janetka483
Dołączyła: 04 Mar 2018 Posty: 36 Skąd: Gryfino
Wysłany: Sro 06 Mar, 2019 17:33
Wraz z początkiem marca minął rok od kiedy Tajgi u nas zamieszkał. Szok jak to wszystko zleciało. Chciałam wrzucić małą relację foto jednak zepsuła mi się karta pamięci i teraz walczę o ich odzyskanie
Tajgi okazał się kotem IDEALNYM, nie koloryzuje! ♥
Je o wyznaczonych porach i nie jęczy pomiędzy posiłkami. Nie ładuje się na meble, które do ładowania się na nie nie służą. Chociaż ostatnio zdarzył się mały wyjątek i upatrzył sobie stół w kuchni. Przesiadywał na nim może z miesiąc, ale na szczęście już o tym zapomniał. Zobaczymy kiedy sobie przypomni.
W nocy w ogóle nie budzi. Śpi grzecznie bez wiercenia na poduszce przy głowie. Latem czasami lądował w nogach, ale w tych upałach ma wybaczone. Budzę się o szóstej-budzi się o szóstej. Śpię do ósmej. Tajgi śpi do ósmej. Bajka! Przez krótki okres czasu miał jednak fazę na policzkowanie mnie na dzień dobry co również mu przeszło.
Jak na głodomora za jakiego go miałam mogę powiedzieć, że jest wybredny. Trzeba mu kupować puszeczki w pakietach nie większych niż 6x200gramów albo najlepiej kilka różnych i codziennie raczyć go inną bo już dwa razy miałam akcję, że kupiłam mu korzystny pakiet po 12 czy tam 24 nagle było meh. Nie zjem bo nie zjem. Chce inne. Po jakimś czasie wracaliśmy do puszek, które były takie meh i znów były yummy. Królewicz!
Tajgi w ogóle nie jest zainteresowany dworem. Jak było chłodniej skrzeczał na sikorki przylatujące na werandę jednak raczej stroni od okien, drzwi i tak dalej. Raz chciałam go zabrać na szelkach na balkon nie balkon jednak nie był zachwycony. Jak się okazało wygrzewać na słońcu woli się przez szybę. Mi to jak najbardziej na rękę i już nie podejmowaliśmy więcej prób opalania na balkonie. Może to i dobrze bo jeszcze kiedyś by się gdzieś na to łono natury zapędził.
Nie mogliśmy nauczyć się przeciągać na drapaku. T upodobał sobie dywan, który wcześniej był męczony też przez jego poprzednika. My jesteśmy jak najbardziej z tym okej! Co najważniejsze trzyma się z pazurami z daleka od wszystkich innych mebli... Przez ten rok nie zniszczył absolutnie nic. A muszę przyznać, że bałam się, że trafi mi się jakiś rozrabiaka.
Jak niektórzy z Was pamiętają Tajgi w mruczeniu jakimś mistrzem nie jest. Miauczeć też zaczął jakoś późno, ale do pyskowania jest pierwszy. Kiedy np moja mama przyjdzie za wcześnie do pokoju bo prosiłam ją żeby np zgoniła mnie na uczelnie wtedy ten ostro ją opieprza. Nie syczy, ale skrzeczy podobnie jak na ptaki co jest przekomiczne. No, ale żaden śpioch nie lubi być zganiany z łóżka.
Zdrowotnie też wszystko było okej. Jakoś w przyszłym tygodniu może uda nam się pojechać do weterynarza na urodzinowy przegląd bo trochę nas już u niego nie było!
Na koniec wrzucam moje ostatnio ulubione zdjęcie.
Prawdziwa miłość.
(Przepraszam za twarz, ale szliśmy już lulu!)
ŻYCZCIE NAM PROSIMY DUŻO ZDRÓWKA I KOLEJNYCH WSPÓLNIE SPĘDZONYCH LAT. OBY BYŁO ICH JAK NAJWIĘCEJ <3
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]