A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Bodhi i Bułek jechali wczoraj do weterynarza.
Nauczenie doświadczeniem z naszymi rezydentami, M wyciągnął transporter po czym poszedł do kuchni po smakołyki - jakoś przecież trzeba zwabić kota żeby móc go złapać i zapakować.
wchodzi z powrotem do pokoju, a tu Bułek już siedzi w transporterze - nawet sobie skubany sam drzwiczki przymknął (wiadomo - nie zamknął, bo nie umie, ale przymknął na tyle na ile się dało).
siedzi i patrzy z pytaniem "to gdzie jedziemy?"
Bodhi bez problemu podszedł po smakołyk i potem w dwóch ruchach dołączył do brata
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
dzieciaki rosną i brykają jak szalone. Każda pora na zabawę jest dobra, a jeśli jest środek nocy i ludź śpi to już wiedzą jak włączyć radio a to zawsze ludzia budzi
transporter stojący w przedpokoju zwiastuje nową przygodę - same chętnie się do niego pakują.
przed spaniem trzeba się umyć, najlepiej nawzajem:
ciekawostka - o ile dla domowników Bodhi jest największą przylepą, łasi się, tuli, pakuje na kolana i na komputer, to jak przychodzą goście Bodhi znika. Wtedy na pierwszym planie pojawia się Bułek - nie łasi się do człowieka, co to to nie, ale robi popisówkę: zabawy piłeczkami, torem, kombinuje jakby coś ze stołu można ukraść.