Mandy zwana Miaumiau albo Mrrr chyba doszła już do siebie po sterylce, ale Pani Wet kazała poczekać jeszcze ze szczepieniem. Generalnie obserwujemy ptaszki za oknem z przyczajki za zielskiem...częściej uprawiamy jednak leżakowanie. Kota jest coraz bardziej ufna i wesoła, apetyt dopisuje...no cóż...same superlatywy. Zatem do kolejnego
Normalnie szału dostanę... pisząc post robię podgląd posta - zdjęcia widoczne. Potem w jeden dzień widzę je , w inny dzień ich nie widać, u Was jak słysz to samo - no przecież schizy można dostać. Ktoś wie o co kaman?
Koty na foty.
Czyli pozdrowienia od dawno nie widzianej tu Mandy. Lato spędzamy na działeczce (zabezpieczonej) co sprzyja kontaktom kici z naturą. Mieszka z nami w domku oczywiście a spacery są pod naszym okiem. Jak jej to wychodzi i jak się czuje - zobaczycie w poniższym albumie. Pozdrawiamy. Yorvik z Mandy
Wspaniale się prezentuje na trawce. Prawdziwy przyczajony tygrys Mandy jak zawsze śliczna i widać, że zadowolona z ekspansji terytorialnej.
Fotki jak zawsze cudne
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)