2 szare kotki
Moderatorzy: crestwood, Migotka
2 szare kotki
Nie za bardzo wiem czy tutaj ten wątek założyć?
Mam u siebie dwie koteczki od Aniu fufu, die, piękne , szare młade kotki, które czekają na przyszły tydzień na sterylizację.
Są chyba w lepszym stanie niż na początku Kiniek myślała, bardzo bojażliwe ale potulne, dadzą sobie wszystko zrobić. Dzisiaj podałam im antybiotyk rozpuszczony do pyszczka, tak jak kazała Żaneta do czwartku. Nastepna wizyta kontrolna w poniedziałek.
Siostrzyczki jeszcze nie mają fotek ale postaram sie zrobić, są u moich rodziców, będę je odwiedzac codziennie. Bardzo strachliwe ale myśle, ze będzie coraz lepiej, u rodziców mają pomieszczenie, spokój, nikt im tam nie hałasuje. Upodobały sobie kocią budkę z materiału, w której siedzą najchetniej przytulone.
Naszczęście apetyt im dopisuje , także jeśli miały katar, to musiały je Panie-karmicielki podleczyć bo nie słyszałam aby kichneły. jedna biedulka ze stresu załatwiła się w transporter, ale u rodziców załatwiają sie do kuwety.
Mam u siebie dwie koteczki od Aniu fufu, die, piękne , szare młade kotki, które czekają na przyszły tydzień na sterylizację.
Są chyba w lepszym stanie niż na początku Kiniek myślała, bardzo bojażliwe ale potulne, dadzą sobie wszystko zrobić. Dzisiaj podałam im antybiotyk rozpuszczony do pyszczka, tak jak kazała Żaneta do czwartku. Nastepna wizyta kontrolna w poniedziałek.
Siostrzyczki jeszcze nie mają fotek ale postaram sie zrobić, są u moich rodziców, będę je odwiedzac codziennie. Bardzo strachliwe ale myśle, ze będzie coraz lepiej, u rodziców mają pomieszczenie, spokój, nikt im tam nie hałasuje. Upodobały sobie kocią budkę z materiału, w której siedzą najchetniej przytulone.
Naszczęście apetyt im dopisuje , także jeśli miały katar, to musiały je Panie-karmicielki podleczyć bo nie słyszałam aby kichneły. jedna biedulka ze stresu załatwiła się w transporter, ale u rodziców załatwiają sie do kuwety.
- fuerstathos
- Posty: 8458
- Rejestracja: 15 cze 2006, 9:49
- Lokalizacja: Poznań
Aniu, jesteś
Dobrze, że koteczki są już u Was.
Antybiotyki dostawały już od jakiegoś czasu i pewnie im pomogły. Ważne było, aby nie przerwać leczenia i je niedługo wysterylizować. Dobrze, że są teraz w cieplutkim miejscu, bo pogoda się bardzo pogorszyła i mogłaby im infekcja powrócić.
Rozróżniacie je jakoś?

Dobrze, że koteczki są już u Was.
Antybiotyki dostawały już od jakiegoś czasu i pewnie im pomogły. Ważne było, aby nie przerwać leczenia i je niedługo wysterylizować. Dobrze, że są teraz w cieplutkim miejscu, bo pogoda się bardzo pogorszyła i mogłaby im infekcja powrócić.
Rozróżniacie je jakoś?
Dziaisj niestety nie Pusi tylko drugiej podałam minimalna ilośc leku, walczyła ostro, więc jutro będę musiała we dójkę, bo dzisiaj byłam sama i nie dałam rady.
Koteczki zwiewały mi po całym gabinecie, ale jak juz się je złapie to sa kochane, co prawda do mruczenia to pewnie daleko, ale sa przyjacielskie polutle, i trzęsą się jak galarety.
Na szczęście jedzą, najlepiej wiskasa więc pewnie dostawały od karmicielek, załatwiają sie bez problemu.
Koteczki zwiewały mi po całym gabinecie, ale jak juz się je złapie to sa kochane, co prawda do mruczenia to pewnie daleko, ale sa przyjacielskie polutle, i trzęsą się jak galarety.
Na szczęście jedzą, najlepiej wiskasa więc pewnie dostawały od karmicielek, załatwiają sie bez problemu.
- fuerstathos
- Posty: 8458
- Rejestracja: 15 cze 2006, 9:49
- Lokalizacja: Poznań
Dziewczyny moim zdaniem zupełnie nie nadają się do domu, proces oswajania byłby chyba bardzo powolny, na razie cały czas bardzo się boja i chowają po kątach.
Sa w niezłym stanie, także jeśli Panie karmicielki je dokarmiają regularnie, zresztą widac , ze sa dokarmiane to nie jest tak zle.
Moim zdaniem zupełnie to dzikie kotki, i przy pierwszej okazji dałyby nogę, poza tym widac, ze człowiek i dom to zupełnie obce dla nich srodowisko./
Na razie nie widzę ich w jakimkolwiek domku, jak zauważę zmiany dam znak.
Na razie wklejam zdjecia, które udało mi się zrobić


Sa w niezłym stanie, także jeśli Panie karmicielki je dokarmiają regularnie, zresztą widac , ze sa dokarmiane to nie jest tak zle.
Moim zdaniem zupełnie to dzikie kotki, i przy pierwszej okazji dałyby nogę, poza tym widac, ze człowiek i dom to zupełnie obce dla nich srodowisko./
Na razie nie widzę ich w jakimkolwiek domku, jak zauważę zmiany dam znak.
Na razie wklejam zdjecia, które udało mi się zrobić


- fuerstathos
- Posty: 8458
- Rejestracja: 15 cze 2006, 9:49
- Lokalizacja: Poznań