Aga czyli Karotka z miau, poprosiła żebym pojechała z nią na Miłostowo, bo ktoś jej powiedział, że tam jest matka z małymi. pojechałyśmy wczoraj około 17. faktycznie, przy jednym ze śmietników na nasze zawołanie pojawiła się mała bura mamusia i ślicznie mraucząc łasiła się nas. za chwilę pojawił się na horyzoncie (czyli w krzaczorach) mały czarny kawaler, który mógłby być bratem Koksia, a po jeszcze dłuższej chwili pojawił się jego klon (coś jak bliźniacy Weasley, jeśli Koksik miałby być Ronem

)
Maluchy nie pozwoliły do siebie podejść, ale nie miałyśmy z Agą serca ich tam zostawiać, więc poszłyśmy do samochodu po duży transporter, który przypadkiem miałam w bagazniku

, postawiłyśmy transporter w okolicy kocich misek, nałożyłyśmy do miseczki w transporterze mokrej Animondy i czekałyśmy. najpierw przyszła mama, a później bliźniaki, jeden po drugim władowały się do transportera, a wtedy wpakowałyśmy mamę z nimi, zamknęłyśmy kratkę i zabrałyśmy kociszcza.
Mamusia siedzi u mnie w łazience. jest przekochana, ale nie wiem czy nie nadaje się do sterylki aborcyjnej. mała, kochana burasia. maluchy są u Karotki w łazience, ale musi je odwieźć do jakiejś pani, która będzie je trzymać w kotłowni.
wiem, że Ewa weźmie tą trójkę pod uwagę jeśli coś u kogoś się zwolni.
FA chciała wysterylizowac mamusię i wypuścić, ale ona jest domowa i ja nie pozwolę jej wypuścić na zimno.
powinnam zabrać kotę na sterylkę. wczoraj ją odrobaczyłam Aniprazolem, ale musi ją jeszcze zobaczyć wet.
zdjęć nie ma. może zrobię jakieś komórką dzisiaj albo jutro.