Kilka lat temu zaadoptowałam z Waszej fundacji kotkę Omegę. To było w kwietniu 2008 roku. Mam ją już siedem lat, była ze mną już w kilku mieszkaniach. Do każdego się świetnie przyzwyczaja i oczywiście uwielbia bezgranicznie ludzi. Nigdy na nic nie chorowała. Trochę tylko przytyła przez ten czas, co widać na zdjęciach z różnych etapów życia:) Teraz od kilku miesięcy mieszka ze mną w Warszawie, a na wakacje jedziemy do Chojnic, do mamy, gdzie Pyza Mruczysława (bo tak się nazywa) mieszkała przez ponad trzy lata. Tam uwielbia wychodzić do ogrodu, bo w Warszawie jakoś nie bardzo chce...)
Pozdrawiamy z Pyzą z deszczowego Rembertowa. Załączam kilka jej zdjęć.
[...]"
we wtorek, 7 maja, moja ukochana Pyzunia Mruczysława, czyli Wasza fundacyjna Omega, adoptowana przeze mnie w 2008, niestety, odeszła..., a wraz z Nią część mojego serca.
To było szesnaście lat niezwykłej harmonii i bezwarunkowej miłości. Miała prawie siedemnaście lat, ale dla mnie to za wcześnie.
Mam nadzieję, że na Waszej stronie nadal będzie w czasie teraźniejszym.
Jeszcze w marcu całkiem dobrze się czuła...