Jak do nas trafił ten żwawy (obecnie!) senior? Otóż On i Jego kocia przyjaciółka, Melania, zostali eksmitowani na bruk po przejęciu mieszkania przez rodzinę starszej pani, która dłużej nie mogła mieszkać samotnie... Tak oto dwa koty, wychowane w domu, niewychodzące, znalazły się na dworze - na szczęście o sytuacji dowiedziała się po kilku dniach równie wiekowa koleżanka opiekunki kotów - i tak futra trafiły znowu pod dach - fuksem - bo wciąż koczowały pod blokiem...
Okazało się, że Wiktor nabawił się ropnia na brzuchu - najprawdopodobniej w wyniku kocurzych walk, bo sam raczej bójek nie wszczyna; podczas rutynowych badań krwi objawiła się też cukrzyca - niestety w tym momencie musieliśmy przejąc kota, który wymaga dwukrotnego podawania insuliny... Zanim jednak do nas trafił zdążył nabawić się silnego zapalenia trzustki oraz wątroby - niektóre parametry były przekroczone kilkunastokrotnie - istniało poważne zagrożenie życia...
Jednak teraz już możemy napisać, że kocur poradził sobie z infekcjami WZOROWO:) Od góry do dołu wszystkie parametry zielone:) Lekarze nie chcieli wierzyć

A jeśli chodzi o cukrzycę - wszystko ustabilizowane - glikemia w normie, kocur nie chudnie, apetyt duży (i dobrze - ma co nadrabiać!), ale nie wilczy, nie ma najmniejszego problemu z podaniem insuliny - trza to jednak robić podczas jedzenia, bo inaczej kot się tak wierci, że faktycznie mówimy do Niego nieco inaczej niż Wiktor;) Dlaczego się nieustannie kręci - ano bo chce być głaskany, miziany, drapany - nieustannie...
I dlaczego taki kot musi siedzieć w klatce??? I jak długo? Czy ktoś zauważy w kocim seniorze TEGO kota? Tego, którego pokocha,a który tego kogoś z kolei obdarzy zaufaniem i kocim uczuciem - bo Wiktor naprawdę potrafi pokazać, że kocha - bardzo...
Wiktor na ZDJĘCIACH i FILMACH.