Pamiętam jak pierwszy raz pojawiła się u mnie.... w klatce. Miauczała tak strasznie, że musiałam ją z niej wypuścić. Jak tylko dotknęła pościeli włączyła traktor i tak dobrą godzinę mruczała sama do siebie. Pomyślałam wtedy, że kotek cieszy się, że wyszedł z zamknięcia. Dopiero teraz rozumiem jak straszne było dla niej bycie w klatce, o ulicy nie wspominając.
Pamiętam pierwszy raz w kontenerku jak miauczała przeraźliwie. Nawet inne koty przyszły jej wtedy na pomoc. W autobusie musiałam ciągle ją głaskać bo strasznie hałasowała. Przypominam sobie inne rzeczy, które robiłyśmy po raz pierwszy: czesanie (atak na szczotkę jak tylko pojawiła się w zasięgu wzroku), przegląd uszu (syk i ucieczka), podawanie leków (uciekała jakby walczyła o życie), branie na ręce (nigdy nie widziałam takiej paniki u kota).
Teraz już wiem, że Helcia jest bardzo wrażliwa i boi się wielu rzeczy. Jestem z niej bardzo dumna widząc jaki postęp zrobiła. Kiteczka daje się wyczesać (czas zależny od jej nastroju- czasem 5 sekund a czasem 5 minut), lepiej znosi podróż w kontenerku (nie trzeba nawet jej głaskać podczas jazdy autobusem, wystarczy że ma moją rękę w zasięgu wzroku), pozwala się częściej i dłużej podnosić na tulenie (z jakiegoś powodu Helcia boi się stojącego człowieka, ponadto przy podnoszeniu dotychczas wpadała w panikę). Najlepiej czuje się będąc obok siedzącego lub leżącego człowieka.
Każdy kotek nie lubi podawania leków, zamykania w kontenerku. Jednak u Helci stres ma duży wpływ na jej stan zdrowia. Dlatego Helcia potrzebuje kogoś kto zapewni jej ciepły i spokojny dom. Kogoś cierpliwego kto zrozumie, że kotek potrzebuje czasu i dużo miłości.