kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Nie 05 Lis, 2017 00:10
U Flake niestety problemy z pęcherzem - zaczęła posikiwać, wygląda to na problem behawioralny, bo gdy dostała obróżkę feromonową - jest lepiej.
Pilnie potrzebny dla Niej nowy dt lub ds, najlepiej z jednym spokojnym, przyjaznym kotem...
Przyszła do nas Flake, czyli Płatek. Nazywa się Płatek, lecz dumę ma jak prawdziwa królewna. Jest wielkości łokietka, więc jak na córkę Łokietka przystało wołamy na nią królewna Kunegunda.
Przeprowadzkę do nowego miejsca potraktowała jako zsyłkę oraz despekt jej uczyniony i zastrajkowała. Królewny nie pracują, nie mogąc więc podjąć strajku okupacyjnego, podjęła głodówkę. A głodówka zawsze oznacza u kotów problemy. Siedzimy więc teraz przy niej błagając:
- wasza wysokość, może jeden groszek karmy… może trochę mokrej… najaśniejsza królewno… - a ta wielkimi, przepięknymi zestrachanymi oczami na nas tylko zerka.
- Może trochę kociego mleczka… - milcząc tylko odwraca czarną ze smutku głowę.
Jako królewscy poddani, nie poddaliśmy się jednak czarnej rozpaczy i przytuliwszy królewnę do swego serducha, strzykawką podawaliśmy jej płynny pokarm oraz odsresowywacz (dzięki Zurha). Pokarm w płynie i płyn na wzbudzenie apetytu.
- Królewny to niegodne ! - miauknęła tylko i pokarm jednak przełknęła.
- Najjaśniejsza Pani, to dla Twego dobra – prosimy uniżenie i tulimy jej czarność królewską do swych piersi wiernych.
Panna Flake jeść nie chciała i nie chciała. Stres był silniejszy od rozumu. Musieliśmy więc wybrać się jednak do weterynarza. Wsadzenie do klatki i cała eskapada nie były odstresowującymi. Także zastrzyki i kroplówka. Ale treść zaaplikowanych medykamentów zadziałała !!! Po powrocie i wystawieniu jedzenia, następnego dnia okazało się, że… cała karma z miseczki zniknęła.
Po pannie Płatek widać, że lekarstwa na pobudzenie apetytu działają. A niejedna z nas pomyślała sobie teraz w skrytości ducha „Żeby tak istniały cudowne tabletki na zmniejszenie apetytu…”
Jeden problem, czyli brak apetytu, mamy już z głowy. Teraz pozostała jeszcze nieufność. Na szczęście są postępy. Nie ma już sparaliżowanego kota. Kot już chodzi. Zwiedza swoje pomieszczenie. A gdy się głaszcze księżniczkę, nie zamiera. Zaczyna poddawać się rękom. A nawet można już podsłuchać pewne pomruki. W odróżnieniu od pogody, takie pomruki nie są oznakami nadciągającej burzy a mamy taka nadzieję, koncertu murmurando na uszka, ogon i wibryski.
Przepiękna księżniczka.
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17307 Skąd: Poznań
Wysłany: Czw 25 Sty, 2018 22:47
piękna kota
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Trzymamy za nią kciuki! Smutno bez niej nagle o jeden ogonek mniej ..
Na szczęście już ma mam nadzieję spokój, nie ma wrednego Jimmiego, który ją ciągle karcił o wszystko
Trzymamy za nią kciuki! Smutno bez niej nagle o jeden ogonek mniej ..
Tak to jest Nagle zaczyna brakować myśli w stylu "przydałaby mi się dodatkowa ręka do głaskania". No ale najważniejsze żeby miała spokój i była szczęśliwa Trzymam kciuki!
