Piękny zjawił się znikąd w i w zgodzie dożywiał się z jednej miski z innymi bywalcami darmowej kociej stołówki. d początku było widać, że coś się dzieje w paszczy, bo jakoś tak śmiesznie mamlał jedzenie i często siedział z wysuniętym języczkiem. Po jakimś czasie zaczął "podejrzanie" wyglądać. Zrobił się jakiś osowiały i otumaniony wysiadywać na trawniku. Decyzja była oczywista, łapiemy.
Złapał się w ciągu kwadransa od wystawienia łapki - oglądał cały proces przygotowywania klatki z kilku metrów o potem po prostu w nią wszedł. Zjadł. I tylko ciutek posyczał przy przenoszeniu.
U weterynarza okazało się, że Piękny gdyby mógł mówić, to niejedno by opowiedział. No bo jakim cudem u zużytego wolnością kocura w paszczy nie ma ani jednego zęba?
Zazwyczaj są jakieś rany, korzenie, a tutaj wszyściutko pięknie gołe jak usunięte chirurgicznie? Gdyby ktoś kiedyś na tyle o niego dbał, żeby chore zęby usuwać u lekarza, to przecież zadbałby o kastrację. Mimo cherlawego wyglądu wyniki krwi Piękny ma świetne. I tylko ten FIV, który oznacza, że stety-niestety nie może już nigdy wrócić na ulicę.
Piękny na ZDJĘCIACH i FILMACH.