Króliczek mieszka u mnie już trzeci miesiąc, uwierzycie? Z jednej strony mam wrażenie, że dopiero co przyjechał, a z drugiej - że jest tu od zawsze...
Co mogę powiedzieć o Króliku na podstawie tych spędzonych razem dni? Z pewnością jedno - tak przyjacielskiego i otwartego na inne futra kota nie widziałam nigdy. Wszystkich przybyszów wita z radością, barankuje, łasi się, ociera, podtyka łepetynę do umycia, ale i sam towarzysza chętnie wypucuje, jeśli mu się tylko pozwoli. Oczywiście ma swoich ulubieńców (Dżender i maluchy), ale czasami mam wrażenie, że im więcej kotów dookoła, tym Królik szczęśliwszy

W stosunku do ludzi nie jest może tak bardzo otwarty, ale gdybym powiedziała, że nie lubi towarzystwa, to bym skłamała. No, może na początku troszkę się chowa, ale kiedy przekona się, że gość mu krzywdy nie zrobi i kotożercą nie jest, to wychodzi i z przyjemnością asystuje, zwłaszcza przy zabawie czy jedzeniu. Bo jeść Królik kocha tak bardzo, że trudno mi nawet znaleźć odpowiednie porównanie
A przy tym jest taki uroczy:
I okazały. Bardzo okazały. Ale broń Boże nie gruby!
No i zapomniałabym - Królik to mistrz wymownych spojrzeń. Począwszy od porannych smutnych oczek głodnego kotka...
...po uwodzicielskie powłóczyste looknięcia rasowego amanta!
A przy tym jest kochany, doskonale wychowany i absolutnie bezproblemowy. Nic, tylko brać i kochać!