Trochę nas tu nie było, bo i aparatu nie było, muszę się niestety posiłkować zdjęciami z telefonu na ten moment
Dziewczynki ostatnio trochę przybrały na wadze, ale myślę, po miesięcznej obserwacji, że chyba już dużo nie urosną, na szczęście idą wzwyż a nie wszerz

obie mają obecnie równo 4400g i wzrostowo przerosły już mojego kocurka. Mimo upływu czasu dziewczynki są ze sobą ciągle mocno zżyte, choć nawiązały też indywidualne przyjaźnie, Róża z moją najstarszą kotką Hebe a Prymulka z Tymonem. Czasami łapie Hebe na tym, że myje Różyczkę, a tego zaszczytu nigdy żaden kot w moim domu nie doświadczył od kiedy w 2009 roku odeszła za TM przyjaciółka Hebe, Kicia. Zastanawiam się z czego to wynika, bo Prymulka nawet się nie może koło niej położyć, bo Hebe od razu odchodzi. Dziewczyny natomiast wyspecjalizowały się w zbijaniu wszelkiej maści wazonów i doniczek, najwyraźniej nie dane mi jest mieć kwiatów w domu, bo wazonowi nie wolno stać, musi leżeć, bo inaczej nie pasuje im do wystroju wnętrza

takie już chyba kocie feng shui.
Tutaj Róża prezentuje się na nowej półce, którą koty dostały pod choinkę
tutaj klonują moją Hebe na dywaniku łazienkowym, zawsze jak się tam położy to magicznie zjawiają się i dziewczynki
a tutaj seria obrazków na których dziewczyny dręczą Tymona. Uwielbiają to robić, Tymon jest ulubionym obiektem ich wspólnych zabaw, nie dają chłopakowi się wyspać
