wczoraj Ewa zadzwoniła, czy nie wzięłabym jakiegoś kotka na tydzień bo jest pilna sprawa powiedziałam, że ok
przyjechało do mnie takie maleństwo, że nie wiem jak się za nią zabrać, także wszelkie rady mile widziane, zwłaszcza, że powiedziałam osobie, która ją przywiozła, że mała u mnie zostanie (co zostało przyjęte z wielką ulgą i radością)
dałam jej na imię Lola (chyba jeszcze nie było) i wsadziłam na razie do transportera bo z klatki wystawowej normalnie wyłaziła między kratami
weterynarz ocenił ją na 3 albo 4 tygodnie, mała dostaje mleczko rozpuszczalne royal kitten z butelki nie wiem czy powinna mieć wodę w tym transporterze bo przez te 5 minut, które była w klatce to po prostu do miski z wodą wlazła, tak jakby nie wiedziała do czego to służy
nie wiem też co ze sprawami kuwetkowymi, ona jest taka maciupeńka ze ledwo się na nóżkach trzyma, i raczej by się do kuwety nie wgramoliła, na razie siura mi na ręczniki i ligninę w transporterze (


ma okropne oczy, które na razie przemywam zieloną herbatką, uszy czyste z tego co zajrzałam
ogólnie kicia drze się non stop, chyba, że śpi albo biorę ją na ręce


jak ktoś miał kiedyś takie maleństwa to proszę dawajcie jakieś rady, bo Loluś jest słodka i chcę, żeby jej tu dobrze było

a tak mniej więcej wygląda
