Jeszcze niespełna rok temu, gdy Lessa do mnie przybyła nie sądziłam, że powiem, że jest to CUDOWNY KOT! NIESAMOWITA!
O kotach istnieje wiele przesądów, a dotyczących kotów i kobiet ciężarnych i małych dzieci to już ogrom... koty zarażają chorobami, wbijają sie małym dzieciom w szyję i czego tam jeszcze nie robią. Gdy w 2016r powiedziałam swojej babci i nie tylko, że jestem w ciąży pierwsze co usłyszałam to "ale teraz musisz oddać koty, zabiją dzieciątko" "bo moja znajoma, miała znajomą..." i wiele innych historii ale któż ich nie zna!
Moje doświadczenia z kotami są zgrubsza inne. Mając niejednego kota w domu, a będąc DT bywało ich naraz kilka jakoś nie złapałam tej strasznej "odkociej" choroby zwanej toksoplazmozą. Choroba straszna ale łatwiej są złapać z innych źródeł niż kot.
Gdy urodził się Lew nie wiedziałam jak będzie. W domu były wówczas 3 koty (jednego Babcyjki sie nie obawiałam

) ale już mega charakterna rezydentka (kto poznał ten wie) i niepewna Lessa dawały do myślenia. Na krótko. Od samego początku, gdy Lew płakał Lessa zawsze była przy nas. Nawet w nocy gdy byliśmy zamknięci w sypialni a Lew płakał to Lessa zawsze była przy drzwiach. Do dnia dzisiejszego gdy płacze dłużej niż minutę (w jego przypadku to długo) Lessa zaraz przy nim jest, odwąchuje główkę i sprawdza czy wszystko dobrze. Obojetnie czy jest na podłodze, na przewijaku czy gdzieś indziej. Kontrola musi być!
Wczoraj Lessa przeszła samą siebie. Lew zaczął etap ząbkowania co powoduje, że płacze więcej. Będąc na macie na podłodze próbowałam go jakoś uspokoić ale średnio mi to wychodziło. Po jakimś czasie czuje na plecach dziwne "uderzenie" a byłam sama w domu. Obracam się a to Lessa naskoczyła na mnie przednimi łapkami jakby chciała powiedziec "hej kobieto! zajmij się nim. On płacze!" oczywiście nie odeszła daleko. Była obok i patrzyła co robię. Gdy się uspokoił odeszła spokojna. Oczywiście wielką ilość mizianek musiała dostać! Lessa rozwaliła mnie tym na łopatki. Jeszcze kilka dni temu mówiłam do TŻ`ta, że jestem ciekawa, czy jakby Lwowi coś się działo to Lessa by nas poinformowała...i chyba tak! Pokazała to wczoraj!
Dziś zaskoczeń było więcej. Lew spokojny bawi sie na podłodze na macie to ja poszłam do łazienki (czasem czasu na to jest brak) słyszę zaczyna się denerwować i krzyczy do zabawki. Luz. Mija chwila i wychodzę z łazienki, patrzę do salonu... a tam Lessa liże Lwa po głowie i próbuje go uspokoić! Myślałam, że się popłaczę! Gdy mnie zobaczyła, spokojnie się oddaliła. Później Lew bardzo płakał a ja musiałam się na cito ogarnąć by iść z nim do lekarza, poszłam do łazienki-gdzie indziej mogłam?-a Lessa stała w progu i patrzyła się na mnie, aż z niej nie wyszłam...
Może sama się czegoś doszukuje i tłumacze jej zachowania ale jak interpretowac je inaczej? Lew potrafi 40min(!) leżeć na brzuchu i bez ruchu patrzeć jak Lessa się myje...
Ona jest niesamowita, cudowna!
"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"