Pilnie potrzebuję pomocy dla Siwego
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Pilnie potrzebuję pomocy dla Siwego
Proszę pomóżcie. w Was jedyna nadzieja. Siwy jest bezdomniakiem dokarmianym przeze mnie od 7 lat. Bytuje na moim ogrodzie. Ma tam swoja budkę, dbam o odrobaczenie, witaminy a także odpchlenie. Pozwala się głaskać, czasem się tuli ale jednak jest dzikuskiem, przed którym mam respekt. Bytuje wraz z dwoma innymi kotami - kotką, którą dzięki fundacji udało mi się wysterylizować i kocurkiem, którego sama na swój koszt wykastrowałam. Siwy nie jest wykastrowany właśnie z tego powodu, że nie wiedziałam jak go zapakować do transportera i jak będzie się zachowywał u weterynarza. To duży i pewnie stary kocur. Od kilku dni na wysokości ramienia utworzył mu się guz, który najpierw był miękki teraz już jest twardawy. Nie chce też jeść, podchodzi do jedzenia ale nic nie je. Dużo śpi, dwa pozostałe tulą się do niego jakby chciały go ogrzać. Wiem, że cierpi i muszę mu pomóc. Proszę wskażcie mi weterynarza, który wie jak postępować z dzikim kotem. Koszty leczenia pokryję sama tylko nie wiem gdzie się udać.
Ostatnio zmieniony 14 mar 2016, 9:01 przez Renik0803, łącznie zmieniany 1 raz.
http://www.klinikawet.pl/ - często jeździmy tam z dzikusami
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Niestety, biega za Tęczowym Mostem. Pani doktor dzwoniła, że po zabiegu dostał niewydolność krążeniowo-oddechową. Próbowano go reanimować, ale niestety nie udało się. Do tego jeszcze parametry nerkowe miał bardzo złe. To, że nie jadł było wynikiem właśnie nerek a nie tak jak myślałam tego ropnia. Bardzo mi przykro, bo się z nim nawet nie pożegnałam.
Biedny Siwula. Będę za nim tęskniła. Był taki kochany. Zawsze na zimę przygarniał jakieś kocięta. Między innymi Milenkę, która od pięciu lat jest z nami. Ostatnio przygarnięte kocię to malutki czarny kociaczek, bardzo dziki. Myślałam, że to chłopczyk, a że miał okrągłe oczka nazwałam go Guziczkiem. Okazała się kotką, która FKP pomogła mi wysterylizować. Jak była malutka, to Siwy brał ją między swoje łapy i tak ją grzał. Bardzo się kochali. Jak Guzik dostawała jakiś smakołyk, to jakimś sposobem wołała Siwego i on pierwszy zjadał, kawałek jej zostawiając. Jak był chory, to Guziczek nie odstępowała go ani na chwilę. Kładła się obok niego i go lizała. Teraz, w tej chorobie Siwy spał między Guzkiem a Murzynkiem. Dobrze, że Guziczkowi został Murzynek, chociaż specjalnie za nim nie przepada. Nie tylko ja będę tęskniła za Siwym, Guzik na pewno też. Wetka powiedziała, że chyba lepiej, że tak odszedł bo przy tych złych wynikach nerkowych, to nie widzi możliwość aby go z tego można było wyciągnąć. Dziękuję Wam, że wpisaliście Siwego do działu "Tęczowego Mostu". Niech sobie bryka, mam nadzieję, że szczęśliwie.