone.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tesia zapewnia nam masę wrażeń i jest promyczkiem szczęścia nie do opisania :)
Wini
Posty: 6
Rejestracja: 12 kwie 2025, 14:48

Re: Tesia

Post autor: Wini »

Po zakupie nowych smaczków Tesia zaczęła je testować jak prawdziwy koci ekspert. Jest łakomczuchem jakich mało – zawsze wie, że coś jesz, i nie rozumie, czemu się nie podzielisz. „Przecież na pewno masz coś dobrego!” – to jej życiowe motto.
Obrazek

Pewnego dnia, w czasie codziennego zwiedzania mieszkania i załatwiania kocich spraw (a my z Dacat w pracy), Tesia odkryła… schowaną czekoladę.
Ja: „O nie.”
Tesia: „O tak.”

Jak tylko się o tym dowiedziałam – akcja błyskawiczna: pakujemy się i jedziemy do weterynarza. Objawów zatrucia brak, ale takich rzeczy się nie lekceważy. RTG pokazało w brzuszku fragmenty folijek od czekolady. Czekolady samej w RTG nie widać, ale… no cóż, folijki się tam same nie znalazły.

Zalecenie: podać węgiel i zrobić badanie krwi za dwa dni. W kuwecie potwierdziło się, że jednak coś zjadła – na szczęście niewiele, bo po jednym problematycznym dniu wszystko wróciło do normy.

Przy okazji wyszła inna rzecz – Tesia wcale nie nienawidzi jazdy autem, jak myślałyśmy. Ona po prostu nie lubi zakrytego widoku. Zamiast paniki była tylko głośna dyskusja ze mną: „Czy aby na pewno musimy jechać do tego weterynarza?”


Cała akcja zbiegła się z planowaną wizytą kontrolną i badaniem kału, więc mogłyśmy od razu skonsultować wszystkie wyniki. Na szczęście i krew, i kał – bez żadnych zmian. Czyli zjadła za mało, żeby jej zaszkodziło. Morał? Chować wszystko, co pachnie choć trochę apetycznie.

Fun fact: koty nie czują słodkiego smaku. Biedactwo zjadło czekoladę i nawet nie poczuło jej smaku. Przed wizytą ustaliłyśmy z fundacyjnymi ciotkami, że dostanie gabapentynę. I tu niespodzianka – coś wreszcie jej nie smakuje! Trzeba było przekupić ją smaczkami, żeby połknęła lek.
Obrazek

Dzięki temu wizyta przebiegła bez problemów. Uszka czyste, brak podrażnień, serduszko bez szmerów, oddech prawidłowy. Udało się zmierzyć temperaturę i pobrać mocz. Przy takich wynikach można było podać pierwszą dawkę szczepionki.

Poruszyłam też temat odbijania się Tesi po jedzeniu – dla kota to nienaturalne. Dostałyśmy krople do podawania do następnej wizyty, a jeśli nie pomogą, będziemy działać dalej.

Na koniec – degustacja smaczków. Podałam jej cztery naraz i kolejność wyboru była jasna:
1️⃣ Łosoś
2️⃣ Kurczak
3️⃣ Tuńczyk
4️⃣ Wołowina
Wygląda na fankę ryb i drobiu, ale w praktyce…
Tesia: „Zjem wszystko, co się rusza. Albo co pachnie. Albo co uda mi się ukraść.” (RIP moja papryka z kanapki)

A jeśli chodzi o zabawki… tu też mamy jasny werdykt.
Tesia: „Piórka i dzwoneczki. Reszta może nie istnieć.”
Obrazek

Następna wizyta — 23 sierpnia, USG i druga dawka szczepienia. A teraz? Tesia siedzi obok i patrzy, czy dobrze opisałam jej przygodę.
Obrazek
ODPOWIEDZ