Po wielu smutnych przejściach w naszym domu powitaliśmy Flaczka - Rudzio bardzo tęsknił do Leny, a ta koteczka też bardzo wiele przeszła - mimo swojej sympatii do futrzastych przyjaciół była przez nie odrzucona w poprzednim domu tymczasowym, wręcz terroryzowana... Dlatego liczyliśmy, że oboje z Rudziem znajdą w sobie oparcie, a dodatkowo, że kotka ponownie zaufa ludziom, otworzy się na nich... Pierwsze dwa dni były trudne - Flaczek siedział pod łóżkiem, nie jadł... Ale po dwóch dniach nastąpiła zaskakująca zmiana - jakby podmienili nam kota, który zaczął jeść, spacerować po mieszkaniu oraz domagać się pieszczot i uwagi... Tak, to właściwie słowo - "domagać"... Rudzio stał się przeszkodą, bo stanowił konkurencję do moich rak i uwagi. Wczoraj kotka rzuciła się na Rudzia, bo czyściłam mu ucho - kiedy tylko odeszłam od stołu - Flaczek dobiegła i natrzaskała mu porządnie. Rudzio przebywał tylko w pomieszczeniach innych niż Flake, czyli
beze mnie, bo kotka nie odstępowała mnie na krok... A i tak potrafiła się na niego zaczaić w nocy i rzucić znienacka:(((
Jako że Rudzio nie ma zębów, jest bardzo filigranowej postury, a przede wszystkim kocha inne kotyi nie miał szans z Flaczkiem... Dodatkowo biorąc pod uwagę jego duże problemy zdrowotne (przez ostatnie dwa dni nie chciał też jeść) podjęliśmy bardzo bolesną decyzję o przeniesieniu Flaczka
Zdecydowanie za wcześnie by stwierdzić, że kotka jest jedynakiem, ale ze mną, bez Rudzia, byłaby przeszczęśliwa... Być może inny kot, który nie będzie się jej bał, który postawi granice, dogada się z Flake bez problemów, może będzie to Prosiaczek...
W każdym razie dla człowieka koteczka jest bardzo delikatna, łagodna,dużo mówi i barankuje. Pozwala się głaskać, nawet tego żąda (!) i zagaduje... Czyli to kompletnie inny obraz kota niż mieliśmy do tej pory...
Jest mi niewymownie przykro, że zawiodłam Flaczka, bo jest naprawdę bardzo ciepłą, delikatną, oddaną człowiekowi koteczką... Ale muszę myśleć o kocim rezydencie, żeby go nie stracić - naprawdę niewiele mu trzeba:(((( Mam nadzieję, że to zrozumiecie...
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 10 Lut, 2018 06:05
tajga, rozumiem Cię
Szkoda, że koteczki się nie dogadały.
Ale dobro jednego kotka nie może być okupione cierpieniem innego, a wiem ile biedny Rudzio ostatnio przeżył...
Trzymaj się Kochana!
A Flake na pewno kogoś rozkocha, bo u Ciebie pokazała jaka z niej kochana i pragnąca człowieka koteczka
Myślę, że w przypadku tak wyjątkowej koteczki każde wieści są ważne.
Prosiaczek zachowuje się w stosunku do Flaczka poprawniej niż się spodziewałam. Jest delikatny, nienachalny, stara się dodać jej odwagi, jednak na marne. Koteczka spędziła noc w klatce, ale o siódmej rano zaczęła bardzo miauczeć i ją wypuściłam. Przeszła po mieszkaniu i wybrała sobie kącik za łóżkiem. Nie syczy na Prosiaczka, jest przerażona, nie chcę jej sobą męczyć.
Cieszę się, że Prosiaczek zachowuje się po dżentelmeńsku (no skok na klatkę można mu wybaczyć, oglądamy teraz serial o skoku na hiszpańską mennicę i może się zainspirował i nie do końca zrozumiał....) Będę pisać na bieżąco. Mam instrukcje co do karmienia Flaczka. W razie czego będę prosić o pomoc.
Trzymajcie kciuki!
_________________ "Zwykła ludzka miłość polega na tym, że kocha się kogoś, kto jest tak miły w dotyku, że ewentualne jego wady są już nieważne."
Jerzy Pilch
Cynamon
Dołączyła: 16 Maj 2013 Posty: 3401 Skąd: Poznań
Wysłany: Sob 10 Lut, 2018 11:52
Lili, trzymamy kciuki z całych sił!
Głaski dla Flaczka
niestety koteczka nie przestaje się bać ludzi. Prosiaczek początkowo próbował się z nią zaprzyjaźnić, ale został osyczany 200 razy i odpuścił. Nie ma między nimi agresji fizycznej, Prosiaczek jest zadziwiająco spokojny. Ona przemyka na skróconych nóżkach po mieszkaniu, wskakuje na parapet. Lubi spać w skrzyni łóżka, kiedy otwieram łóżko żeby z nią porozmawiać, ona buczy i ucieka. Podstawiam jej jedzenie pod nos, na szczęście je i na szczęście korzysta z kuwety.
Jest mi przykro, że przeze mnie się tak stresuje, nie mam nadziei, że stanie się miziakiem, ale byłoby fajnie, gdyby chociaż przestała syczeć.
_________________ "Zwykła ludzka miłość polega na tym, że kocha się kogoś, kto jest tak miły w dotyku, że ewentualne jego wady są już nieważne."
Jerzy Pilch
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Wto 13 Lut, 2018 10:48
Lili, próbuj Ją brać na kolana i głaskać. U Tajgi była super miziakiem, a na początku tez nie było dobrze...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]